Kupiłeś używany samochód? Musisz się liczyć z dodatkowymi kosztami, o których nie powie Ci sprzedawca.

Krzysztof Jagielski
31.01.2020

Podpisanie umowy kupna-sprzedaży nie oznacza, że nie trzeba będzie już sięgać głęboko do portfela. Ile trzeba zapłacić za naprawy tuż po zakupie i co zrobić, by koszty były jak najmniej bolesne?

Podpisanie umowy kupna-sprzedaży nie oznacza, że nie trzeba będzie już sięgać głęboko do portfela. Ile trzeba zapłacić za naprawy tuż po zakupie i co zrobić, by koszty były jak najmniej bolesne?

Szukając używanego samochodu, prawie wszyscy określają sobie podczas wyszukiwania ogłoszeń maksymalny budżet. Dla jednego to 5, dla innego 35 czy 105 tysięcy złotych. Niezależnie od tego, warto pamiętać o jednej kwestii. Po zakupie należy zostawić sobie pewną kwotę pieniędzy na tak zwany pakiet startowy.

“Pakiet startowy”: co to jest?

Oczywiście, pod tym pojęciem może się kryć wiele różnych napraw i czynności eksploatacyjnych. W przypadku każdego auta „pakiet startowy” może być czymś innym. Przecież często kupujemy samochód wiedząc, że ma jakieś usterki lub coś do wymiany. Często takie kwestie są podstawą do negocjacji ceny. Czasami wychodzą przy oględzinach w serwisie przed zakupem. Lub – co gorsza – wkrótce po powrocie nowym autem do domu.

Dla porządku można jednak przyjąć, że tym razem nie skupiamy się na różnych usterkach tylko na tym, co warto w samochodzie wymienić na wszelki wypadek. Nawet jeżeli – według handlarskiego powiedzenia – „nic nie stuka, nic nie puka”.

Po pierwsze – rozrząd.

Jeżeli w danym samochodzie rozrząd jest na pasku, a nie na łańcuchu, warto wymienić go „profilaktycznie”. Nie jest to zbyt drogie… a już na pewno tańsze, niż radzenie sobie z kompletną demolką w silniku, którą może spowodować zerwanie paska. Często najlepszym rozwiązaniem okazuje się po prostu znalezienie nowej jednostki napędowej. Albo nowego samochodu.

Ile kosztuje rozrząd? Ceny kompletu części zwykle nie przekraczają kilkuset złotych. Wraz z robocizną, koszt całej operacji może – choć nie musi – sięgnąć tysiąca złotych. Warto przy okazji wymienić też pompę wody.

Co z rozrządem na łańcuchu? W teorii, takie rozwiązanie jest bezobsługowe. Łańcuch wraz z „okolicami” powinien wystarczyć na całe życie auta. W praktyce, nie zawsze tak jest. Żywotność takiego elementu mocno zależy od samochodu i silnika. W niektórych modelach, takich jak starsze silniki TSI Volkswagena, rozrząd słynie z delikatności.

Jak poznać, że rozrząd na łańcuchu nadaje się do wymiany? Objawy to m.in. grzechotanie (zwane też dzwonieniem), zwłaszcza przy zimnym silniku. Czasami pojawia się też falowanie obrotów.

Jeśli chodzi natomiast o rozrząd na pasku, terminy jego wymiany są określane w książkach serwisowych auta. Zwykle jest to ok. 120-160 tysięcy kilometrów lub 10 lat. Więc jeśli kupujemy używany samochód z przebiegiem oscylującym wokół tych wartości, warto zainteresować się tą częścią. A najlepiej po zakupie używanego auta rozrząd wymienić dla świętego spokoju… chyba że mamy prawdziwe, nie budzące wątpliwości dokumenty potwierdzające, że ktoś zrobił to niedawno. W innym wypadku nie wiadomo, czy ktoś nie zaniedbywał tej sprawy przez długie lata.

Pamiętaj o oleju i jego filtrze.

W tym przypadku mówimy o nieco tańszych – choć równie ważnych – sprawach W przypadku aut z większymi silnikami, oleju mieści się więcej, więc i koszt naturalnie robi się większy. Jednak zwykle 4-5 litrów jest ilością wystarczającą. Taka ilość oleju syntetycznego kosztuje około 100 złotych, maksymalnie 150. Koszt jego wymiany nie powinien przekroczyć także 100 zł. Sumując, łącznie z wymianą filtrów cała operacja powinna kosztować nie więcej niż 300 zł.

Dlaczego warto zwrócić uwagę na olej? Jego stan i jakość ma niebagatelny wpływ na kondycję całego silnika. Tymczasem nigdy nie wiadomo, czy poprzedni właściciel w ogóle pilnował terminów wymiany.

Co dalej? Na przykład świece zapłonowe.

Gdy świece są zużyte lub zabrudzone, silnik ciężej odpala i pracuje nierówno. Aby tego uniknąć, po zakupie należy wymienić komplet świec. Koszt kompletu do popularnego samochodu to od kilkudziesięciu do ok. 200 zł. Rozsądna kwota.

Pamiętaj też o filtrach kabinowych

Oprócz wspomnianego filtra oleju, należy wymienić też filtr kabinowy (ma wpływ na to, czym oddychamy w środku) i filtr powietrza. Ten pierwszy kosztuje maksymalnie 100 zł. Ten drugi – od ok. 20 do 150 zł. W przypadku innych aut, nie powinno być dużo drożej. O tym, że warto wymienić filtr kabinowy, najlepiej świadczy… stan większości z nich tuż po tym, jak je wyjmiemy. Dobra wiadomość: wymiana filtru powietrza czy kabinowego jest prosta i nie wymaga wizyty w serwisie.

O czym jeszcze dobrze byłoby pamiętać?

Kupując używany samochód, sprawdźmy, w jakim stanie są jego amortyzatory (ceny: od ok. 350 zł za komplet przednich, od ok. 200 zł za komplet tylnych). Zwróćmy też uwagę na sprzęgło. Cena kompletu wynosi zwykle ok. 1000 zł przy silniku benzynowym i drożej przy dieslu. Nie ma sensu wymieniać sprzęgła profilaktycznie, ale jeśli zauważymy pierwsze objawy zużycia (ślizganie się, trudności z wbijaniem przełożeń), nie ma na co czekać. Zwlekanie może się co najwyżej skończyć… wzywaniem lawety.

Koszty pakietu startowego można zminimalizować.

Jak? Wystarczy kupić pewny używany samochód z udokumentowaną historią napraw i wymian eksploatacyjnych, a do tego taki, który przeszedł dokładną kontrolę i posiada wszystkie części sprawne w 100 procentach.

Takie właśnie są samochody używane ze Spotawheel. Dla jeszcze większej pewności w styczniu i w lutym koszty “pakietu startowego” Spotawheel bierze na siebie - w cenie auta wliczony jest serwis obejmujący wymianę oleju, filtrów, klocków i tarcz hamulcowych oraz elementów zawieszenia (elementy gumowe, końcówki, drążki etc.).

Artykuł partnera.

Zgłoś swój pomysł na artykuł

Więcej w tym dziale Zobacz wszystkie