Na rynku mieszkaniowym stabilnie… do czasu drugiej fali pandemii

Antoni Kwapisz
08.10.2020

Wiele osób oczekiwało, że koronawirus mocno namiesza na rynku nieruchomości. Oczekiwania te były jednak płonne i w drugim kwartale bieżącego roku nie odnotowaliśmy znaczących spadków cen mieszkań. Ba, na niektórych rynkach (np. w Warszawie) ceny mieszkań nieznacznie wzrosły. Mimo pewnych początkowych fluktuacji wszystko wskazuje na to, że sytuacja w mieszkaniówce ulega unormowaniu i stabilizacji. Według ekspertów dopiero druga fala pandemii może przyczynić się do poważniejszych spadków cen.

W czerwcu i lipcu na rynku nieruchomości było lepiej, choć wciąż gorzej niż przed pandemią

Według indeksów cen nieruchomości po dwóch miesiącach spadków od marca bieżącego roku do kwietnia indeksy zaczęły nieśmiało piąć się ku górze. W czerwcu i lipcu odnotowaliśmy niewielki wzrost indeksów względem maja i choć nadal sporo brakuje im do sytuacji sprzed pandemii, to ogólna sytuacja w mieszkaniówce jest stabilna i stoi na przyzwoitym poziomie.

Wybuch pandemii spowodował, że inwestorzy prywatni i instytucjonalni chwycili się za kieszeń i wstrzymali inwestycje w mieszkania na rynku pierwotnym i wtórnym. Obecnie jednak eksperci głoszą, że Polacy znów masowo powrócili do nabywania lokali mieszkalnych. Świadczyć może o tym znaczny spadek czasu ekspozycji ogłoszeń o sprzedaży nieruchomości na popularnych portalach ogłoszeniowych i dynamiczna sprzedaż lokali na popularnych osiedlach. Przykładem może być warszawskie osiedle Aurora, na którym mieszkania rozchodzą się w dynamicznym tempie.

Niemniej, mimo zwiększania się wolumenu transakcji na rynkach mieszkaniowych, liczba sprzedawanych mieszkań wciąż znacząco odbiega od tempa i wolumenu sprzedaży lokali mieszkaniowych sprzed pandemii – według analityków nawet o kilkaset procent.

Obecnie inwestorzy chętniej wybierają tańsze mieszkania o mniejszym metrażu. Częściej także poszukują oni okazji inwestycyjnych, a tych jak nie było, tak nie ma. Nieustannie liczymy na spadki cen na rynku nieruchomości, które nie nadeszły nawet wraz z globalną pandemią.

Mniejszy popyt na mieszkania równoważony jest przez mniejszą liczbę inwestycji rozpoczynanych przez deweloperów. Wobec tego sytuacja na rynku ulega samoistnemu normowaniu się. I choć na początku pandemii firmy deweloperskie również wstrzymywały się z nowymi inwestycjami, to już od czerwca bieżącego roku odnotowano o 38% więcej wydanych pozwoleń na budowę względem kwietnia i o 19% więcej r/r. Widać więc, że deweloperzy ponownie śmiało wkraczają na rynek i rozpoczynają kolejne projekty.

Czy to jednak nie za wcześnie?

Według ekspertów dopiero druga fala pandemii oraz idąca za nią poważna recesja mogą zmienić aktualny, stabilny obraz sektora nieruchomościowego.

Obecne ochocze rozpoczynanie kolejnych inwestycji przez deweloperów może spotkać się z drugą falą pandemii, co wraz z nadmiernymi podwyżkami cen nieruchomości może spowodować, że branża deweloperska znajdzie się w poważnych tarapatach. Dodając do tego problemy z uzyskaniem kredytów hipotecznych, możemy spodziewać się pierwszych poważnych obniżek cen nieruchomości spowodowanych znaczącym spadkiem popytu na już wybudowane lokale.

Artykuł partnera.

Zgłoś swój pomysł na artykuł

Więcej w tym dziale Zobacz wszystkie