Cancel culture po polsku. Gdzie kończy się odpowiedzialność, a zaczyna polowanie?

Redakcja
26.08.2025

Świat bez kar wyglądałby jak bez hamulców. Świat bez przebaczenia — jak bez dróg powrotnych. Pomiędzy nimi mieści się przestrzeń, w której rozgrywa się większość publicznych awantur: ktoś popełnił błąd, ktoś go ujawnił, ktoś inny krzyknął „dość!”, a tłum w sieci ruszył z wyrokiem szybciej niż sąd, redakcja czy komisja etyki. Jak nie zgubić wrażliwości na krzywdę, nie zamieniając jej w polowanie?

Trzy pomyłki, które podkręcają spirale

1. Zastępowanie procedur emocją. Gdy brakuje sprawnego, wiarygodnego mechanizmu rozstrzygania spraw (w pracy, na uczelni, w redakcji), ludzie idą do internetu. Nie dlatego, że lubią „lincze”, ale dlatego, że chcą, by ktoś wreszcie zareagował.

2. Brak skali. Wrzucamy do jednej kategorii potknięcie, nadużycie i przestępstwo. A przecież skala ma znaczenie nie tylko dla kary, ale i dla możliwości powrotu.

3. Brak czasu. Chcemy sprawiedliwości natychmiast, więc dostajemy spektakl. Tymczasem sprawiedliwość lubi papiery, a spektakl — skróty.

Odpowiedzialność: tak. Wieczna banicja: nie

Osoba publiczna, która nadużyła zaufania, powinna ponieść konsekwencje. Ale konsekwencje nie są protezą sensu. To środki, które mają przywracać ład: przeprosiny z rozumieniem krzywdy, zadośćuczynienie, odsunięcie od funkcji, proces naprawczy, czas „w cieniu”. Jeśli jednak jedyną walutą zostaje wieczna banicja i „nigdy więcej nigdzie”, to przestajemy być wspólnotą naprawy, a stajemy się wspólnotą usuwania. A świat złożony wyłącznie z „nieskazitelnych” jest fikcją — i nieludzką aspiracją.

Rola mediów i redakcji

Media mają poszerzać kontekst, nie go zawężać. Ufać faktom, nie emocjom. Jeśli redakcja publikuje materiał, który może kogoś „skasować”, powinna równocześnie pokazać czytelnikowi, gdzie są granice pewności, a gdzie zaczynają się hipotezy. Powinna też wracać do historii po czasie: co się wydarzyło, co naprawiono, co udowodniono. Tak jak prosimy o prawo do powrotu dla osób, które zawiniły i przeszły proces, tak prosimy o prawo do aktualizacji dla opowieści, które zmieniły czyjeś życie.

Jak żyć w sieci, która kocha sądy 24/7

1. Nie udostępniaj w nerwie. Nerw to najgorszy redaktor.

2. Szukaj sprawczości: jeśli sprawa dotyczy instytucji, pisz do instytucji; jeśli wymaga prawa, idź do prawa; jeśli wymaga wsparcia ofiar, wesprzyj je, zamiast budować zasięg gniewu.

3. Daj prawo do odpowiedzi. Nawet jeśli uważasz, że wiesz wszystko, sprawdź, czy druga strona mówi.

4. Nie wchodź w tłum, który chce krwi. Tłum rzadko bywa mądry, częściej — głodny. Dystans ratuje reputacje po obu stronach.

„Prawo do powrotu”: jak mogłoby wyglądać

Wyobraźmy sobie społeczną „drabinkę reakcji”: potknięcie → korekta i przeprosiny; poważne naruszenie → odsunięcie, plan naprawczy, audyt; przestępstwo → wymiar sprawiedliwości, reparacje, ewentualny powrót po wyroku i pracy nad sobą. Każdy szczebel ma inny horyzont czasu i inne warunki. Ktoś wraca do zawodu, ale nie do roli lidera. Ktoś wraca do mediów, ale nie do formatu „nauczycielskiego”. To nie koncesja dla „silnych kolegów”. To praca nad tym, by kara nie była jedyną narracją, jaka nam została.

Puenta

Odpowiedzialność i miłosierdzie nie muszą się wykluczać. Możemy jednocześnie wymagać naprawy i nie karmić tłumów. Możemy jednocześnie stać po stronie krzywdzonych i nie rozlewać krzywdy dalej, bez rozumu i bez miary. Jeśli kultura anulowania ma mieć alternatywę, to brzmi ona: kultura naprawy. Nie jest efektowna. Jest ludzka.

Autor:  Grzegorz Wiśniewski, red. naczelny Mindly.pl,  CEO Soluma Group, CEO Soluma Interactive.

Zgłoś swój pomysł na artykuł

Więcej w tym dziale Zobacz wszystkie