Czy twórcom filmów i seriali należą się (sic!) tantiemy od platform VOD (czyli nas wszystkich)?

Redakcja
11.11.2024

Tantiemy, czyli honoraria wypłacane twórcom, artystom i innym osobom, które posiadają prawa autorskie do dzieła, od lat stanowią lwią część dochodów pewnych grup zawodowych – na przykład muzyków. Słuchając piosenki zespołu Lady Pank w radio można mieć pewność, że tylko z tej przyczyny członkowie grupy otrzymają jakieś wynagrodzenie. Sprawa wydaje się być prosta, natomiast od dłuższego czasu próbują ją skomplikować twórcy filmów i seriali.

Na czym polega problem?

Wczesną wiosną 2024 roku bez większego echa przeszła informacja, że Ministerstwo Kultury zgodziło się z roszczeniami części środowiska filmowego, które to dotyczyły oczekiwanych tantiem wypłacanych przez platformy VOD, jak Netflix czy Amazon Prime.

Chodzi o to, że twórcy np. seriali, które zostały dołączone do biblioteki platformy i mogą być oglądane przez widzów na całym świecie, chcą otrzymywać za to dodatkowe wynagrodzenie w formie tantiem. Dlaczego? I tutaj zaczyna się cały potok absurdalnej argumentacji.

Co z tego, że już dostałam/em kasę? Chcę więcej!

Jako przedsiębiorca, ale też klient, wychodzę z bardzo pragmatycznego założenia: umowa jest wszystkim, a to, co w niej zapisane, musi być przestrzegane. Proste, wręcz banalne, a jak ułatwia życie, prawda?

Twórcy domagający się tantiem od platform VOD najwyraźniej tego nie rozumieją, choć raczej podejrzewam, że wyczuli łatwy pieniądz i jest w tym więcej cynizmu niż naiwności, czy tym bardziej troski o polską kulturę.

Zdaniem części środowiska zrzeszonego pod szyldem Związku Autorów i Producentów Audiowizualnych, to, że otrzymali już kasę za występ w serialu, reżyserowanie filmu czy ucharakteryzowanie aktorów nie ma żadnego znaczenia. Skoro film/serial został wyprodukowany np. z myślą o emisji w kinie, to w momencie udostepnienia go na platformie VOD należy się osobne wynagrodzenie w formie tantiem. Nadążacie?

Jak argumentują twórcy, powielanie ich dzieła przez platformy VOD przynosi tym drugim krociowe zyski, z czego aktorzy i cała ferajna pracująca na planie nic nie mają, dlatego platformy muszą się z nimi podzielić. Powołują się przy tym na dyrektywę unijną, natomiast eksperci od prawa autorskiego podważają tę argumentację. Ministerstwo Kultury, z nie do końca jasnych powodów, przyznało rację ZAPA i wszystko wskazuje na to, że te tantiemy rzeczywiście zaczną być wypłacane.

Kto zapłaci? No pewnie, że nie Netflix

Żeby nie było niedomówień: nie jestem obrońcą platform VOD, uważam model ich funkcjonowania na rynkach zagranicznych za patologię, natomiast żądania twórców w ogóle nie dotykają tego tematu. Twórcy nie chcą walczyć z niezbyt uczciwą na gruncie podatkowym formą działalności platform. Oni chcą dopchać się – przepraszam za wyrażenie – do tego samego koryta.

Jeśli platformy VOD rzeczywiście zostaną zmuszone do wypłacania tantiem twórcom polskich produkcji, to widzę dwa scenariusze:

  1. Seriale nieoryginalne (czyli kupione na mocy licencji) zostaną usunięte z biblioteki.
  2. Platformy przerzucą te koszty na swoich użytkowników.

W obu wariantach stratny będzie widz, a przecież – tak mi się wydaje – misją aktora czy reżysera powinno być krzewienie kultury. To jak to w końcu jest?

Casus stolarza

W dyskusji nad tantiemami dla artystów pojawił się casus stolarza, który przecież dostaje wyłącznie wynagrodzenie za wykonanie stołu. Nie może liczyć na żadne tantiemy z tytułu np. tego, że ze stołu dla 4 osób korzysta 5 osób, albo że stół stworzony na potrzeby mieszkania został sprzedany firmie eventowej, która teraz wykorzystuje go podczas imprez, na których organizacji zarabia. Czy jeśli kupię stół od stolarza (indywidulany autorski projekt) z zamiarem użycia go w domu, a potem wstawię go do sali weselnej – to czy powinienem stolarzowi za to dodatkowo zapłacić? Odpowiedzi są oczywiste. Tak - jeśli był taki zapis w umowie. Nie – jeśli umowa nie zawierała takiej informacji. Czy rozsądne byłoby, gdyby stolarz domagał się zapłaty dodatkowej, twierdząc, że nie było zapisu w umowie, bo on nie przewidział, że stół mógłbym inaczej wykorzystać? Przecież jakby był taki zapis - to nie kupiłbym tego stołu (albo nie kupiłbym w tej cenie).

Można znaleźć setki innych przykładów, chociażby z mojego zawodowego podwórka. Gdy moja agencja produkuje stronę internetową dla klienta (wersje językową PL), to otrzymuje wynagrodzenie wynikające z UMOWY. Swoją drogą - nie wpadłoby mi do głowy domaganie się od klientów, aby wypłacali mojej agencji tantiemy z tytułu np. pozyskania nowych zleceń od klientów zagranicznych (ani polskich) dzięki uruchomieniu witryny. Już sam ten pomysł brzmi absurdalnie, a jednak do tego samego – de facto – sprowadza się żądanie twórców filmów i seriali.

Wszelkie kwestie związane z wynagrodzeniami reguluje umowa. Skoro aktor Jan Kowalski podpisał kontrakt, z tytułu którego otrzymał np. 100 tys. zł za rolę w serialu, to jakim prawem domaga się dodatkowego wynagrodzenia po 10 latach, gdy ten sam serial trafił na platformę VOD? Rozumiałbym gdyby w zwartej umowie była informacja o dodatkowym zarobku w przypadku np. wyświetleniu filmu w Internecie, na VOD, itd. Jeśli umowa nie zawierała takich warunków, to uważam, że rozbojem jest domaganie się dodatkowej zapłaty.

I jeszcze na koniec: członkowie ZAPA próbują tanich chwytów, przedstawiając siebie w roli ofiar systemu, niedojadających biedaków, którzy w imię artyzmu i krzewienia kultury pracują latami za półdarmo, często miesiącami nie otrzymując żadnego wynagrodzenia i potrzebując tantiem, aby przetrwać gorszy czas. W ogóle mnie to nie rozczula. Aktorstwo to akurat zawód, który się WYBIERA – przypadkowo można zostać murarzem czy pracownikiem komunalnym. Skoro ktoś zdecydował się na ten zawód, to chyba wiedział, na co się pisze, prawda?

Doradzam więc walczyć o swoje interesy, ale nie kosztem widzów i nie kruczkami prawnymi, ale najzwyklejszą drogą biznesową, czyli po prostu zawierając takie umowy, które są korzystne dla twórców (nic nie stoi na przeszkodzie by w warunkach umowy zawrzeć dodatkowe wymagania) . No chyba, że problem tkwi w czymś innym: niskiej jakości produkcji serialowych i filmowych, na których trudno jest zarabiać w warunkach rynkowych, dlatego trzeba szukać dopływu kasy poza głównym nurtem.

Pytanie końcowe samo się narzuca: dlaczego twórcy nie zawarli w umowach dodatkowych warunków? Może po prostu producent nie zgodziłby się na zwarcie umowy, gdyby zawierała dodatkowe wymagania? Może by zaproponował niższe podstawowe wynagrodzenie?

Autor: Grzegorz Wiśniewski, red. naczelny Mindly.pl,  CEO Soluma Group, CEO Soluma Interactive.

Zgłoś swój pomysł na artykuł

Więcej w tym dziale Zobacz wszystkie