Mówi się, że grillowanie to ulubiony „sport” Polaków. Rzeczywiście, wielu z nas uwielbia robić grilla, co jest całkiem fajną formą rekreacji i spędzania czasu w gronie rodziny czy przyjaciół. Problem z grillowaniem w polskim wydaniu polega jednak na tym, że nie potrafimy – czy nie chcemy – tego robić w taki sposób, aby nie przeszkadzać sąsiadom. Mało tego: próby walki ze zjawiskiem zasmradzania całej okolicy dymem z grilla, w naszym społeczeństwie urastają do rangi zamachu na świętość i nasz „model życia”, cokolwiek to znaczy.
Od dawna miałem świadomość, że niepisane normy dobrych stosunków społecznych są w naszym kraju enigmą, natomiast od momentu przeprowadzenia się z mieszkania do domu na obrzeżach miasta otrzymuję coraz więcej przykładów potwierdzających tę tezę. A było tak…
Z uwagi na trwający remont i wysokie temperatury, muszę szeroko otwierać okna w niedawno zakupionym domu. Pewnego dnia poczułem nieprzyjemny zapach dymu. Był tak gryzący i nieznośny, że w końcu postanowiłem znaleźć jego źródło. Okazał się nim sąsiad, a będącym precyzyjnym – jego grill.
Dymienie trwało kilka godzin, dlatego w dobrej wierze udałem się do sąsiada i grzecznie zwróciłem mu uwagę, że – jakby nie patrzeć – zatruwa życie okolicznym mieszkańcom, w tym mnie. Poprosiłem, aby zgasił grilla, na co sąsiad wyraźnie się obruszył i był szczerze zdziwiony moją stanowczą prośbą. Przyznał, że nigdy wcześniej nie spotkał się z tym, aby komuś przeszkadzał śmierdzący i trujący dym z grilla. Hmmm, a może po prostu nikt z sąsiadów nie miał odwagi mu o tym powiedzieć?
Sytuacja z sąsiadem na pewno nie przysporzy mi popularności na osiedlu, ale szczerze – nie obchodzi mnie to. Ważniejsze jest dla mnie zdrowie moje i mojej rodziny. Nie po to też przeprowadziłem się do domu, aby teraz grzecznie siedzieć zamknięty w czterech ścianach i nie móc korzystać z tarasu czy ogródka, bo ktoś nie przestrzega podstawowych zasad współżycia społecznego, de facto ingerując w moją prywatność i świadomie (po zwróceniu uwagi) narażając mnie na potencjalne nieprzyjemności, a wręcz konsekwencje zdrowotne.
Wiem, że grillowanie ma w naszym kraju długą tradycję, że „wolnoć Tomku w swoim domku” i inne takie. Skoro jednak chcemy nazywać się nowoczesnym, świadomym społeczeństwem, skoro ograniczamy emisję spalin w miastach, skoro inwestujemy w ekologiczne źródła ciepła i ponosimy bardzo wysokie koszty tzw. transformacji energetycznej, to dlaczego tolerujemy trucie środowiska i siebie samych emisjami pochodzącymi np. z przydomowych grilli?
Nie, nie przesadzam. Dym z grilla nie dość, że potwornie śmierdzi, to jeszcze zawiera ogrom skrajnie szkodliwych substancji i związków chemicznych. Znajdują się w nim m.in. wielopierścieniowe węglowodory aromatyczne, pyły zawieszone, tlenek węgla (czad), aminy heterocykliczne i wiele więcej zwykłych trucizn. Wdychanie dymu z grilla w zasadzie niewiele różni się od palenia papierosów, czego zresztą dowiedli naukowcy z Politechniki Warszawskiej.
Z przeprowadzonego przez nich badania wynika, że grillowanie zaledwie 200 gramów kiełbasy na grillu węglowym, dostarcza do organizmu nawet 100-krotnie więcej (!) rakotwórczego benzoapirenu niż wypalenie 20 papierosów. Przemawia do wyobraźni, prawda?
Żeby była jasność: rozumiem, że wielu ludzi nie ma świadomości, jak szkodliwe jest grillowanie na grillu węglowym i nie dopuszcza do siebie myśli, że może to komuś przeszkadzać. OK, trzeba mieć cywilną odwagę i po prostu podejść do grillującego sąsiada i poprosić go, aby dokończył obrabiać mięso (bądźmy ludźmi) i po prostu więcej tego nie robił, ewentualnie przeszedł na grilla gazowego lub elektrycznego.
Jeśli jednak sąsiad reaguje agresją, co najmniej jakbyśmy próbowali zabić mu psa, to nie ma sensu wchodzić z nim w pyskówki. Warto powołać się na obowiązujące w Polsce przepisy, na przykład na Art. 144. KC, który głosi: Właściciel nieruchomości powinien przy wykonywaniu swego prawa powstrzymywać się od działań, które by zakłócały korzystanie z nieruchomości sąsiednich ponad przeciętną miarę, wynikającą ze społeczno-gospodarczego przeznaczenia nieruchomości i stosunków miejscowych.”
Oprócz tego mamy art. 51 § 1 Kodeksu wykroczeń, który mówi o zakłócaniu spokoju, porządku publicznego.
Dodatkowo, na podstawie art. 222 § 2 Kodeksu cywilnego, możemy wystąpić z roszczeniem o przywrócenie stanu zgodnego z prawem i o zaniechanie naruszeń.
Jeśli wskutek immisji doznaliśmy szkody (może to być szkoda psychiczna), możemy wystąpić z powództwem o odszkodowanie na podstawie art. 415 Kodeksu cywilnego.
Ponadto palenie grilla może w wielu okolicznościach okazać się niezgodne z przepisami przeciwpożarowymi (art. 82 ust. 1 Kodeksu wykroczeń) i wówczas sąsiadowi może grozić kara aresztu lub grzywna.
Jeśli sąsiad nic nie robi sobie z prawa i ma w nosie dobrosąsiedzkie stosunki, to pozostaje wezwanie policji lub straży miejskiej. Taka interwencja może się skoczyć nałożeniem na sąsiada mandatu w wysokości od 500 zł do nawet 5000 zł.
Prawie o tym zapomniałem, ponieważ rzeczywiście po przeprowadzce do domu dym papierosowy wdzierający się do wnętrza, na szczęście, odszedł w zapomnienie. Mieszkając w bloku miałem z tym jednak notoryczny problem, którego źródłem, a jakże, byli niektórzy sąsiedzi.
Warto zatem przypomnieć, że palenie papierosów na klatce schodowej, balkonie, tarasie czy gdziekolwiek w taki sposób, że dym przeszkadza innym (np. sąsiadom), stanowi wykroczenie. Przywołam tutaj fragment artykułu zamieszczonego w wydawanym przez Prokuraturę Krajową czasopiśmie - Prokuratura i Prawo nr 5 z 2023 r. (Karolina Klaczak, Palenie wyrobów tytoniowych na balkonie przynależnym do lokalu mieszkalnego jako przykład realizacji znamion art. 51 § 1 k.w.; https://www.gov.pl/web/prokuratura-krajowa/numer-20):
(…) Realizacja znamion art. 51 § 1 k.w. wynika bowiem z tego, że sprawca swoim zachowaniem w bezprawny sposób oddziałuje na sytuację innych osób, które sobie tego nie życzą i co zakłóca ich spokój (narusza równowagę psychiczną, powodując negatywne przeżycia psychiczne), a ponadto prawo do ochrony ich zdrowia w miejscu, w którym powinny czuć się one całkowicie bezpieczne, tj. w miejscu ich zamieszkania. (…) Sprawca korzystający z wyrobów tytoniowych nie może zasłaniać się argumentem, iż „jest u siebie” i ma prawo do palenia papierosów, w sytuacji, gdy prowadzi do naruszenia prawa innych osób do życia w przestrzeni wolnej od dymu papierosowego. Podlega w takim przypadku odpowiedzialności z art. 51 § 1 k.w. Osoba niepaląca ma bowiem prawo do życia w strefie wolnej od tytoniu. Odnosi się to zwłaszcza do jej miejsca zamieszkania, gdzie to ona ustala reguły porządkowe.
Pod te same przepisy spokojnie można podciągnąć grillowanie na grillu węglowym.
Na koniec przywołam jeden z najsłynniejszych cytatów w historii polskiej kinematografii: „Sąd sądem, ale sprawiedliwość musi być po naszej stronie”. Film „Sami swoi” wspaniale oddaje naturę stosunków sąsiedzkich. Sparafrazuję ten cytat: Tradycja tradycją, ale prawo, fakty i logika są po naszej stronie. Nie dajmy się więc terroryzować osobom, które roszczą sobie prawo do wyznaczania norm społecznych, „bo nigdy nikomu to nie przeszkadzało”.
Autor: Grzegorz Wiśniewski, CEO Soluma Group, red. naczelny Mindly.pl