Jestem daleki od denializmu prawnego. Staram się przestrzegać obowiązujących przepisów i tego samego oczekuję od innych. Są jednak sytuacje, w których prawo ewidentnie nie nadąża za życiem i nie daje nam wystarczających narzędzi do chronienia swojego dobytku. Z dokładnie taką sytuacją mordują się moi znajomi, którym życie zatruwa sąsiad urządzający sobie parking pod ich płotem. Robi to nagminnie, a na zwrócenie uwagi reaguje w typowy dla naszego społeczeństwa sposób: chamstwem.
Nie chodzi tylko o to, że sąsiad i jego goście regularnie zostawiają swoje auta pod płotem znajomych (a sąsiad mieszka dwie posesje dalej). To droga gruntowa, nieutwardzona i zniszczona, z ogromnymi koleinami. W czasie roztopów i po opadach deszczu nie da się nią przejść w innym obuwiu niż kalosze.
Znajomi już kilka lat temu na własny koszt utwardzili fragment ulicy przed swoją posesją. Sąsiedzi, w tym ten cwaniaczek, tego nie zrobili, bo „szkoda pieniędzy”. Efekt jest teraz taki, że po opadach sąsiad z położonej dalej posesji nie może zaparkować pod swoim płotem, bo już by nie wyjechał. Jego goście, a jakże, również zostawiają swoje auta przed posesją moich znajomych – a trzeba dodać, że sąsiad prowadzi bujne życie towarzyskie i gości ma w każdy weekend.
Dochodzi do tego, że znajomi chcąc wyjść na spacer z psem muszą przeciskać się między zaparkowanymi samochodami. Kilkakrotnie zdarzyło się też, że ktoś uszkodził im ogrodzenie, najwyraźniej nawracając autem po zmroku.
Znajomi rozmawiali z cwanym sąsiadem, zwracali mu uwagę, prosili, później zagrozili wezwaniem policji, na co ten mądrala tylko się roześmiał. Okazuje się, że niestety prawo… stoi po jego stronie.
Przepisy, niestety dla moich znajomych, są jednoznaczne. W przypadku drogi publicznej parkowanie przed prywatną posesją jest w pełni legalne. Nie pomoże nawet powieszenie tabliczki ze znakiem zakazu parkowania - nie ma ona żadnej mocy prawnej.
Mało tego: okazało się, że gdyby znajomi rzeczywiście wezwali policję, to sami mogliby zostać ukarani mandatem. Za co? W akcie desperacji próbowali zabezpieczyć teren przed posesją i ułożyli 3 spore kamienie polne, które skutecznie utrudniają parkowanie – sąsiada nie odstraszyły, ale już jego gości tak. Zgodnie z prawem znajomi popełnili wykroczenie i gdy im o tym powiedziałem, to grzecznie usunęli kamienie. Teraz dalej patrzą, jak obce samochody rujnują drogę przed ich płotem (obecnie są tam takie koleiny, że wyjazd z posesji np. wózkiem dziecięcym, nie wspominając już o wózku inwalidzkim, jest niewykonalny).
Gwoli ścisłości: sąsiad pilnuje, aby samemu nie popełnić wykroczenia i nigdy nie zastawia sąsiadom bramy wjazdowej (co już byłoby niezgodne z przepisami). Regularnie robią to jednak kurierzy czy dostawcy różnych materiałów i zdarzyło się, że znajomi nie mogli wyjechać z domu własnym samochodem. Szczerze im współczuję.
To, że sąsiad nie ma zamiaru wykładać pieniędzy na utwardzenie drogi przed swoją posesją można jeszcze zrozumieć – jest to obowiązek zarządcy drogi, w tym przypadku gminy wiejskiej, ale ta zasłania się brakiem pieniędzy i tylko 2-3 razy w roku wysyła równiarkę.
Nie da się jednak usprawiedliwić postępowania sąsiada, który po prostu zatruwa życie innym ludziom. Znajomi chcieli zorganizować zebranie (łącznie przy tej ulicy mieszkają 4 rodziny) i zaproponować zrzutkę na utwardzenie drogi tłuczniem, jednak nie było zainteresowania – jeden cwaniaczek znalazł sobie wygodne miejsce do parkowania, reszcie sąsiadów najwyraźniej aktualny stan nie przeszkadza. Wycena firmy zajmującej się takimi pracami to około 7 tysięcy zł – wyszłoby po mniej niż 2 tysiące na posesję, a wszystkim żyłoby się lepiej. No cóż…
Jest to dobry przykład sytuacji, w której przepisy dają legitymację do chamskiego postępowania, a odbierają nadzieję ludziom, którzy nikomu nie wadzą, nie są konfliktowi, chcą po prostu mieć spokój i móc swobodnie wyjść na spacer czy wyjechać do pracy samochodem. Cham trzyma znajomych w szachu, a prawo jest po jego stronie. Ręce (i nie tylko) opadają.
Coraz częściej dochodzę do wniosku, że moje problemy z sąsiadami są fraszką…
Autor: Grzegorz Wiśniewski, red. naczelny Mindly.pl, CEO Soluma Group, CEO Soluma Interactive.