Korek. Już wiesz, że się spóźnisz. Czujesz, jak narasta w Tobie frustracja i wystarczy byle co, żebyś powtórzył scenę z filmu „Upadek” z Michaelem Douglasem (jeśli nie wiesz, o co chodzi, sprawdź sobie na YouTube). Na korki nie ma niestety siły. Nie doświadczają ich tylko mieszkańcy wsi i osoby jeżdżące do pracy o świcie oraz wracające w nocy. Tym bardziej zasadne jest opanowanie sposobów, dzięki którym można w miarę bezboleśnie przetrwać w korku i nie zwariować. Kilka sprawdzonych propozycji przygotowaliśmy dla Ciebie w naszym poradniku.
Ćwiczenia oddechowe są najlepsze na chwilowy stres. W korku i tak nie masz nic lepszego do roboty, więc nic nie stoi na przeszkodzie, abyś robił sobie sesje po 4-5 głębokich wdechów, zwracając uwagę na długie wypuszczanie powietrza. Przekonasz się, że po kilku takich seriach korek wyda Ci się mniej problematyczny.
To bardzo ważna zasada, którą trzeba wdrożyć jeszcze zanim mleko się rozleje. Jeśli wiesz, że Twoje miasto jest non-stop zakorkowane, to nierozsądnie będzie umawiać się z klientami na spotkania, skoro istnieje poważne ryzyko spóźnienia. Zawsze zostaw sobie kilkudziesięciominutowy bufor czasowy pomiędzy spotkaniami. Dzięki temu będziesz mniej nerwowy stojąc w korku.
Znasz swoje miasto na tyle, że potrafisz mniej więcej określić, ile czasu zajmie Ci wydostanie się z korka. Zadzwoń więc do klienta czy partnerki i uprzedź, że nie dojedziesz na czas. To zawsze lepsza opcja niż wpadnięcie na spotkanie w stanie skrajnego zdenerwowania, z jeszcze niewybrzmiały przekleństwami, które chwilę temu wypadały z Twoich ust niczym kule z karabinu maszynowego.
Ciekawą techniką przetrwania korka jest przełączenia stacji radiowej na taką, która serwuje spokojniejszą muzykę. Możesz w to nie wierzyć, ale słuchając metalu czy innych ciężkich kawałków, nawet jeśli je uwielbiasz, dodatkowo podnosisz sobie poziom stresu. Rośnie w Tobie agresja, która może mieć fatalne skutki (rękoczyny, przypadkowe wjechanie w tył poprzedzającego pojazdu, kłótnia z klientem/żoną przez telefon etc.).