Karezza: co to takiego?

Piotr Kowalczyk
07.12.2018

Być może obiło Ci się o uszy, że przeciętny stosunek seksualny w Polsce trwa około 15 minut. Tak, tylko kwadrans. Powodem jest nie tylko wszechobecny pośpiech, ale też z założenia błędne podejście do seksu. Traktujemy go jako sposób na szybkie osiągnięcie przyjemności. Z taką interpretacją nie zgadzają się wyznawcy karezzy. To słowo robi furorę w Internecie, ale co się właściwie za nim kryje?

Kochaj się… wolno

A nawet bardzo wolno. Karezza to prastara technika seksualna, której korzenie sięgają do słynnej kamasutry. Słowo „technika” jest bardzo nieprecyzyjne, ponieważ karezza stanowi tak naprawdę całą filozofię podejścia do zbliżenia między kobietą a mężczyzną.

Osoby uprawiające (czy raczej wyznające) karezzę twierdzą, że orgazm wcale nie jest najważniejszym celem seksu. Dla nich liczy się wyłącznie sam akt zbliżenia, dlatego starają się go za wszelką cenę wydłużyć. Inaczej pisząc: chodzi tutaj o opóźnienie orgazmu, zarówno u mężczyzny, jak i u kobiety. Po co? Jak twierdzą osoby uprawiające karezzę: by mieć większą przyjemność z seksu.

Karezza w praktyce

Aby móc mówić o zbliżeniu zgodnie z zasadami karezzy, kochankowie muszą maksymalnie skupić się na sobie. To długa, a wręcz bardzo długa gra wstępna. Wcale nie musi podczas niej dochodzić do penetracji, a wręcz jest to niewskazane – bo mogłoby doprowadzić do zbyt szybkiego zakończenia zabawy.

W karezzie chodzi m.in. o to, aby napawać się widokiem kochanka, odkrywać nowe obszary jego ciała, wsłuchiwać się w jego głos i oddech. Można przy tym stosować różne „zabawki”, niekoniecznie gadżety erotyczne, ale np. olejki eteryczne, balsamy, żywność.

Najważniejsze jest to, aby kochać się w ten sposób przez możliwie najdłuższy czas. Mistrzowie karezzy potrafią oddawać się takim przyjemnościom nawet przez całą noc, orgazm osiągając dopiero nad ranem. Początkującym oczywiście może być bardzo trudno uzyskać choćby porównywalny wynik.

Czy karezzy można się nauczyć?

Owszem, na świecie są nawet specjalne szkoły, które uczą podstawowych technik karezzy, przy okazji zaznajamiając „słuchaczy” z zasadami kamasutry. Jeśli jednak preferujesz samodoskonalenie, to nie pozostaje Ci nic innego, jak ćwiczyć, ćwiczyć i jeszcze raz ćwiczyć. Pytanie tylko, czy Twoja partnerka będzie mieć na tyle cierpliwości?

Karezzę warto na pewno potraktować w kategorii fajnego urozmaicenia. Jeśli w Twojej sypialni od dawna wieje nudą, a partnerka nie chce dać się namówić na jakieś odważniejsze testy, karezza powinna być dla niej do zaakceptowania. Spróbujcie – a nuż Wam się spodoba?

Zgłoś swój pomysł na artykuł

Więcej w tym dziale Zobacz wszystkie