Kryzys trzydziestolatka – tak, naprawdę istnieje!

Marek Szydełko
23.03.2016

Stało się. Skończyłeś 30 lat i… Właśnie, dzieją się z Tobą różne cuda. Coraz mniej chce Ci się wychodzić z kolegami na piwo, przestałeś oglądać się za super furami na ulicy (za dziewczynami jeszcze się na szczęście oglądasz), cenisz sobie spokojne wieczory spędzane na kanapie przed telewizorem. To wszystko jednak wpływa na pogorszenie Twojego nastroju. Zanim zaczniesz posądzać się o lenistwo, zastanów się, czy nie dotknął Cię właśnie kryzys trzydziestolatka!

Chłopie, starzejesz się!

To tak naprawdę umowna nazwa, bo nie jest tak, że kryzys dosięga faceta zaraz po 30. urodzinach. Niektórzy zmiany w swoim postrzeganiu rzeczywistości obserwują jeszcze przed trzydziestką, inni kilka lat później. Nie ma reguły. Faktem jest jednak, że przekroczenie tej magicznej bariery wiele w Twoim życiu zmienia.

Przede wszystkim nie jesteś już zaliczany do grona ludzi młodych. Są tego niewątpliwe plusy. Płacisz niższe składki OC za samochód. Raczej nie masz już problemu z zakupem alkoholu czy papierosów w osiedlowym sklepie. Rośnie Twoja pozycja społeczna i zawodowa. Dzieciaki z pobliskiego gimnazjum zaczynają nareszcie mówić do Ciebie „na Pan”. Żyć, nie umierać!

Z drugiej niestety strony właśnie wkraczasz do grupy, w której firmy ubezpieczeniowe umieszczają mężczyzn w większym stopniu zagrożonych nagłym zgonem. Tak, statystycznie masz już blisko 2% szans, że w ciągu najbliższych 5 lat padniesz na zawał. To raczej nie poprawia Ci humoru.

Dlaczego mógł Cię dopaść kryzys trzydziestolatka?

Po prostu – obserwujesz rosnące napięcie w związku z coraz silniejszym odczuwaniem, że czas jednak nieubłaganie ucieka. Nie jesteś już studentem czy uczniem, czyli nie możesz myśleć złotą dla wielu osób kategorią: „mam na wszystko jeszcze czas”. Wszyscy oczekują od Ciebie, że się ustatkujesz, założysz rodzinę, znajdziesz rewelacyjną pracę, a może wręcz sam założysz firmę i będziesz „trzepać kasę” w obrzydliwych ilościach. Boli, prawda?

Jeśli natomiast masz już rodzinę, to zaczynasz zastanawiać się, jak tu zapewnić jej tę tzw. spokojną i bezpieczną przyszłość. Łapiesz się na tym, że zamiast śledzić wyniki ulubionej drużyny, przesiadujesz w sieci w poszukiwaniu najlepszych planów emerytalnych lub ubezpieczeń na życie.

Pisząc już zupełnie poważnie – mniej więcej w okolicach trzydziestki na dobre dopada Cię strach o to, co będzie jutro. Czy dorobisz się jakiegoś majątku? Czy będziesz dobrym ojcem i mężem? Czy nie schrzanisz czegoś w takim stopniu, że nie będziesz już miał czasu, aby to naprawić? Masz świadomość, że w Twoim życiu zaczyna brakować marginesu na błędy. To jednych napędza do działania, innych pcha w ramiona depresji i załamania nerwowego.

Jak sobie poradzić?

Podstawą jest zdiagnozowanie, dlaczego nagle zaczynasz odczuwać życiową apatię i silniejsze napięcie nerwowe. Jeśli prawidłowo rozpoznasz swój problem, będzie Ci łatwiej z nim zawalczyć. Chodzi o kasę i obsesję posiadania? Zacznij więcej zarabiać, ale nie zaharowuj się na śmierć. Chodzi o chęć założenia rodziny? Może czas poważnie pomyśleć o swoim związku? Chodzi o widoczne oznaki starzenia? Może to jednak nie jest taki zły pomysł, aby udać się do kosmetyczki?

Dbaj o formę – zacznij uprawiać sport, odżywiaj się zdrowo, ogranicz czas spędzany przed komputerem, telewizorem czy konsolą. To nie służy Twojemu organizmowi, który coraz częściej będzie Ci przypominać, że nie jest już odporny na całonocne balangi.

Fajnym pomysłem jest zrobienie listy rzeczy, które chcesz osiągnąć w jakiejś bliżej określonej perspektywie czasowej. Nie stawiaj sobie jednak zbyt ambitnych celów – nie jesteś maszyną! Napisz, co chcesz zobaczyć, gdzie pojechać, jaki masz plan na swoją dalszą karierę. Jeśli masz ochotę na jakiś nowy gadżet, to go wreszcie kup i przestań truć, że Cię nie stać.

Najważniejsze jest, abyś się nie zamartwiał i nie szukał pomocy w używkach. Pamiętaj – przed Tobą jeszcze gorszy kryzys. Kryzys wieku średniego.

Zgłoś swój pomysł na artykuł

Więcej w tym dziale Zobacz wszystkie