Aktorzy serialowi, których trudno sobie wyobrazić w innych rolach

Mariusz Siwko
28.09.2017

Jakiego słowa najbardziej nie lubią aktorzy? Oczywiście „zaszufladkowanie”. Oznacza ono, że aktor już zawsze będzie kojarzony z jedną rolą lub typem roli, przez co bardzo trudno jest mu pokazać swoje inne oblicze. No cóż, tak to już jest, gdy aktorowi trafia się okazja zagrania bohatera, który mocno zapada w pamięć. W skrajnych przypadkach widzowie bardziej kojarzą aktora przez pryzmat postaci niż jego prawdziwych danych personalnych. W świecie seriali znajdziemy wiele takich przykładów. Oto najciekawsze z nich.

Bryan Cranston

Jego wybitna rola Walthera White'a w serialu „Breaking Bad” odbija się aktorowi czkawką do dziś. Owszem, jest zapraszany do udziału w różnych filmach pełnometrażowych, niektóre z nich są naprawdę udane, ale widzowie oglądając Cranstona na wielkim ekranie i tak zawsze myślą sobie: „O, to Walt!”

Nie wiadomo, czy aktor ma z tego powodu jakieś problemy natury ambicjonalnej, ale jedno jest pewne. Dla większości widzów już na zawsze pozostanie genialnym chemikiem, który gotuje metamfetaminę w kamperze, a później rozwija własne imperium narkotykowe.

Wagner Moura

Kiedy to on został wybrany do roli Pablo Escobara w hitowym serialu Netflixa „Narcos”, można było usłyszeć głosy, że kompletnie się do tego nie nadaje. Moura jednak zrobił coś, o czym mogą pomarzyć tabuny aktorów: stał się swoją postacią. To głównie dzięki niemu serial osiągnął tak gigantyczny sukces. Wagner zagrał wspaniale, a po zdjęciu charakteryzacji mało kto mógłby uwierzyć, że Escobarem jest ten sympatyczny i szczupły człowiek.

Trudno się spodziewać, aby Muora zdołał jeszcze kiedyś zagrać rolę, która wyprowadzi go z szufladki z napisem „Pablo Escobar”. W trzecim sezonie „Narcos” wyraźnie go już brakuje (choć jest to podyktowane scenariuszem, a nie wolą aktora).

Michael C. Hall

To bardzo dobry aktor, który pojawia się w wielu filmach i serialach, ale i tak już nigdy nie ucieknie od jednej postaci: Dextera Morgana, głównego bohatera serialu „Dexter”. Ta rola przyniosła mu międzynarodową sławę i to do tego stopnia, że widzowie widząc Halla'a zawsze mają przed oczami graną przez niego postać seryjnego mordercy (choć zabijał tylko tych złych – no, prawie tylko).

Andrew Lincoln

Czego by nie zrobił, w jakim filmie by nie zagrał, to był, jest i już na zawsze będzie Rickiem Grimesem z „The Walking Dead”. To łatka, której nigdy się pozbędzie. Jego rola w tym serialu jest tak charakterystyczna, że trudno sobie wyobrazić tego aktora bez śladów krwi na twarzy i rewolweru, którym wykańcza hordy zombi. Co ciekawe Lincoln przed serialem był znany głównie z roli w filmie „To właśnie miłość”.

Każdy z tych aktorów prawdopodobnie zdawał sobie sprawę, że wstępuje na ścieżkę, z której nie ma już odwrotu. Dla widzów to dobrze, ale czy dla artystów także?

Zgłoś swój pomysł na artykuł

Więcej w tym dziale Zobacz wszystkie