Bilety na koncerty muzyczne, zwłaszcza tych największych gwiazd, są ekstremalnie drogie. Mimo to nie brakuje chętnych, o czym świadczą chociażby padające serwery w dniu uruchomienia sprzedaży internetowej. Część z tych biletów trafia później na portale aukcyjne – to popularny sposób, aby zarobić na wejściówce nawet kilkakrotność jej pierwotnej ceny. Zdarza się również, że szczęśliwy posiadacz biletu nie może pójść na koncert, np. z przyczyn zdrowotnych czy niespodziewanego wyjazdu. Czy w takiej sytuacji istnieje możliwość sprzedania własnego biletu? Sprawdźmy, jak to wygląda z punktu widzenia organizatora wydarzenia.
Bilety imienne to dziś właściwie standard i wprowadziła je już chyba każda licząca się agencja koncertowa. To rozwiązanie ma przede wszystkim zapobiegać procederowi odsprzedawania biletów za astronomiczne kwoty. Z drugiej jednak strony przypisanie biletu do konkretnej osoby bardzo utrudnia sprawę, gdy chcemy sprzedać wejściówkę z powodu jakiejś sytuacji życiowej. W tym przypadku przydatny może okazać się serwis AleBilet, platforma do odsprzedaży biletów, gdzie możemy bezpiecznie odsprzedać i kupić bilety na koncert - również imienne!
W momencie, gdy posiadacz biletu imiennego chce go legalnie sprzedać, bo nie może pojawić się na koncercie, powinien w pierwszej kolejności zajrzeć do regulaminu organizatora. Tam znajdują się informacje na temat tego, czy agencja koncertowa w ogóle dopuszcza opcję zmiany danych na bilecie. Jeśli tak, kontaktujemy się z organizatorem, opisujemy swoją sytuację, podajemy dane nowego właściciela biletu (czyli trzeba go znać wcześniej, co oczywiście znacząco utrudni sprzedaż) i zlecamy zmianę imienia i nazwiska na wejściówce.
W praktyce oznacza to, że druga osoba otrzyma nowy, wydrukowany specjalnie dla siebie bilet – lub wygenerowany elektronicznie w przypadku e-biletu. Jak nietrudno się domyślić, nie jest to usługa darmowa. Agencje koncertowe życzą sobie za taką zmianę około 20-25 złotych.
Takie pytanie regularnie pojawia się na różnych forach internetowych i w mediach społecznościowych. Faktycznie, mogłoby się wydawać, że skoro koncert gromadzi na przykład 50 tysięcy ludzi, to nie ma fizycznej możliwości, aby za każdym razem sprawdzać dane właściciela biletu. Na pewno jednak nie warto ryzykować, bo jeśli pracownik obsługi poprosi o okazanie dokumentu tożsamości i dane nie będą się zgadzać z tymi widniejącymi na bilecie, wejściówka zostanie automatycznie zablokowana.