Najsłynniejsi reżyserzy-zamordyści

Antoni Kwapisz
19.04.2021

Wiadomo, że na planie filmowym najważniejszy jest reżyser. To on decyduje o tym, czy dana scena została dobrze zagrana, to on decyduje, kiedy aktorzy mogą odpocząć, pójść do toalety czy choćby coś zjeść. W historii kina znajdziemy wielu reżyserów, którzy budzili w aktorach szczery strach, wymagając od nich niejednokrotnie przekraczania wszelkich granic komfortu. Nie jest jednak przypadkiem to, że reżyserzy-zamordyści opisywani w naszym artykule są powszechnie uważani za jednych z najwybitniejszych.

Akira Kurosawa

Słynny japoński reżyser w ojczyźnie doczekał się przydomku „Imperator Kurosawa”. Jest wiele anegdot opisujących jego dyktatorski charakter. Był bardzo wymagającym reżyserem, który potrafił w osobliwy sposób motywować swoich aktorów – np. nakazując wystrzeliwanie do nich prawdziwych strzał (w celu wywołania strachu, który był potrzebny do danej sceny).

Roman Polański

Jeden z najwybitniejszych polskich reżyserów również nie cieszy się przesadnie dobrą opinią wśród aktorów – oczywiście tylko jeśli chodzi o jego usposobienie. Na kontakty z Polańskim skarżył się nawet Jack Nicholson, choć panowie stworzyli wybitny obraz „Chinatown”. Jedna z anegdot głosi, że Polański tak długo znęcał się psychicznie nad Faye Dunaway, że ta po wyjściu z toalety oblała go… własnym moczem.

David Fincher

W środowisku filmowym uznawany za wręcz chorobliwego perfekcjonistę. To, co skutkuje powstawaniem fantastycznych filmów niekoniecznie sprzyja dobrej atmosferze na planie. Aktorzy szczególnie skarżyli się na to, że Fincher kazał im wielokrotnie powtarzać sceny, choć za każdym razem wspinali się na wyżyny swojego talentu. Dla niego to jednak było zbyt mało. Trzeba natomiast uczciwe dodać, że tak samo wiele wymaga od siebie, poświęcając mnóstwo czasu na ustawienie kamery i prace montażowe.

Stanley Kubrick

Jego także cechował nieprzeciętny perfekcjonizm, ale dodatkowo Kubrick miał dość specyficzne podejście do aktorów. Chcąc zmusić ich do zagrania sceny tak, jak sobie to wyobrażał, potrafił kilkadziesiąt razy powtarzać jedno ujęcie. Warto tutaj przywołać anegdotę z planu „Mechanicznej pomarańczy”, kiedy to Malcolm McDowell był terroryzowany przez ekipę, aby poczuć się maksymalnie zaszczutym, podobnie jak grany przez niego bohater. McDowell między innymi był wielokrotnie opluwany podczas kręcenia jednej ze scen.

Zgłoś swój pomysł na artykuł

Więcej w tym dziale Zobacz wszystkie