Znalezienie naprawdę dobrego serialu nie jest takie proste, a już szczególnie wtedy, gdy kierujemy się opiniami w Internecie czy recenzjami zawodowych krytyków. Jak bardzo można się tutaj pomylić dowodzi serial „Obsesja Eve”. Zawierzyliśmy znakomitym ocenom i daliśmy sobie spokój po pierwszym sezonie (też ledwo zmęczonym). Dlaczego nie warto tracić czasu na ten serial?
Sama historia agentki, która obsesyjnie próbuje schwytać genialną zabójczynię, może i brzmi interesująco. Problem w tym, że fabuła tego serialu jest bezdennie idiotyczna. Nic się tutaj nie zgadza, nawet średnio rozgarnięty widz nie uwierzy w obserwowane wydarzenia. To przez cały czas drażni i powoduje, że nie chce się tego serialu oglądać.
Szczególnie dotyczy to tandemu agentka-zabójczyni. Obie aktorki dają radę, natomiast kreowane przez nie postaci są irytujące, męczące i kompletnie niewiarygodne. Scena, w której zabójczyni pojawia się w domu agentki jest… osobliwa, żeby użyć takiego eufemizmu.
Przez cały pierwszy sezon nie byliśmy w stanie określić, czy oglądamy kryminał, thriller, komedię pomyłek czy pseudofilozoficzny melodramat. Być może jest to celowy zabieg twórców, ale nam bardziej przywodzi to na myśl brak zdecydowania, w którą stronę ma podążać konwencja. Pewnie było wiele momentów, w których powinniśmy się zaśmiać czy przestraszyć, ale tego nie zrobiliśmy z powodu niezrozumienia, co właściwie dzieje się na ekranie.
Być może kolejne sezony serialu były lepsze, ale już tego nie sprawdzimy – szkoda nam czasu na seriale, które na dzień dobry irytują widza i dają jedynie niepopartą faktami nadzieję na coś lepszego w przyszłości.