Tym razem coś w sam raz na Prima Aprilis – a mianowicie film Teknolust debiutantki Lynn Hershman–Leeson, wydany u nas na DVD w serii SF Kina Domowego.
Fabuła jest następująca: pani doktor genetyk-informatyk Rosetta Stone tworzy potajemnie trzy swoje klony podrasowane w niejasny sposób technologią (poczwórnie przecudna rola Tildy Swinton, znanej np. z Kronik Narnii). Wszystko byłoby „super hiper” – gdyby nie to, że biedne dziewczyny potrzebują chłopa, a raczej wyciągu z tegoż pod postacią nasienia, od którego są wręcz narkotycznie uzależnione.
I niech ktoś sobie nie pomyśli, że to jakieś porno: klony aplikują sobie ów eliksir dożylnie, strzykawką. Stąd dedukcja prowadzi nas jak po sznurku do banku spermy, jednakowoż nic z tych rzeczy!
Ruby, jedyna z sióstr kontaktująca się ze światem zewnętrznym, ściąga (dosłownie) specyfik bezpośrednio od dawców, których bałamuci np. tekstami: „Dobrze wyglądasz, Frankie. Masz wrodzony rytm”. I znowu można by sądzić, że wszystko jest OK, gdyby nie to, że owi honorowi dawcy są mimowolnie zarażani przez Ruby wirusem komputerowym (uff), co objawia się impotencją oraz kodem kreskowym u nasady nosa (jeszcze raz uff). A miał to być bezpieczny seks oralny, na co nalegała głównie Ruby, bo przecież w czymś musiała zanieść to do domu!
W tym momencie do akcji wkracza FBI w osobie agenta Hoppera, przy którym jego pamiętny pierwowzór Cooper z Twin Peaks wydaje się przewidywalnym nudziarzem. Chorzy zostają odizolowani, portret pamięciowy Ruby kieruje agenta w stronę pani doktor – i jest to, jakby ktoś nie zajarzył, początek dobrze zapowiadającego się romansu. Tymczasem sąsiad pani Stone, zwariowany kserokopista Sandy (w tej roli Jeremy Davies, grający równocześnie jako wprawkę Snauta w Solaris Sodenbergha),
spotyka w cukierni Ruby usiłującą zapłacić za ciastka prezerwatywami, na co nie chce przystać nudna i przewidywalna sprzedawczyni. Jak łatwo odgadnąć – to też jest początek dobrze zapowiadającego się romansu. Obie pary idą do łóżka, panie tracą wreszcie dziewictwo (tak!), choć dziwactwo nadal dzielnie się ich trzyma.
Natomiast pozostałe dwa klony, których nie dotyczy cały ten zgiełk, gdyż żyją w homo-symbiozie, uruchamiają na swoim kompie program antywirusowy, co powoduje natychmiastowe uzdrowienie odizolowanych dawców, a ich kody kreskowe znikają tak, jak się pojawiły.
Jednym słowem: cud, miód i pełny happy end. I tylko w tle pojawia się pytanie, czy film jest komedią (jak twierdzą niektórzy), czy też nie jest. Bo, jak domaga się Andrzej Mleczko: trzeba, żeby zawsze było wiadomo, czy to na poważnie, czy na jaja. Co pierwszego kwietnia jest, niestety, niewykonalne.
Andrzej Prószyński
Recenzje filmów DVD i książek, http://matematyka.ukw.edu.pl/ap/filmy.html
Teknolust (2002)
Produkcja: USA
Scenariusz i reŜyseria: Lynn Hershman-Leeson
Zdjęcia: Hiro Narita
Muzyka (fajna!): Klaus Badelt
Czas trwania: 85 min.
Aktorzy:
Tilda Swinton: Rosetta Stone/Ruby/Marinne/Olive
Karen Black: Dirty Dick
James Urbaniak: agent Hopper
John O'Keefe: profesor Crick
Jeremy Davies: Sandy
Cytat: „Zachowujesz się jak człowiek. To cecha recesywna, pamiętasz?”