Trudno się dziwić twórcom gier komputerowych, że kują żelazo, póki gorące i jeśli jakiś tytuł osiągnął rewelacyjne wyniki sprzedaży, to można w ciemno zakładać, że pojawi się jego sequel. Potem następny, i następny, i następny. Nagle po latach okazuje się, że z legendarnej marki nie zostało nic oprócz wspomnień, a kolejne odsłony przedstawicieli serii prezentują coraz niższy poziom. Takich smutnych przykładów nie brakuje. Oto 5 serii gier, które zostały zbyt mocno wyeksploatowane przez twórców.
- Asassin's Creed – pierwsza część była świetna, druga jeszcze lepsza, trzecia i czwarta nadal trzymały poziom, ale później zaczęło się już robić tak nudno, że nawet zagorzali fani serii woleli sobie odpuścić i nie zamazywać pięknych wspomnień. Koncept gry jest rewelacyjny i bez wątpienia historia Asasynów przejdzie do historii gier komputerowych. Pytania – czy to nie jest już ten moment, gdy należy powiedzieć STOP? Kolejne odsłony gry były coraz lepsze graficznie, ale raziły nudną fabułą i powtarzalnością schematów. Ubisoft powinien się poważnie zastanowić nad zrobieniem sobie dłuższej przerwy.
- Far Cry – tutaj wielu graczy może się nie zgodzić, bo jednak ostatnia odsłona serii, czyli „Primal” to dość udana gra. Nie da się jednak ukryć, że Far Cry zbyt mocno odszedł od korzeni i tak naprawdę ktoś, kto nie zna poprzednich tytułów, mógłby uznać „Primal” za zupełnie nową markę. W tym przypadku serii także przydałby się krótki reset.
- Call of Duty – Activision przekroczyło wszelkie bariery „zajeżdżania” marki i dziś słynny CoD jest bardziej przedmiotem drwin niż zachwytów graczy. To nadal jest świetna strzelanka, ale kompletnie bez wyrazu i pomysłu na rozwój. Battlefield 1 sprzedał się bardzo dobrze, bo dał graczom coś świeżego – realia I Wojny Światowej. „Infinite Warfare” natomiast jest... nie wiadomo w zasadzie czym. Konkurencją dla Gwiezdnych Wojen?
- Rainbow Six – dla wielu kultowa strzelanka multiplayer także dostała już zadyszki i raczej przydałby się jej dłuższy odpoczynek. Ostatnia odsłona, czyli „Siege” nie zachwyca niczym. Mamy wszystko to, z czego znamy serię, tylko w nieco ładniejszym opakowaniu. Przykład Counter Strike pokazuje, że wcale nie trzeba bez przerwy wypuszczać nowych gier pod multi, aby gracze byli usatysfakcjonowani.
- Resident Evil – to seria, która ma 20-letni staż na rynku i z tego powodu należy się jej szacunek. Problem w tym, że twórcy kompletnie nie mają pomysłu na kontynuację, czego efektem są coraz słabsze odsłony. Klimat już nie ten, strachu też jak na lekarstwo, a niektóre gry z tej serii naprawdę nigdy nie powinny opuścić studia. Na razie jednak nie zanosi się na to, aby marka zniknęła z rynku.
Przykładów na to, że serie gier mogą trzymać poziom do końca (a nawet go podnosić) także nie brakuje. Przeczytasz o nich w kolejnym artykule.