„Dying Light 2” była jedną z najbardziej oczekiwanych gier 2021 roku. Gracze na całym świecie byli ciekawi, jak wypadnie kontynuacja wielkiego hitu w konwencji zombie. Zawodu nie było, choć idealnie też nie jest. Cieszy, że polski Techland nadal trzyma wysoki poziom, jednak można odnieść wrażenie, że gra powstawała stanowczo zbyt długo, jak na to, co finalnie otrzymaliśmy.
Stosunkowo mało zmian
Twórcom gry na pewno można zarzucić, że trochę poszli na łatwiznę. Mechanika jest praktycznie identyczna z tym, co widzieliśmy w pierwszej części. Z jednej strony to dobrze, ponieważ mówimy tutaj o naprawdę świetnym systemie parkouru, ale z drugiej chciałoby się czegoś nowego, na przykład unikalnych animacji skoku.
Pod względem graficznym gra jest bardzo nierówna. Wiele zależy od tego, na czym gramy. Na konsolach starej generacji „Dying Light 2” wygląda słabo lub średnio, wyraźna poprawa następuje na konsolach nowej generacji, a przede wszystkim na mocnych komputerach. Tak czy inaczej nie jest to jakiś ogromny postęp w porównaniu z pierwszą częścią.
Twórcy gry nie odrobili lekcji. Osoby grające w pierwszą część chyba najmocniej krytykowały drętwych aktorów i tragiczny polski dubbing. Pod tym względem niestety nic się nie zmieniło. Co gorsza, odnosimy wrażenie, że ktoś nie przyłożył się do pisania dialogów, które są sztywne, momentami kompletnie oderwane od rzeczywistości i absolutnie nie potęgują grozy, co w przypadku gry o takiej tematyce jest sporym zarzutem.
Zaczęliśmy od omówienie tego, co nie do końca nam pasuje, natomiast trzeba podkreślić, że „Dying Light 2” to wciąż kawał solidnej gry i jedna z najlepszych pozycji na rynku wydawniczym w 2021 roku. Jeśli lubisz konwencję zombie i podobała Ci się pierwsza część, to na pewno warto sięgnąć po sequel.