Każdego roku na rynku wydawniczym pojawia się kilkaset mniej lub bardziej udanych gier. To dobra informacja dla graczy, którzy mają duży wybór i mogą spokojnie znaleźć coś, co trafi w ich gust. Problem w tym, że wielokrotnie okazuje się, iż świetnie zapowiadająca się gra ostatecznie zawodzi oczekiwania. Co właściwie decyduje o tym, że dana gra zdobywa doskonałe recenzje? Nie chodzi wcale o grafikę, tzw. grywalność czy super marketing.
To najważniejszy element we współczesnych grach (oczywiście poza tytułami sportowymi). Jeśli historia jest atrakcyjna, wciągająca, ma ręce i nogi, została opracowana w najdrobniejszych szczegółach, to gra niemal na pewno okaże się hitem. Wówczas można jej wybaczyć nawet niedociągnięcia graficzne czy błędy programistyczne – mało kto zwraca na nie uwagę, gdy jest pochłonięty fabułą.
Niestety, współcześni twórcy gier bardzo często mają problem z logicznym prowadzeniem fabuły. Początkowo wszystko układa się świetnie, historia wciąga, ale w końcu pojawiają się różnego rodzaju logiczne wpadki, które odbierają całą przyjemność z grania. Przykładowo: jeśli naszym antagonistą jest starzec, to jak gracz ma uwierzyć, że jest to najtrudniejszy przeciwnik w grze, mogący przyjąć niezliczoną ilość kul i jeszcze zadawać śmiertelne ciosy?
Gry liniowe bywają fajne, ale szybko się nudzą. Dzisiejsi gracze bardzo lubią mieć wpływ na rozwój wydarzeń, co tłumaczy ogromną popularność tzw. sandboxów, czyli gier z otwartym światem, w których pojawia się mnóstwo misji pobocznych. Wpływa to również na długość rozgrywki, a jak wiadomo – krótka gra zawsze zbierze cięgi od recenzentów.
Często bagatelizowany przez twórców element, który naprawdę może podnieść przyjemność z rozgrywki o kilka poziomów. Zdarza się jednak, że kwestie humorystyczne są umieszczane w grze nieco na siłę i w ogóle nie śmieszą. Dobrymi przykładami gier, w których humor odgrywa ważną rolę, są chociażby seria „Wolfenstein” czy klasyka gatunku, czyli „Grand Theft Auto”.
Jak to w życiu: bardzo lubimy mieć jakiegoś wroga, kogoś, na kim można się odegrać. Im jest on silniejszy, tym większa satysfakcja z jego pokonania. W grach działa to dokładnie tak samo. Gracze oczekują, że antagoniści w wirtualnym świecie będą wyraziści, przerażający, ciekawi, odpychający – po prostu jacyś. Przeciwnik, w którego potęgę trudno będzie uwierzyć nawet dziecku, to gwóźdź do trumny nieudanej gry.