Pochodzenie Indoeuropejczyków: Przypisy

Mateusz Nowak
04.09.2015

1. Termin „autorytaryzm” jest wieloznaczny. W sensie użytym w artykule odnosi się do sfery psychologicznej i oznacza nadmierną skłonność do ulegania autorytetom. Specjaliści określają autorytaryzm jako zaburzenie osobowości charakteryzujące się między innymi silną predyspozycją do bezkrytycznego podzielania przekonań niektórych ludzi oraz do postrzegania świata przez pryzmat stereotypów. Osoba dotknięta taką przypadłością rezygnuje z własnej oceny zjawisk (co zresztą bywa pochodną jej braków w wykształceniu) i wykazuje poddańczą uległość względem wyidealizowanych autorytetów, uważając się za nieupoważnioną do ich krytyki. Na ogół towarzyszy temu cyniczny stosunek względem osób o odmiennych przekonaniach i skłonność do deprecjacji indywidualistów, którzy nie zamierzają poddać się obowiązującym modom i manifestują własny krytycyzm i skłonność do logicznej analizy zjawisk. Ostrą odmianę autorytaryzmu przejawiającą się w niechęci do jakiegokolwiek wysiłku intelektualnego i w ograniczaniu się jedynie do cytowania wypowiedzi innych, złośliwie określić można jako papugizm. Por. też tutaj.

2. W tekście zastosowano nieścisłe nazewnictwo po to, by bardziej uwypuklić istotę omawianej różnicy. Stuprocentowa zgodność obowiązuje tam, gdzie nie ma możliwości dokonywania powtórzeń eksperymentu, i gdzie wystąpienie obserwowanych faktów zależy od kilku różnych czynników. Niepełna zgodność wystarcza w tych wypadkach, gdy hipoteza objaśnia wystąpienie zjawisk zależnych od jednego czy dwóch czynników, i gdy zjawiska te można wywoływać stosując wielokrotne powtórzenia eksperymentu.

3. Przyjęcia najprostszego wyjaśnienia domaga się fundamentalna zasada wszelkiej działalności naukowej, zwana brzytwą Ockhama: non sunt multiplicanda entia sine necessitate – nie należy mnożyć bytów ponad potrzebę. Nieprzyjęcie najprostszego objaśnienia obserwowanych zjawisk powoduje, że przestajemy mieć do czynienia z hipotezą naukową i wchodzimy na obszary pseudonaukowej spekulacji lub po prostu fantazji.

4. Rozumowanie to nie jest wyczerpujące, o czym łatwo się przekonać, analizując choćby fenomen UFO. Uznanie przez naukę istnienia pozaziemskich cywilizacji odwiedzających naszą planetę powinno być jednak oparte na mocnych przesłankach (większość uczonych twierdzi, że na razie takowych brak). Dzieje się tak dlatego, że implikacje przyznania, że niezidentyfikowane obiekty latające są rzeczywiście pojazdami kosmitów, byłyby bardzo daleko idące i w wielu punktach zmieniałyby nasz obraz świata. Powątpiewanie w tezę o istnieniu takich pojazdów nie jest więc niedowiarstwem, ale raczej wyrazem sceptycyzmu uzasadnionego niechęcią burzenia całokształtu opisu rzeczywistości. Natomiast w wypadku rozważań na temat istnienia języka praindoeuropejskiego sytuacja jest całkiem inna: przyjęcie twierdzenia o istnieniu tego języka za prawdziwe nie rodzi właściwe żadnych daleko idących konsekwencji. Stąd też właśnie domaganie się niezbitych dowodów na potwierdzenie tego twierdzenia jest przejawem niezdrowego niedowiarstwa, a nie naukowego sceptycyzmu.

5. Gwoli ścisłości warto zaznaczyć, że sformułowano także koncepcję, w myśl której nigdy nie istniał język praindoeuropejski, a rodzina językowa będąca przedmiotem naszych rozważań powstała poprzez zbliżanie się do siebie pierwotnie zupełnie niepodobnych języków wskutek ich wzajemnych wpływów (a więc jest w istocie ligą, a nie rodziną). Koncepcja taka wzbudza jednak tak fundamentalne wątpliwości, że nie zyskała większego odzewu. Zgodnie ze sformułowanymi wyżej założeniami nie będziemy się nią w ogóle zajmować.

6. Zob. na przykład tutaj, a także w literaturze drukowanej, szczególnie Mańczak 1999, Renfrew 2001.

7. Daty nie stanowią odsyłaczy do literatury, jedynie pozwalają się zorientować, kiedy omawiana koncepcja została opublikowana.

Zgłoś swój pomysł na artykuł

Więcej w tym dziale Zobacz wszystkie