Trzy najczęstsze pułapki, w jakie wpadają kredytobiorcy

Mariusz Siwko
23.10.2018

Każdy rozsądnie myślący człowiek wielokrotnie przeanalizuje umowę kredytową, zwłaszcza taką, która wiąże go z bankiem na długie lata. Wiemy jednak, że nie brakuje osób, które takie decyzje podejmują impulsywnie, nie do końca zdając sobie sprawę z konsekwencji. Ci kredytobiorcy są szczególnie podatni na wpływy doradców, którzy – nie ma się co oszukiwać – nagminnie zastawiają pułapki na swoich klientów. Trzy najczęstsze, a jednocześnie najgroźniejsze z ekonomicznego punktu widzenia, opisujemy w naszym poradniku.

Maksymalny okres kredytowania

Mogłoby się wydawać, że zaciągnięcie kredytu hipotecznego na np. 35 lat, to świetna decyzja. W końcu dzięki temu rata będzie niska, a więc nie nadwyręży przesadnie domowego budżetu. Na tę sprawę należy jednak spojrzeć z innej perspektywy.

Maksymalny okres kredytowania tak naprawdę jest korzystny wyłącznie dla banku. Ta instytucja zarabia na odsetkach od kredytu, dlatego doradca może naciskać, by klienci zdecydowali się na jak najdłuższą umowę. Nie dopowie jednak, że w efekcie kredyt będzie droższy np. o ponad 100 tysięcy złotych.

Maksymalny okres kredytowania ma sens wyłącznie w sytuacji, gdy kredytobiorcy są zdecydowani na wcześniejszą spłatę i od razu zaczynają działać w kierunku jak najszybszego rozliczenia się z bankiem.

Kredyt w kwocie, jaka wynika z wyliczonej zdolności

W tę pułapkę jest wyjątkowo łatwo wpaść. Gdy potencjalny kredytobiorca dowiaduje się, że może zaciągnąć kredyt w kwocie np. pół miliona złotych, działa to na jego wyobraźnię. Wiele osób w takiej sytuacji rewiduje swoje wcześniejsze plany i decyduje się na zakup droższej nieruchomości, nie za bardzo skupiając się na konsekwencjach tej decyzji.

Najważniejsza zasada każdego kredytobiorcy brzmi: mierz siły na zamiary. Zdolność kredytowa to tylko jedna z wielu informacji. Nie należy zaciągać kredytu w maksymalnej dostępnej kwocie, ponieważ nikt nie zna przyszłości i nie sposób przewidzieć, czy za rok, dwa lub dziesięć lat sytuacja finansowa kredytobiorcy gwałtownie się nie pogorszy (z powodu np. choroby).

Jeden wniosek, bo każdy kolejny zmniejsza szanse

To typowa zagrywka doradców kredytowych powiązanych interesami z jednym bankiem. Taki doradca zawsze będzie naciskać na klienta, by ten złożył tylko jeden wniosek. Minimalizuje to ryzyko, że klient wybierze konkurencyjną ofertę. Tak naprawdę złożenie kilku wniosków nie obniża zdolności kredytowej i nie pozbawia szans na sfinansowanie zakupu nieruchomości.

Warto więc złożyć co najmniej 2-3 wnioski w różnych bankach, aby móc porównać oferty pod względem finansowym. Ograniczanie się tylko do jednego banku, zwłaszcza do tego, w którym mamy konto, to niepotrzebna rozrzutność.

Trzy najczęstsze pułapki, w jakie wpadają kredytobiorcy

Każdy rozsądnie myślący człowiek wielokrotnie przeanalizuje umowę kredytową, zwłaszcza taką, która wiąże go z bankiem na długie lata. Wiemy jednak, że nie brakuje osób, które takie decyzje podejmują impulsywnie, nie do końca zdając sobie sprawę z konsekwencji. Ci kredytobiorcy są szczególnie podatni na wpływy doradców, którzy – nie ma się co oszukiwać – nagminnie zastawiają pułapki na swoich klientów. Trzy najczęstsze, a jednocześnie najgroźniejsze z ekonomicznego punktu widzenia, opisujemy w naszym poradniku.

Maksymalny okres kredytowania

Mogłoby się wydawać, że zaciągnięcie kredytu hipotecznego na np. 35 lat, to świetna decyzja. W końcu dzięki temu rata będzie niska, a więc nie nadwyręży przesadnie domowego budżetu. Na tę sprawę należy jednak spojrzeć z innej perspektywy.

Maksymalny okres kredytowania tak naprawdę jest korzystny wyłącznie dla banku. Ta instytucja zarabia na odsetkach od kredytu, dlatego doradca może naciskać, by klienci zdecydowali się na jak najdłuższą umowę. Nie dopowie jednak, że w efekcie kredyt będzie droższy np. o ponad 100 tysięcy złotych.

Maksymalny okres kredytowania ma sens wyłącznie w sytuacji, gdy kredytobiorcy są zdecydowani na wcześniejszą spłatę i od razu zaczynają działać w kierunku jak najszybszego rozliczenia się z bankiem.

Kredyt w kwocie, jaka wynika z wyliczonej zdolności

W tę pułapkę jest wyjątkowo łatwo wpaść. Gdy potencjalny kredytobiorca dowiaduje się, że może zaciągnąć kredyt w kwocie np. pół miliona złotych, działa to na jego wyobraźnię. Wiele osób w takiej sytuacji rewiduje swoje wcześniejsze plany i decyduje się na zakup droższej nieruchomości, nie za bardzo skupiając się na konsekwencjach tej decyzji.

Najważniejsza zasada każdego kredytobiorcy brzmi: mierz siły na zamiary. Zdolność kredytowa to tylko jedna z wielu informacji. Nie należy zaciągać kredytu w maksymalnej dostępnej kwocie, ponieważ nikt nie zna przyszłości i nie sposób przewidzieć, czy za rok, dwa lub dziesięć lat sytuacja finansowa kredytobiorcy gwałtownie się nie pogorszy (z powodu np. choroby).

Jeden wniosek, bo każdy kolejny zmniejsza szanse

To typowa zagrywka doradców kredytowych powiązanych interesami z jednym bankiem. Taki doradca zawsze będzie naciskać na klienta, by ten złożył tylko jeden wniosek. Minimalizuje to ryzyko, że klient wybierze konkurencyjną ofertę. Tak naprawdę złożenie kilku wniosków nie obniża zdolności kredytowej i nie pozbawia szans na sfinansowanie zakupu nieruchomości.

Warto więc złożyć co najmniej 2-3 wnioski w różnych bankach, aby móc porównać oferty pod względem finansowym. Ograniczanie się tylko do jednego banku, zwłaszcza do tego, w którym mamy konto, to niepotrzebna rozrzutność.

Zgłoś swój pomysł na artykuł

Więcej w tym dziale Zobacz wszystkie