Fantastyka książki - Mury Hebronu, Andrzej Stasiuk

Marek Szydełko
06.09.2015

Andrzej Stasiuk "Mury Hebronu"

Wydany w 1992 roku tom opowiadań Mury Hebronu to prozatorski debiut Andrzeja Stasiuka. Składające się nań jedenaście opowiadań, poprzedzonych niezatytułowaną introdukcją, są jednolitymi pod względem treści (choć dwudzielne z punktu widzenia formy – o czym później) „opowieściami więziennymi”. Temat to – biorąc pod uwagę biografię Stasiuka – szczególny i wybrany raczej nieprzypadkowo: autor Murów Hebronu po dezercji z jednostki wojskowej, w której odbywał służbę, spędził półtora roku w zakładzie penitencjarnym. Czy fakt ten wpłynął w jakimś stopniu na kreację świata przedstawionego i bohaterów? Czy tez może jest to kreacja w pełni fikcyjna, jak w przypadku Roku w trumnie Romana Bratnego?

Przywołanie tej właśnie powieści autora Kolumbów, rocznik 20 w kontekście twórczości Stasiuka jest o tyle zasadne, Ŝe bohaterowie obu utworów są ludźmi zniewolonymi. Ograniczenie ich wolności należy rozpatrywać dwupłaszczyznowo – jest to bowiem zarówno zniewolenie fizyczne (bez znaczenia pozostaje fakt, iŜ bohater Roku w trumnie przebywa na rocznym zwolnieniu warunkowym, skoro ma on świadomość prowizoryczności owej wolności), jak i duchowe.

W przypadku opowiadań Stasiuka o samoświadomości zniewolenia można mówić nie tylko w odniesieniu do najdłuższego w tomie utworu – Opowieści jednej nocy – lecz to w nim właśnie ukazana jest ona najpełniej. Opowieść... jest zarazem jedynym utworem, którego bohater został utożsamiony z opowiadającym, dzięki wprowadzeniu narracji pierwszoosobowej. Wykorzystując technikę wypowiedzianego monologu wewnętrznego Stasiuk kreuje historię życia Waldka na wzór „spowiedzi dziecięcia wieku”. Zabieg ten podkreśla stereotypowość fabuły, wzorowanej na ckliwych podwórkowych balladach, jak i elementy autokreacji narratora na „sztywnego chłopaka” (określenie z utworu wciąż zresztą powtarzane). Dzieje Waldka przedstawione zostały jako splot uwarunkowań zewnętrznych (tzw. „zła dzielnica” w anonimowym mieście, nieodpowiednie towarzystwo, brak rodzicielskiej opieki w domu) i fatalistycznej wizji losu ludzkiego, w myśl której do wiezienia idzie się tylko raz. Ten pierwszy. Potem juŜ nie ma więzienia. Wolności też nie ma. Wszystko jest równo (s. 143– 144).

Brak polaryzacji wolności i zniewolenia w opowiadaniach Stasiuka prowadzi do degrengolady bohaterów, dla których zaspokajanie podstawowych potrzeb staje się jedynym celem życia. Amoralność, przejawiająca się w zastąpieniu tradycyjnych zasad etycznych przestępczą moralnością i pseudokodeksem honorowym (w mniemaniu jego użytkowników) – złodziejską grypserą – wywołuje zanik poczucia różnicy między dobrem i złem. Dla uzyskania doraźnej korzyści Waldek nie waha się przez aktem zoofilii, aby nie stracić twarzy przed kolegami z zakładu poprawczego: Co miałem robić. Nie chciałem przypeniać i czułem, że mi się chce. (...) Zresztą z tą świnią (...) to robiłem dla zbytków, może też dlatego, że się trochę waflowałem z tym kozakiem (s. 41– 42).

Fałsz zarówno życia w więzieniu, jak i poza nim najłatwiej dostrzec w stosunkach międzyludzkich: seksualne wykorzystywanie jednostek słabszych psychicznie
(znamienne pod tym względem jest opowiadanie Maria, którego bohater to Maria Magdalena z bezużytecznym penisem (s. 18)), wreszcie traktowanie seksu jako sposobu na rozładowanie napięć wewnętrznych (Miłość) doprowadza do utożsamienia erotyki z podstawową potrzebą bytową. W efekcie bohater Opowieści jednej nocy stosunek z matką (która niegdyś przyczyniła się do jego aresztowania) postrzega nie jako akt kazirodczy, lecz zadośćuczynienie: dostała to, na co zasłużyła. Przez całe Ŝycie była kurwą. Wyrzekła się własnego syna, więc syn wrócił jako obcy facet, klient i dostał to, co miała do dania. Proste (s. 44).

Podobnie oczywisty pozostaje dla wypowiadającego powyższe słowa Waldka fakt, iż osiąga korzyści materialne okradając kolejne partnerki. Jego postępowanie wyznacza prosty (a przez to przerażający w swym fałszu) podział społeczeństwa na dwie kategorie: frajerstwo i ludzi. Ci pierwsi traktowani są jako okazja do zarobku, niższa rasa – Od frajerstwa trzeba wyrywać, co się da. Frajer to nie człowiek. A jak już coś masz w ręku (...) niech frajer spada. Nie ma miejsca na sentymenty (s. 120).

Ludzie zaś to ci, dla których kryminał (...) jest jak drugi dom (s. 122). Niczym Nietzheańscy Ubermensche stanowią oni niepisane prawo, w myśl którego żeby nie być frajerem, trzeba gnębić frajerów. A przynajmniej nie wolno się bać tych spraw (s. 122).

Schematyczność i fikcyjność takiego podziału dostrzega sam opowiadający. Wychodzi on jednak z założenia, iż tutaj się nie liczy to, co ci się podoba, ale to, co postanowią ludzie. (...) Zasady to są zasady. Jakby ich nie było, to i nas [tj. ludzi – przyp. A. M.] by nie było (s. 122). Tym bardziej dramatycznie brzmią słowa Waldka, będące obrazem bezsilności, jaskrawo kontrastującej z głoszonymi regułami: Myślisz, że ja nie wiem, że wśród frajerstwa są porządni faceci, czasami porządniejsi, niż klienci od nas. Ale zawsze będę powtarzał i robił tak, jakby każdy frajer był od urodzenia zwykłym paparuchem. Musimy, przynajmniej od zewnątrz, wyglądać, że trzymamy się razem i obcym wstęp wzbroniony (s. 104).

Opowieść Waldka nie ma końca w tradycyjnym znaczeniu, podobnie jak nie kończy się jego pobyt w więzieniu (rozumianym również w przenośni). Jego bezimienny rozmówca, wprowadzany w arkana życia więziennego, kreowany jest na ucznia otrzymującego nauki od swego mentora. Ten zaś, niczym baśniowa Szeherezada, snuje opowieści kojarząc odległe wspomnienia. Trudno powiedzieć, że rządzi nimi reguła chronologii: bywa, jak w przypadku epizody z aresztowanym milicjantem, że opowieść zaczyna się od baśniowo brzmiącego zwrotu Siedziałem kiedyś... (s. 137).

Jednocześnie Szeherezada Stasiuka wykorzystuje egzotycznie (dla przeciętnego użytkownika) brzmiący, zwulgaryzowany język codzienny. W pełni harmonizuje on z naturalistycznymi opisami aktów seksualnych, oddając prostotę motywacji psychologicznej postępowania bohaterów Stasiuka. Uwaga ta dotyczy nie tylko Opowieści jednej nocy (choć w tym przypadku analogia do postaci arabskiej fabulatorki jest najwyraźniejsza – wszak tytuł jej opowieści brzmi Baśnie z 1001 nocy), lecz również do innych utworów. Naturalizm prezentowania, odrębność języka, wreszcie przedstawiany świat antywartości tworzą jednolity obraz świata – więzienia, w którym grunt, że jest czaj i szlugi. Reszta jest nieważna (s. 90). Wszak wygląd i dobry bajer to połowa sukcesu (s. 106)...


Adam Mazurkiewicz

 

Andrzej Stasiuk Mury Hebronu, Warszawa 1992.Wydawnictwo Głodnych Duchów, [cytaty z wyd. II, Warszawa 1997]

Informator Gdańskiego Klubu Fantastyki

Zgłoś swój pomysł na artykuł

Więcej w tym dziale Zobacz wszystkie