Fantastyka książki - Niedziela, Katarzyna Grochola

Mariusz Siwko
06.09.2015

Katarzyna Grochola Niedziela, [w] taż, Podanie o miłość Warszawa 2001, Prószyński i S-ka

Anatomia miłości

Podsumowując – jest to scenariusz na poziomie Andersonowskiego: On – pracujący poza rodzinną miejscowością kamieniarz, cały czas poświęcający życiowej pasji, jaką stały się dlań zmagania z oporem kamiennej materii... Ona – cierpliwa, pełna zrozumienia tak bardzo, jak tylko może być kobieta przyzwyczajona do samotności, znosząca cierpliwie swój los; nie oczekująca od życia niczego poza tym, co ma, a jednocześnie nie zgorzkniała pamięcią przeżyć... I to, co między nimi – niedookreślonymi bohaterami noweli Katarzyny Grocholi Niedziela  – zaszło. Czy dawno? Czytelnik nie wie tego, podobnie jak wielu innych rzeczy, poza jednym: że to, co jest między kobietą i mężczyzną to prawdziwe uczucie, o którym marzy każdy z nas od czasu do czasu...

 Opowiedziana stonowanym językiem historia miłości, pozbawiona egzaltacji i fajerwerków meandrów losu, urzeka swoja prostotą. Autorce Niedzieli udało się osiągnąć efekt dzięki oszczędnemu obrazowi, dzięki ascezie słowa. Można byłoby rzec, iż mamy tu do czynienia ze swoistym „anty–romansem”: Grocholi nie interesują miłosne perypetie bohaterów w taki sposób, w jaki stanowią one oś fabularną powieści Mniszkówny czy Rodziewiczównej. Jednocześnie zaś owa „romansowa” (w sensie stereotypu fabularnego) rozłąka jest tematem noweli. To swoiste „wieczne rozłączenie”, potwierdzane i podtrzymywane stosikiem kartek, których treści tylko czytelnik musi się domyślać — bohaterka zna ja na pamięć, skoro, gdy bierze od przekazującego list nie patrząc na treść, stuliła [go] w dłoni (s. 14). Były to zapewne te same słowa, które zapełniały podobne karteczki, skryte w szufladzie komody. Pieczołowicie prze-chowywane, stanowiły dla kobiety jedyny materialny ślad związku łączącego ją z mężczyzną, którego obecność (choćby nieobecną) potwierdzały.

Czytelnikowi zdają się owe kartki również czymś więcej: symbolem nadziei, zmuszającej do cotygodniowych porządków, do stałej gotowości na przybycie i pewność nieomal, iż znów trzeba będzie czekać, choć i ten czas oczekiwania zdaje się przepełniony radością, że do następnej niedzieli tak niedaleko. Jeszcze tylko sześć dni (s. 14).

Ta stała gotowość już nie na przybycie męż-czyzny, lecz na oczekiwanie, zmusza do ponownego odczytania Niedzieli przez pryzmat Listu do Kolosan św. Pawła. Pochwała ewangelicznej miłości pokor-nej i cierpliwej nie znajduje w noweli Grocholi fabularnych sytuacji lektury ani refleksji, a jednak trudno czytelnikowi oprzeć się wrażeniu, iż ma przed sobą egzemplifikację słów Ojca Kościoła; że św. Paweł o takim właśnie uczuciu – jak to, które zaistniało pomiędzy bohaterami Grocholi – mówił.

AdaM

Informator Gdańskiego Klubu Fantastyki

Zgłoś swój pomysł na artykuł

Więcej w tym dziale Zobacz wszystkie