Fantastyka książki - Strofy z dreszczykiem, red. Robert Stiller

Marek Szydełko
06.09.2015

UNIKAT - Strofy z dreszczykiem, red. Robert Stiller przekład zbiorowy Warszawa 1986, „Iskry”

Robert Stiller, znany antologista, zaproponował tym razem rzecz wyjątkową. Oto zebrał bowiem w jednym tomie kilkadziesiąt wierszy, ballad, poematów, które łączy jedno: są one – zgodnie z tytułową formułą – strofami wywołującymi w czytelniku dreszcz grozy. Innymi słowy, Stiller złożył antologię poezji mającej więcej, niż z poezja wspólnego z horrorem.

Rzecz jest tym bardziej godna uwagi, ze nie ogranicza się on do jednej epoki (szczególnie kuszący, zdawałoby się, romantyzm – zbywa kilkoma zaledwie utworami), ani kręgu kulturowego. Stiller zebrał bowiem opowieści  grozy  poczynając od babilońskiego Gilgamesza, poprzez angielskie i polskie średniowieczne anonimy po poetów współczesnych. Co znamienne – nie tylko tych kojarzących się z fascynacja podobną tematyką (rewelacyjny Czarny autobus Różewicza, Wojaczek, Grochowiak), lecz również twórców, których nie zwykło się posądzać o podobne inklinacje (Lec, Iłłakowiczówna).

Nie zabrakło też czarnego humoru w najlepszym wydaniu: „Kabaretu Starszych Panów” (niezapomniany Odrażający drab Jeremiego Przybory) i Upiora Andrzeja Waligórskiego z przewrotną puentą. Sam Stiller również zaprezentował się kilkoma wierszami, choć obiektywnie (i bez złośliwości) trzeba przyznać, że nie robią one większego wrażenia, zwłaszcza w tak doborowym towarzystwie.

Tym bardziej, że polscy poeci to zaledwie znikoma część reprezentantów poezji mroku. Przeważają bowiem twórcy literatury powszechnej, choć tu zabrakło kilku – może i znanych powszechnie, ale znamiennych – poematów, jak choćby Kruka Edgara Allana Poego (ten reprezentowany jest wierszem Do Anny). Skoro znalazło się miejsce dla Padliny Bauddelaire`a, dlaczego zabrakło go dla Pieśni o starym żeglarzu Samuela Taylora Colridge`a? Jeśli jest Poemat Piasta Dantyszka o piekle Słowackiego, to dlaczego nie ma tegoż Ojca zadżumionych?

Pytania te nasuwają się same, bowiem Strofy z dreszczykiem to antologia godna lektury i szkoda, że nie jest jeszcze doskonalsza. Tym bardziej, że zawiera bodaj czy nie jedyne jak dotąd polskie tłumaczenie ballad tworzących cykl Grzyby z Yuggoth Howarda Phillipsa Lovecrafta (a już dla samych tych fragmentów warto całość przeczytać).

Niejasny jest również układ całości – ani nie chronologiczny, ani nie tematyczny, ani też nie według klucza alfabetycznego. To utrudnienie zwłaszcza dla kogoś, kto szuka konkretnych utworów. Musi wtedy wielokrotnie kartkować spis treści lub dla pamięci zaznaczać ulubione miejsca (na szczęście niejaką pomocą może okazać się dołączony alfabetyczny skorowidz autorów zamieszczonych wierszy; co jednak, gdy zna się tytuł, a nie pamięta autora?).

Szkoda. Szkoda również, że we Wstępie Stiller nie pokusił się o dokładniejszą wykładnię założeń antologii, całość zbywając nieco zmanierowanym, konfesyjnym tonem i ogólnikami. Oczywiście rzecz nie jest akademickim podręcznikiem, czy też przewodnikiem po straszeniu w literaturze, jednak z przyjemnością przeczytałoby się coś więcej niż frazesy na temat romantyzmu. To jednakże, powtórzmy, niewielkie uchybienia wobec świadomości, że dane jest nam obcować z unikatową antologią, która mimo dwu dekad, jakie upłynęły od jej edycji wciąż potrafi „śmieszyć, tumanić, przestraszać” – i to nie hektolitrami krwi, lecz sugestią, niedopowiedzeniem, nastrojem...

Adam Mazurkiewicz
Informator Gdańskiego Klubu Fantastyki

Zgłoś swój pomysł na artykuł

Więcej w tym dziale Zobacz wszystkie