Fantastyka książki - Władca mórz, Siergiej Siniakin

Marek Szydełko
06.09.2015

Siergiej Siniakin „Władca mórz” (Solaris 2005)

Zbiorek czterech nowel, w których historyczną (no prawie...) przeszłość, dzień dzisiejszy i wizję przyszłości łączy specyficzny, bardzo zaraźliwy humor i dobrotliwie satyryczny stosunek do przedstawionych postaci.

Początek „Czasu Apokalipsy” w pewnym sensie koresponduje z oma-wianą niżej książką Łukina – i tam, i tutaj w utartą egzystencję współ-czesnej rosyjskiej mieściny wdziera się nagle coś niewytłumaczalnego, a podejmowane próby wyjaśnienia fenomenu oscylują między nauką, ufologią a religią. To ostatnie wydaje się zresztą charakterystyczne dla dzisiejszej rosyjskiej fantastyki – najwidoczniej dla współczesnych Rosjan religia wciąż pozostaje czymś na tyle egzotycznym, że przywołanie jej w roli siły sprawczej niewyjaśnionych zjawisk jawi się jako chwyt świeży i oryginalny.

U Siniakina pierwszym symptomem końca świata jest powstanie z grobów hitlerowskich żołnierzy, a początkiem finału – przekazana w niekonwencjonalny (jak na wyższe moce...) sposób informacja o zbliżającym się Sądzie Ostatecznym. Tyle że jakiś ten sąd dziwny: miast liczyć na wszechwiedzę Najwyższego, ludzie mają przedłożyć wykaz własnych (można również i cudzych) grzechów w „znormalizowanej pisemnej formie”. Na dodatek, obok obowiązkowych znaków w postaci wzejścia Gwiazdy Piołun i inwazji szarańczy, na niebie masowo szaleją wszelkiej maści UFO, tak więc do końca nie wiadomo, czy to Sąd Ostateczny, czy też podstępni Obcy wykorzystują ludzką bogobojność w celu zawładnięcia Ziemią...

„Władca mórz” – albo raczej, jak w oryginale – władczyni mórz, które to określenie może oznaczać zarówno „bohaterkę” utworu – łódź podwodną, jak i Rosję, która dzięki tej tajnej broni zyskuje przewagę na morzu. Zdolni rosyjscy rzemieślnicy konstruują oryginalny prezent dla cara Piotra I – drewnianą „podwodynkę”, napędzaną siłą mięśni. Dar ten, obsługiwany przez specjalnie wyszkoloną załogę, wspomaga cara w wojnie ze Szwedami. Nowelka konsekwentnie udaje stary tekst historyczny ze stosowną leksyką i składnią, ale równocześnie podkpiwa z konwencji, zmieniając tradycyjne pochwalne charakterystyki w satyrę. Opisy losów głównych bohaterów przeplatają się z pełniącymi rolę „tła histo-rycznego” nieco przydługimi wywodami, mieszającymi prawdę z fikcją i mającymi niewiele wspólnego z rozwojem akcji. Szkoda, że z polskiego przekładu usunięto pseudo-posłowie, mające formę podpisanej nazwiskiem fikcyjnego naukowca publikacji zawierającej drobiazgową analizę historii rzekomych rosyjskich osiągnięć w zakresie konstruowania łodzi podwodnych, począwszy od verne’owskiego „Nautilusa”, którego twórca i kapitan był ponoć w rzeczywistości  Rosjaninem nazwiskiem Nemow...

„Feniks” – nowela równocześnie nieco makabryczna i odrobinę romantyczna, zbudowana na kontraście potęgi bohatera i jego bezradności wobec siły, która nim rządzi. Mszcząc się za zamordowanie rodziny, Molibin w ciągu dziesięciu lat likwiduje ponad setkę handlarzy narkotyków (określanych w Rosji mianem „narkobaronów”), czyniąc narzędziem zemsty własne ciało, odradzające się dzięki wynalazkowi „replikatora”. Autor nie wchodzi  w szczegóły techniczne procesu, skupiając się na przejmującej charakterystyce bohatera; każdemu powrotowi do świadomości w nowym ciele towarzyszy bowiem obsesyjny obraz martwych ciał bliskich, popychający do planowania kolejnego zabójstwa. Ciekawostką jest, że rola powiernika, uświadamiającego bohaterowi bezsens jego działań, przypadła oficerowi śledczemu narodowości armeńskiej. Sporo miejsca w noweli zajmują pisane urzędowym żargonem teksty policyjnych meldunków operacyjnych, co i nie dziwota, jako że Autor – z wykształcenia prawnik – swego czasu kierował wydziałem zabójstw wołgogradzkiej milicji.

„Nudny wieczór na Marsie” – teraźniejszość w przyszłości. Ludzkość końca XXI wieku ukazana jako przebojowa rasa badaczy kosmosu, docierających do kolejnych planet i asteroid, szukających (i ponoć znajdujących) braci w rozumie, ale również jako wciąż ci sami znani nam ludzie, podzieleni na państwa, narody, ustroje społeczne, z tymi samymi uprzedzeniami, kompleksami i słabościami. Gdy burza piaskowa zmusza międzynarodową załogę marsjańskiej stacji badawczej do przerwy w pracy naukowej – panowie (co ciekawe: wbrew kosmicznej poprawności politycznej w tej ekipie w ogóle nie ma kobiet!) urządzają konkurs opowieści o tajemnicach. Kolejne wystąpienia i przeplatające je pogaduszki są okazją do uroczo szablonowej, humorystycznej charakterystyki przedstawicieli różnych narodowości. Nieoczekiwany finał pobrzmiewa równocześnie i śmiechem, i dumą z kolejnego kosmicznego kroku tej swojsko-przyszłej ludzkości.

Gata
Informator Gdańskiego Klubu Fantastyki

Zgłoś swój pomysł na artykuł

Więcej w tym dziale Zobacz wszystkie