Fantastyka książki - Wojny prowokują nieudacznicy, Wadim Panow

Antoni Kwapisz
06.09.2015

WITAJCIE W TAJNYM MIESCIE CZYLI MOSKWA 1999 Wadim Panow „Wojny prowokują nieudacznicy"

Tytułowa data jest jedynie moim domysłem, wynikłym z nadziei, że Autor potraktował dane astronomiczne z taką samą rzetelnością, jak topografię Moskwy. Swoją drogą, pierwszy raz czytałam książkę fantasy, uzbrojona w całkowicie realny plan miasta, schemat linii metra i kalendarz astronomiczny...

Tajne Miasto, do którego polski czytelnik dopiero nieśmiało zagląda, to świat powołany do życia przez inżyniera-biznesmena Wadima Panowa siedem lat temu. Odzwierciedla go trzynaście powieści, zbiór opowiadań, gra komputerowa i bogata, ciekawie skonstruowana strona internetowa www.t-grad.com, zawierająca encyklopedię, słownik i mapę, tudzież wesoły fan-klub i bardzo ruchliwe forum. „Nieudacznicy" są powieścią otwierającą cykl, a zarazem debiutem pisarskim Panowa, wówczas 29-letniego absolwenta Moskiewskiego Instytutu Lotnictwa.

Tajne Miasto - to Moskwa. Pozornie ta dzisiejsza, współczesna, codzienna i dobrze znana. Zamieszkiwana głównie przez zwykłych ludzi, zwanych inaczej Czełami (trochę mniej oczywisty w polskim przekładzie skrót od rosyjskiego czieławiek). Zwanych przez kogo? Ano przez pozostałych mieszkańców - nieludzi, skupionych w trzech Wielkich Domach. Społeczności Domów Ludei, Cudei i Nawi to niedobitki niegdyś potężnych ras, przybyłych z kosmosu i panujących na Ziemi przez tysiąclecia przed pojawieniem się człowieka. Kolejno nawiedzając naszą planetę i rosnąc w potęgę, walczyły z poprzed-nikami, pokonując ich i spychając do życia w ukryciu, w Tajnym Mieście. Teraz funkcjo-nują tam wszystkie, kultywując specyficzny ustrój i tradycje każdego rodu oraz tocząc miedzy sobą okresowe wojenki. Moskwa, jaką znamy, jest dla Tajnego Miasta czymś w rodzaju kamuflażu - została wzniesiona, by osłonić i ukryć siedziby Domów. Tajne Miasto nie znajduje się bowiem w świecie równoległym, lecz najzupełniej jawnie splata się z ludzką częścią grodu. Wspaniałe budowle, będące schronieniem dla rodów Ludów, Cudów i Nawów oraz ich wasali, wznoszą się na głównych ulicach miasta, widoczne dla wszystkich, a przedstawiciele starożytnych ras ocierają się o nas na każdym kroku. Jest bowiem coś, co różni nas, Czełów, od naszych poprzedników na Ziemi - a mianowicie posługiwanie się magią.

Panow wyjaśnia istotę magii w sposób zaiste godny inżyniera - jako „umiejętność przekształcania określonej energii w określone formy". A że osobista energia jest zbyt ograniczona, magowie czerpią z zasobów samej planety, za pośrednictwem specjalnych urządzeń. Każdy z rodów ma w swoim posiadaniu Źródło - potężny amulet, skupiający energię magiczną. Pochodzenie amuletów jest nie do końca wyjaśnione, a ich charakter nieco kapryśny, poza tym są „nastrojone" na kod genetyczny tylko jednego rodu. Tak więc utrata rodowego Źródła oznacza poważne kłopoty. Nic więc dziwnego, że właśnie walka o jedno ze Źródeł stanowi oś akcji pierwszego tomu cyklu.

Delikatną równowagę między Wielkimi Domami zakłócają narodziny niezwykłego chłopca. Lubomir zwany Zwiastunem jest potężnym magiem, a jego pojawienie się rzeczywiście zwiastuje zmiany, urodził się bowiem w Wielkim Domu Ludei, zwanym Zielonym Domem - matriarchalnej społeczności, rządzonej przez królową-kapłankę i charakteryzującej się tym, iż moc magiczną posiadają wyłącznie kobiety. Urzędująca królowa pragnie wychować chłopca na swego następcę, bowiem według legendy Ludowie
czekali aż  osiem  tysięcy lat na maga-mężczyznę. Lubomir  ma jednak  odmienne plany.

 

Ucieka królowej i zaczyna własną grę o władzę, podporządkowując sobie jeden z wasal-nych klanów rodu - Czerwone Czapki, osobników ograniczonych umysłowo, ale mocno skłonnych do bitki. Atakując Zamek - siedzibę Wielkiego Domu Cudei (inaczej: Zakonu), omal nie zdobywają ich Źródła - Amuletu Kartaginy, jednak na scenę wkracza trzecia siła. Nawowie z Ciemnego Dworu również pragną dostać w swoje ręce amulet Cudów  i także zatrudniają w tym celu najemników - Czełów, czyli ludzi. Są bowiem wśród nas osobnicy świadomi istnienia Tajnego Miasta i możliwości jego mieszkańców. Akcja przyspiesza, gdy ranny najemnik Kortez zostaje zmuszony do ucieczki samochodem zwykłego, „nieuświadomionego" Czeła, a co więcej, do powierzenia mu amuletu. W ten sposób do grona bohaterów powieści (a prawdopodobnie również całego cyklu) dołącza Artiom Gołowin, który ze zwykłego moskiewskiego urzędnika staje się członkiem komanda najemników, biorącego udział we wszystkich ważnych wydarzeniach Tajnego Miasta.

Nie tylko inicjały bohatera, ale i sam scenariusz, w którym pozornie nie wyróżniający się niczym szczególnym młody i samotny mieszkaniec Moskwy uzyskuje dostęp do magicznych mocy oraz fantastycznego świata, istniejącego tuż obok jego dość nudnej i monotonnej codzienności, przywodzą na myśl Antona Gorodeckiego z cyklu „Patroli" Siergieja Łukjanienki. Wiele wskazuje na to, że Artiom, podobnie jak Anton, będzie w kolejnych tomach rozwijać się i ewoluować, stając się obrońcą interesów całej społeczności, nie zaś, jak początkowo, tylko jednej ze stron konfliktu. Nie wiem, jak taśma produkcyjna Fabryki Słów udźwignie czternastotomową - na chwilę obecną - epopeję, ale bardzo chciałabym przekonać się, co koniec końców „wyrośnie" z Artioma...

Powieść ma jeszcze jednego ludzkiego bohatera, majora wydziału dochodzeń specjalnych policji, prowadzącego śledztwo w sprawie seryjnego mordercy - maniaka. Ten wątek to dla czytelnika odskocznia od intryg Tajnego Miasta, fragment z uczciwego rosyjskiego kryminału: opisuje szczegółowo działania policji, kreśli portrety samego Korniłowa i jego współpracowników. Korniłow zresztą w zabawny sposób przypomina słynnego amerykańskiego serialowego porucznika Columbo: mało imponująca sylwetka, szare wymięte ubranie, opadające powieki, niechęć do broni i nałogowe palenie... Do tego niekonwencjonalne metody śledztwa i wysoka skuteczność. Jedynie wiarygodność rozmowy z komisarzem Ciemnego Dworu budzi moje wątpliwości - nawet jak na tak otwarty umysł, major zbyt łatwowiernie oddaje Nawowi dowody rzeczowe. Ale to pewnie wynik działania magii...

Magia musiała również pomieszać szyki tłumaczowi, bo chyba tylko nadprzyrodzoną interwencją da się wytłumaczyć przemianę samotnego (odinokij) ptaka w jednookiego. Najzabawniejsze były jednak efekty nieobeznania z mocno nieoficjalnym rosyjskim, owocujące przekładami o podtekście kulinarnym tam, gdzie akurat blin czy chrien zostały użyte wyłącznie jako popularne, neutralne zamienniki słów zupełnie niecenzuralnych. Miało także miejsce kilka innych nieporozumień językowych, zmieniających w sporym stopniu sens wypowiedzi bohaterów. Polemizowałabym również z zasadnością tłumaczenia nazw ulic i dzielnic Moskwy. W literaturze i przewodnikach powszechnie spotykamy Krasną Priesnię, Sadowoje Kolco, Łosinyj Ostrow czy Worobiowe Gory. Jest to ogólnie przyjęte (analogicznie jak West End czy Notting Hill), zaś jeśli już przekładać, to prawidłowo (Pierścień Sadowy, Łosia Wyspa).

W odróżnieniu od kilku innych zainaugurowanych ostatnio przez Fabrykę Słów cykli rosyjskich autorów, pierwszy tom "Tajnego Miasta" ma zamkniętą fabułę i jednoznaczne zakończenie. Sądzę, że ta informacja nie jest spojlerem, bowiem od początku wydaje się oczywiste, że zamiary Lubomira zagrażają wszystkim, a urzeczywistnienie obłąkańczych planów byłoby końcem Tajnego Miasta, Moskwy i całego świata. Oraz oczywiście dopiero co rozpoczętego cyklu. Interesujące jest za to uzasadnienie losu tego wielkiego maga, obdarzonego niezwykłą mocą wybrańca. Zabrakło mu czysto ludzkich doświadczeń - akceptacji otoczenia, umiejętności odczuwania miłości i przyjaźni czy zdolności do współpracy. Manipulowany i wykorzystywany, niekochany i samotny od dzieciństwa, potrafił jedynie nienawidzić i niszczyć. Bo czy to w świecie realnym, czy magicznym -  konflikty najczęściej prowokują nieudacznicy...

 

Gata
Informator Gdańskiego Klubu Fantastyki

Zgłoś swój pomysł na artykuł

Więcej w tym dziale Zobacz wszystkie