Dokumentacja używanego samochodu: co powinno wzbudzić Twoją czujność?

Mariusz Siwko
24.02.2020

Zakup używanego samochodu zawsze wiąże się z pewnym ryzykiem, ponieważ nigdy nie mamy 100% pewności, czy z autem jest wszystko w porządku. Drobne mankamenty mechaniczne czy lakiernicze nie są jakimś wielkim problemem. Gorzej, gdy coś ewidentnie nie gra z dokumentacją samochodu. Wielu kupujących to bagatelizuje i nawet nie zagląda czy to do dowodu rejestracyjnego, czy książki serwisowej – a to duży błąd. Co powinno wzbudzić szczególną uwagę nabywcy podczas sprawdzania dokumentacji samochodu?

Błąd w VIN

Numer VIN jest o wiele ważniejszy niż numer rejestracyjny, ponieważ jest na stałe przypisany do konkretnego samochodu i nie można go zmienić. Dlatego przed zakupem radzimy bardzo dokładnie, kilkakrotnie sprawdzić, czy numer podany w dowodzie rejestracyjnym zgadza się z tym, jaki widnieje np. na podszybiu auta. Jakakolwiek różnica może sygnalizować, że z samochodem coś było „kombinowane”.

Niezgodność danych właściciela

Załóżmy, że samochód sprzedaje nam Jan Kowalski, ale w dowodzie rejestracyjnym jako właściciel jest wpisana Anna Nowak. Co to oznacza? Nic innego, jak to, że Kowalski nie ma prawa być stroną w tej transakcji. W takich przypadkach najczęściej chodzi o to, że samochód sprzedaje np. partner właścicielki, która nie chce sobie brać tego na głowę. Pamiętaj jednak, że na umowie swój podpis musi złożyć właściciel samochodu – inaczej będzie ona nieważna.

Uwaga!

Jeśli w dowodzie rejestracyjnym jako właściciel figuruje bank czy firma leasingowa, to auto nie może zostać sprzedane bez jej zgody. Z takimi sytuacjami mamy do czynienia w przypadku samochodów wziętych w leasing oraz kupionych na kredyt.

Brak karty pojazdu

Jeśli właściciel samochodu twierdzi, że ją zgubił, to lepiej wstrzymaj się z transakcją, ponieważ bez karty pojazdu będziesz mieć poważny problem z przerejestrowaniem auta na siebie. Obecny właściciel musi wystąpić o wydanie duplikatu karty w swoim wydziale komunikacji. Inaczej nici ze sprzedaży.

Niekompletna książka serwisowa

Stan książki serwisowej pojazdu może powiedzieć wiele o tym, czy mamy do czynienia z bezpiecznym zakupem, czy może jesteśmy o krok od wejścia na minę. Pół biedy, jeśli książka kończy się wpisem z drugiego roku eksploatacji auta – większość właścicieli w tym momencie kończy korzystanie z usług ASO z uwagi na horrendalne koszty.

Gorzej, gdy ewidentnie widać, że książka jest niekompletna – na przykład są ślady wyrywania stron. Może to świadczyć o tym, że właściciel np. próbuje zataić fakt wykonania jakiejś poważnej naprawy lub – co gorsza – cofnął licznik i nie chce, aby wyszło to na jaw na podstawie wpisów w książce serwisowej.

Zgłoś swój pomysł na artykuł

Więcej w tym dziale Zobacz wszystkie