Jak nie dać się nabrać na zakup kradzionego samochodu?

Mariusz Siwko
06.12.2017

W Polsce od lat systematycznie spada liczba kradzieży aut, co jest bardzo pozytywnym efektem bogacenia się społeczeństwa i powszechnej dostępności samochodów na każdą kieszeń. Problem kradzionych samochodów oferowanych na rynku wtórnym nie zniknął jednak całkowicie. Wciąż można wejść na niezłą minę i mieć z tego powodu ogromne nieprzyjemności. W tym artykule podpowiadamy, jak nie dać się nabrać na zakup kradzionego samochodu.

Zbyt atrakcyjna cena

To zawsze jest zły znak. Nie licz na to, że jakimś wspaniałym zbiegiem okoliczności uda Ci się trafić na prawdziwą okazję. W dobie internetowych portali ogłoszeniowych i możliwości błyskawicznego porównania cen rynkowych, to po prostu się nie zdarza.

Bardzo niska cena, jakiej oczekuje sprzedający, jest wynikiem albo złego stanu technicznego pojazdu, albo tego, że auto pochodzi z kradzieży. Bardzo rzadko zdarza się, by chodziło o pilny wyjazd czy potrzebę zdobycia pieniędzy na leczenie.

Dziwne zachowanie sprzedającego

Jeśli sprzedający umawia się z Tobą na oględziny samochodu po zmroku, w lesie, generalnie na uboczu cywilizacji, a nie w swoim domu czy w miejscu publicznym, to możesz zacząć podejrzewać, że coś tutaj nie gra. Prawdopodobnie sprzedający chce uniknąć widoku kamer monitoringu miejskiego i ryzyka rozpoznania go przez ewentualnych świadków.

Nigdy nie zgadzaj się na oględziny o nietypowej porze i w nietypowym miejscu. Sprzedający powinien pokazać samochód pod swoim domem, ewentualnie na parkingu jakiegoś centrum handlowego czy w centrum miejscowości.

Niepełna dokumentacja

Samochód nie ma dowodu rejestracyjnego, książki serwisowej, żadnych dokumentów poświadczających jego nabycie? Uciekaj jak najdalej! To niemal na pewno wóz pochodzący z kradzieży i żadne, nawet kwieciste tłumaczenia sprzedającego nie powinny mieć dla Ciebie znaczenia.

Jeśli samochód pochodzi z legalnego źródła i od prawdziwego właściciela, to ten poza dowodem rejestracyjnym i kartą pojazdu na pewno ma jeszcze inne dokumenty, które uwiarygadniają fakt nabycia auta właśnie przez niego – może to być np. umowa kupna-sprzedaży czy wydruki serwisowe.

Sprzedaż „na gębę”

Tutaj sprawa jest prosta. Jeśli sprzedający nie chce podpisać umowy, w której znajdą się jego dane osobowe, to masz do czynienia z oszustem. Nie wolno zawierać żadnych umów na przysłowiową „gębę”, bo to igranie z ogniem.

Zakup kradzionego samochodu i odkrycie tego po fakcie, to dopiero początek problemów. Zgodnie z polskim prawem nabywca może odpowiadać za paserstwo. Na pewno będzie musiał zwrócić auto bez najmniejszych szans na odzyskanie pieniędzy.

Zgłoś swój pomysł na artykuł

Więcej w tym dziale Zobacz wszystkie