To może Cię zaskoczyć! Za co producenci samochodów i dilerzy każą sobie słono dopłacać?

Maciej Piwowski
14.09.2018

Truizmem jest stwierdzenie, że zakup nowego auta wiąże się ze sporym wydatkiem. Gdy już jednak uda Ci się uzbierać pieniądze na nówkę z salonu, mocniej złap się za portfel. Już na etapie rozmowy ze sprzedawcą i konfigurowania optymalnej wersji wyposażenia dowiesz się, że za wiele elementów musisz dodatkowo dopłacić. Te najbardziej zaskakujące wymieniamy w naszym artykule.

Koło zapasowe

Obecnie coraz częściej standardem jest wyposażanie nowego samochodu w zestaw naprawczy, który przeciętnemu kierowcy na niewiele się zda. „Od biedy” diler może się wykazać „hojnością” i zaproponować umieszczenie w bagażniku koła dojazdowego. A co z klasycznym, pełnowymiarowym „zapasem”? No cóż, w dzisiejszych czasach zaczyna to być niezły rarytas. Producenci każą sobie za niego płacić nawet ponad 1000 złotych, co jest oczywiście absurdem. Zwróć więc na to uwagę podczas negocjacji ze sprzedawcą.

Biały lakier

Jeszcze 15 lat temu nikt nie chciał jeździć białym samochodem i ten lakier wybierały wyłącznie firmy zamawiające floty pojazdów dla swoich handlowców. Czasy się jednak zmieniły. Przyszła do nas moda na biel, co skrzętnie wykorzystują producenci. Jeśli wydaje Ci się, że zamawiając biały lakier trochę zaoszczędzisz, to jesteś niestety w błędzie.

W niektórych markach dopłata do „białego metalika” lub „białej perły” jest absurdalnie wysoka. Obecnie na liście najtańszych lakierów, czyli niewymagających dopłaty, najczęściej widnieją czerwony i granatowy.

Komplet dywaników

Owszem, auto może wyjechać z salonu z fabrycznym zestawem dywaników, ale tylko welurowych lub gumowych. Żaden diler nie zaproponuje Ci dwóch kompletów w cenie, dlatego właśnie ten element często jest przedmiotem wstępnych negocjacji. Skąd takie podejście? Gdy nie wiadomo, o co chodzi, to najpewniej chodzi o pieniądze.

Komplet oryginalnych dywaników do nowego auta potrafi kosztować kilkaset złotych, dlatego dilerzy, którzy niekoniecznie chcą opuścić cenę za samochód, wykorzystują ten fakt, by skusić klienta i udowodnić mu swoją dobrą wolę.

Paliwo

Zasada jest prosta: nigdy nie zamawiamy odbioru nowego auta z pełnym bakiem, bo to się po prostu nie opłaca. Dilerzy przekazują kluczyki do samochodu zatankowanego tylko niewielką ilością paliwa, wystarczającą do pokonania dystansu do najbliższej stacji. Z reguły są to 3-4 litry.

Klient może sobie oczywiście zażyczyć, by jego cacko było gotowe do pokonania dłuższej trasy, ale za tę przyjemność trzeba słono zapłacić. „Przebitka” na litrze w salonie może wynosić nawet ponad złotówkę, a do tego dochodzi jeszcze koszt obsługi pracownika.

I co? Jesteś zaskoczony? Wykorzystaj ten artykuł do przeprowadzenia skuteczniejszych negocjacji ze sprzedawcą. W końcu on także ma interes w tym, abyś skorzystał właśnie z jego oferty.

Zgłoś swój pomysł na artykuł

Więcej w tym dziale Zobacz wszystkie