Mogłoby się wydawać, że bezpośredni kontakt z publicznością jest solą zawodu muzyka. Tymczasem nie brakuje artystów, którzy z różnych powodów nie dość, że nie lubią, to wręcz nie znoszą koncertów na żywo – a już szczególnie tych dużych, stadionowych. Kilkoma znanymi przykładami dzielimy się w naszym artykule.
Australijska piosenkarka i autorka tekstów często w wywiadach akcentowała, że nie przepada za koncertowaniem, a także za sławą, jaka na nią spłynęła (z tego powodu ma zwyczaj ukrywania swojego wizerunku). Wielka szkoda, ponieważ rzeczywiście niewiele osób miało możliwość doceniania talentu Sii podczas występu na żywo.
Wilson przyznał się kiedyś do tego, że cierpi na lęk sceniczny, który wręcz go paraliżuje i uniemożliwia komfortowy kontakt z publicznością. Dawało to o sobie znać również w szczytowym okresie kariery The Beach Boys. Był to główny powód, dla którego zespół unikał światowych tournée.
To bez wątpienia jedna z najwybitniejszych wokalistek naszych czasów, która ma ewidentny problem z występami na żywo. Adele wielokrotnie w wywiadach przyznawała się do tego, że źle czuje się na scenie, co wynika z jej nieśmiałości i kompleksów. Artystka woli tworzyć muzykę, niż prezentować ją na żywo. Preferuje małe, kameralne koncerty dla kilkuset osób.
Jedna z największych gwiazd muzyki młodego pokolenia, która także ma trudności z występami na żywo, odczuwając silną tremę i presję spowodowaną byciem w centrum uwagi. Billie rzeczywiście mało koncertuje, choć w 2025 roku wreszcie doczekamy się jej występów w Polsce (dokładnie w Krakowie).