Internet to młode dziecko z pogranicza świata mediów i rozrywki. Cieszy się w miarę nieskażoną swobodą wypowiedzi, umknął – jak dotąd – zapędom regulacyjnym. Założenie portalu, gazety internetowej bądź bloga nie wymaga uzyskania koncesji KRRiTV, redaktorzy nowych mediów nie podlegają lustracji, tytułu nie trzeba rejestrować w sądzie, nadawać numeru ISBN, ale i e-żurnalista nie podlega ochronie właściwej dziennikarzowi papierowemu. (O tym, że reguły gry reala mają czasem zastosowanie także w internecie niektórzy wydają się zapominać, stąd chyba niekończące się awantury wokół serwisów P2P, warezów oraz odpowiedzialności za oszczerstwa rozpowszechniane na forach.)
Jak widać na wielu stronach – w szczególności blogach ale nie tylko – jakimś problemem są “głębokie linki” prowadzące do stron innych autorów, prezentujących treści tam rozpowszechnione. Niekiedy przybiera to postać np. zdjęcia “wyjętego na wierzch”, czyli fotografia rozpowszechniona pierwotnie w serwisie www.xyz.com zostaje także rozpowszechniona – jako link – w serwisie www.zyx.com.pl. Ma to służyć urozmaiceniu treści strony, szczególnie w sytuacji gdy ze względu na szczupłość środków autor strony nie może sobie pozwolić na wykonanie takiego zdjęcia we własnym zakresie, ale i umożliwieniu internautom zapoznania się z ciekawymi treściami.
Zjawisko takie nie jest obojętne z punktu widzenia przepisów prawa. W pierwszym rzędzie należy podkreślić, iż uprawnienia do takiego działania nie można wywodzić z dozwolonego użytku chronionych utworów w zakresie własnego użytku osobistego (art. 23 pr.aut.), a to dlatego, iż zgodnie z ust. 2 przepisu
Zakres własnego użytku osobistego obejmuje korzystanie z pojedynczych egzemplarzy utworów przez krąg osób pozostających w związku osobistym, w szczególności pokrewieństwa, powinowactwa lub stosunku towarzyskiego.
zaś jak słusznie zauważył E. Traple w komentarzu do ustawy “Nie stanowi dozwolonego użytku osobistego umieszczenie cudzego utworu na stronie internetowej, gdyż dostęp do takiego utworu uzyskuje praktycznie nieograniczony krąg osób”[1] Wydaje się zatem, iż taki sposób rozpowszechniania utworu stanowi działanie wskazane w art. 50 pkt 3 pr. aut. (publiczne udostępnianie w sposób aby każdy mógł mieć dostęp w miejscu i czasie przez siebie wybranym).Rozpowszechnianie takiej treści jest jednak dopuszczalne na podstawie art. 25 ust. 4 pr.aut. (dodanego w dniu 1 maja 2004 r.),
Wolno rozpowszechniać w celach informacyjnych w prasie, radiu i telewizji:
1) już rozpowszechnione:
a) sprawozdania o aktualnych wydarzeniach,
b) aktualne artykuły na tematy polityczne, gospodarcze lub religijne, chyba że zostało wyraźnie zastrzeżone, że ich dalsze rozpowszechnianie jest zabronione,
c) aktualne wypowiedzi i fotografie reporterskie,
2) krótkie wyciągi ze sprawozdań i artykułów, o których mowa w pkt 1 lit. ai b;
3) przeglądy publikacji i utworów rozpowszechnionych;
4) mowy wygłoszone na publicznych zebraniach i rozprawach; nie upoważnia to jednak do publikacji zbiorów mów jednej osoby;
5) krótkie streszczenia rozpowszechnionych utworów.
2. Za korzystanie z utworów,o których mowa w ust. 1 pkt 1 lit. b i c, twórcy przysługuje prawo do wynagrodzenia.
3. Rozpowszechnianie utworówna podstawie ust. 1 jest dozwolone zarówno w oryginale, jak i w tłumaczeniu.
4. Przepisy ust. 1-3 stosuje się odpowiednio do publicznego udostępniania utworów w taki sposób, aby każdy mógł mieć do nich dostęp w miejscu i czasie przez siebie wybranym, z tym że jeżeli wypłata wynagrodzenia, o którym mowa w ust. 2, nie nastąpiła na podstawie umowy z uprawnionym, wynagrodzenie jest wypłacane za pośrednictwem właściwej organizacji zbiorowego zarządzania prawami autorskimi lub prawami pokrewnymi.
co jednak nie pozbawia autora aktualnych fotografii reporterskich prawa do należnego mu wynagrodzenia. W tym sensie nowela z maja 2004 roku ucina wcześniejsze dywagacje nt. różnego charakteru stron internetowych i prasy papierowej[2] bądź też ograniczające prawo cytatu wyłącznie do internetowej emanacji prasy tradycyjnej[3].
Do pewnego stopnia uprawnienia do rozpowszechniania cudzego utworu na własnej stronie można doszukiwać się w art. 29 ust. 1 pr. aut., zgodnie z którym dopuszczalne jest przytaczanie urywków rozpowszechnionych utworów w całości lub drobnych utworów w całości, jeśli jest to jednak uzasadnione wyjaśnianiem, analizą krytyczną, nauczaniem lub prawami gatunku twórczości (zwracam uwagę na pojemną klauzulę generalną “prawa gatunku twórczości”). Należy jednak podkreślić, iż przepis ten formułuje prawo do polemiki, krytyki literackiej itd., nie zaś do prostego wzbogacania strony treścią zaczerpniętą z innych adresów.
Trzeba też pamiętać, że warunkiem korzystania z utworu w granicach dozwolonego użytku jest podanie imienia i nazwiska autora oraz źródła utworu, zaś twórca zachowuje prawo do wynagrodzenia wyłącznie wówczas, gdy stanowi tak przepis prawa (art. 35 pr. aut.). Stanowi to wyraz ochrony autorskich praw majątkowych, a w szczególności prawa do autorstwa utworu oraz oznaczenia go swoim imieniem i nazwiskiem (art. 16 pkt 1 i 2 pr. aut.).
Odrębną sprawę godną rozważenia stanowi prawo do ochrony wizerunku osoby prezentowanej na fotografiach rozpowszechnianych na stronach internetowych. Zgodnie bowiem z art. 81 pr. aut.:
Rozpowszechnianie wizerunku wymaga zezwolenia osoby na nim przedstawionej. W braku wyraźnego zastrzeżenia zezwolenie nie jest wymagane, jeżeli osoba ta otrzymała umówioną zapłatę za pozowanie.
2. Zezwolenia nie wymaga rozpowszechnianie wizerunku:
1) osoby powszechnie znanej, jeżeli wizerunek wykonano w związku z pełnieniem przez nią funkcji publicznych, w szczególności politycznych, społecznych,zawodowych;
2) osoby stanowiącej jedynie szczegół całości takiej jak zgromadzenie, krajobraz, publiczna impreza.
Zatem nie powinno budzić wątpliwości rozpowszechnianie wizerunku dostojników państwowych nawet bez ich zgody, pod warunkiem wszakże, iż ujęcie zostało wykonane podczas pełnienia funkcji publicznych (parę lat temu był mały skandal po opublikowaniu przez jeden z dzienników bardzo prywatnych zdjęć posłanki Jakubowskiej), jednak już w odniesieniu do osoby prywatnej konieczne jest uzyskanie od niej wyraźnej zgody. W odniesieniu do internetu – a szczególnie blogów oraz innych serwisów opartych na korzystaniu z cudzej twórczości (co wydaje się być warunkiem uznania danego zjawiska jako wchodzącego w nurt Web 2.0) – istotny wydaje się przy tym wyrok Sądu Apelacyjnego w Krakowie z 20 lipca 2004 r. poświęcony tzw. “głębokiemu linkowaniu” do innej strony internetowej, w sentencji którego wyrażono pogląd, iż
Zamieszczenie na stronie portalu internetowego tzw. głębokiego linku (deep link) umożliwiającego użytkownikom tego portalu bezpośrednie (tj. z pominięciem struktury nawigacyjnej strony głównej innego portalu) otwarcie rekomendowanej witryny stanowi rozpowszechnianie wizerunku zamieszczonego na tej witrynie.
Oznacza to ni mniej ni więcej jak to, że autor strony, który wstawia u siebie link do innej strony, prowadzący wprost do rozpowszechnionego wizerunku osoby powinien uwzględnić zarówno sposób rozpowszechnienia jak i jego cel, który nie może godzić w wizerunek oraz dobra osobiste innych osób (pikanerii sprawie dodaje fakt, iż wyrok zapadł w sprawie, w której serwis pornograficzny bez zgody zainteresowanej linkował się do innej, niezależnej od linkującego, strony z jej całkowicie niepornograficznymi zdjęciami). Na marginesie powyższego należy wskazać, iż wizerunek osoby podlega także ochronie na podstawie przepisów o ochronie dóbr osobistych (art. 23 i 24 kc)[5]
Reasumując, wydaje się, że chociaż debata nad tym czym naprawdę jest internet i czy powinien podlegać on szczegółowym regulacjom prawnym jeszcze na dobre się nie zaczęła, a na pewno nie zostało w tym kontekście dostrzeżone zjawisko blogosfery, zawsze trzeba pamiętać, że część zasad odnoszących się do zjawisk pozasieciowych ma bezpośrednie przełożenie na zdarzenia zachodzące w sieci.
Olgierd Rudak
żródło, za zgodą: http://olgierd.wordpress.com/category/dobra-osobiste/