Odpowiedź autora artykułu - nr 2

Marek Szydełko
22.08.2015

Odpowiedź autora artykułu - nr 2

“Oczywiście , że nie ma. Odnoszę tylko to do konkretnie omawianego tematu. To ze na coś technologia pozwala/ ułatwia to nie argument by to robić – zwłaszcza gdy jest to (wg mnie) moralnie złe. To właśnie rozwój technologii jest powodem powstawania nowych praw i regulacji – nie tylko dotyczących praw autorskich.”
 Praw, moim zdaniem, niesłusznych i nienależnych oraz moralnie złych. Dlaczego? Wielokrotnie o tym pisałem i szkoda się tu powtarzać. Prawa te próbują w sztuczny sposób stworzyć dla idei i informacji sytuację podobną do rzeczy materialnych – sztuczną rzadkość – dzięki której chcą objąć je w posiadania. A tego się po prostu nie da zrobić.
 
 “Bardzo dobry twórca ze słabą siłą przebicia (marketingową) skazany jest więc na wymarcie. A ja chcę chronić jednostki, które z racji swojej konstrukcji psychicznej sobie nie poradzą w świecie rządzącym się EKONOMIĄ. Brak ich prawnej ochrony skutkuje ich “śmiercią” jako artysty/twórcy.”
 
I nic się złego nie stanie. Nie każdy musi być artystą, nie każde dzieło musi zaistnieć.
 
 “I zaznaczam, ze twierdzenie “że dzieło obroni się samo” – doskonale sprawdza się /jak pokazuje historia/ ale po śmierci jego Twórcy. Ci najczęściej umierali w nędzy.”
 
A jeśli rolnik umrze w nędzy, to czyja to wina? Niedostatecznej ochrony rolnika? A jeśli ja umrę w nędzy, co bardzo prawdopodobne, to kogo mam winić? Kto mnie nie ochronił? I dlaczego?
 Dlaczego mamy chronić twórców? Twórcy nie różnią się niczym od innych ludzi. Podobnie jak inni muszą jakoś zarobić na życie. Niekoniecznie poprzez ustanawiany na ich korzyść monopol prawny.
 
 “2. Każdy wytwór/produkt poddaje się prawom rynku , w tym również jego sposoby dystrybucji. Rynek (konsumenci) niech więc weryfikują czy to im dopowiada czy nie. Jeśli to funkcjonuje to może im odpowiada? ”
 Przecież dynamiczny rozwój sieci P2P pokazuje, że one im bardziej odpowiadają niż restrykcyjne systemy dystrybucji. Ja jestem za tym, aby dostawcy treści (albo twórcy, ale to nie o ich chodzi) przedstawili system, który zapewni im kasę, a jednocześnie będzie łatwiejszy i wygodniejszy dla konsumenta od sieci P2P. Przykład iTunes pokazuje, że można pójść w tym kierunku i zarobić sporo kasy. Ja chciałbym, aby musieli wysilić się jeszcze bardziej.
 
 “3. Może te właśnie prawa (autorskie) są powodem ROZWOJU rynku twórców ? w XVII w wieku mało ich było w porównaniu do XX wieku – może chętniej człowiek skupia się na swojej pracy jeśli jest jej wytwór odpowiednio chroniony przed zawłaszczeniem?”
 
Może tak było. Ale teraz są motorem hamującym postęp technologiczny i rozwój nowych technik wymiany informacji. Poza tym wymagają kontroli nad przepływem informacji – czego nie chcę.
 
 “5. dosyć mam twierdzeń, że ograniczenia coś hamują – to kompletna bzdura. Są świetnym mechanizmem wspierającym kreatywność i pomysłowość. Ograniczenie co do latania – poskutkowało rozwojem technologii lotniczych , etc”
 
A ja mam dosyć brzydkiej pogody. I co to zmienia, gdy brzydka pogoda jest faktem? To są fakty.
 
 “Czy jeśli próby kontrolowania określonych obszarów są trudne to znaczy , ze należy go po prostu zaniechać. Oczywiście, że nie.”
 
To nie jest kontrolowanie “pewnych obszarów”, to totalna kontrola. Inaczej się nie da.
 
 “2. co do nieustanej inwigilacji – wracamy do problemu już przez ze mnie poruszonego. Gdyby nie kradli (edukacja) nie trzeba by było totalnej inwigilacji. Tgzw. totalna inwigilacja to po prostu próby walki ze złodziejami. I takie na pewno należy podejmować. Że czasem są niezbyt udane – pod różnym względem…”
 
Nie da się bitów kraść. Walka z “kradzieżą” bitów to walka z wodą, aby przestała być mokra. Niewykonalne.
 
 “To założenie, ze sieć powstała po to by dzielić się kradzionymi towarami. Jeśli ktoś tak widzi sieć i cel jej powstania – to nie ma co zazdrościć… i nie ma o czym dyskutować.”
 
To nie są kradzione towary, bo kopiowanie to nie kradzież. Dlaczego? Bo nie sposób odróżnić rzeczy niekradzionej od “kradzionej”, czyli skopiowanej. To która z nich jest “ukradziona”?
 
 “1. Mówimy o prawie. Dopóki się go nie zmieni to obowiązuje. To chyba stosunkowo proste i jasne. A półgłówki w Pańskich słowach znajdują usprawiedliwienie dla jego łamania 9w zasadzie już nie tylko usprawiedliwienia, ale moralną zasadność)”
 
Ja nigdzie nie namawiam do łamania prawa, choć uważam go za bzdurne. Ja namawiam do zmiany prawa.
 
 “1. Wieloma się nie dzielę – w obawie przed kradzieżą. Dzięki temu są tylko moje. Posiadam je na wyłączność. Mogę sie nimi podzielić ale tylko na zasadach jakie uznam sam za słuszne.
 2. Nie można ukraść myśli jakimi sie nie podzieliłem.”

 Zgadza się. Dopóki myśl jest nieujawniona, to z mojego punktu widzenia nie istnieje. Nie jestem w stanie rozpoznać, czy mój adwersarz trzyma jakąś ukrytą myśl, czy też nie. Nie mogę ukraść więc czegoś, czego nie ma. W takim kontekście można, oczywiście, posiadać wszystko i bronić tej własności.
 
 “1. Zabawy słowami. Bit bitowi nierówny. Kombinacji bitów jest nieskończenie wiele. Ble, ble, ble
 2. Powrót do rzeczywistości: Odbieramy możliwość powielania (lub sens) ich powielania autorowi – a wiec jego zarobku, utrzymania, etc.Powielanie godzi w interes stwórcy. Chyba ze on UZNA inaczej. Ale niech ma to prawo.”

 O ile wiem, jeśli ja coś skopiuję, to autora nie pozbawiam możliwości kopiowania. Albo uznania, że nie chce tego kopiować. Wciąż ma taką możliwość.
 A bit bitowi równy.
 
 “2. co stare to za darmo – no cóż znalazł pan zastosowanie dla prawa autorskiego, które obowiązuje”
 Tylko je mogłem wyzwolić spod obecnego monopolu. Co poradzę, że monopoliści nie chcą się pozbywać tego przywileju?
 
 “Jednak bardzo dobre dzieła nie powstają w wolnych chwilach, trzeba im poświecić mnóstwo czasu.”
 
No to co? To mamy dzięki temu uznawać ten szkodliwy system? Może ktoś znajdzie sposób na to, że będą rzeczy dobre powstawały mimo braku ochrony. Są na to środki techniczne i będzie ich coraz więcej.
 Powtarzam po raz kolejny – nie chcę, aby wszystko było za darmo. Nie chcę “własności” intelektualnej, a to nie jest to samo.
 
 “Jeśli z niego korzysta to znaczy ze sie sprawdza. W końcu to prawo dla NIEGO. Dlaczego mu je odbierać?”
 
Bo konfliktuje z prawami innych, a szczególnie z prawem własności (takiej tradycyjnym). Pisałem o tym, proszę poczytać. Albo obejrzeć wideo.
 
 “I.Podobnie jak 99% ludzkości (w każdej poruszanej kwestii) myli się Pan już na poziomie definicji. Proponuję posługiwać sie powszechnie zrozumiałymi terminami. Prawo mówi o kradzieży rzeczy.”
 Powszechnie zrozumiałe terminy nie zawsze są poprawne i prawidłowe (niedawno przedefiniowano “małżeństwo”). Nie można czegoś ukraść nie pozbawiające jednocześnie rzeczy właściciela. Zwolennicy tworzenia fikcji pod nazwą “własność” intelektualna postanowili to pojęcie rozszerzyć o kopiowanie idei, ale to nic nie zmienia.
 
 “II.Pomysł , produkt nie materialny można ukraść!!!!!!!!!!!!! Mam pomysł i nikomu o nim nie powiem . NALEŻY TYLKO DO MNIE. Jest mój. Mogę ewentualnie sprzedać…”
 Tak jak nie można komuś wyjąć czegoś z głowy, tak po ujawnieniu pomysłu, nie można go wyjąć z głowy tym, którym się go ujawniło. Więc “właściciel” nie może sprawować władzy nad czymś, co ujawnił, a co za tym idzie, nie może już być tego właścicielem. I proszę sobie to rozszerzyć na inne formy myśli (utwory, dzieła, itp.).
 Można, oczywiście, stworzyć system, który będzie próbował zawładnąć umysłami i komputerami wszystkich innych ludzi, a to system bardzo zły. Co widać naocznie.
 
 21.06.2009 @ 15:23
 Autor: Maciek

Zgłoś swój pomysł na artykuł

Więcej w tym dziale Zobacz wszystkie