Ubezpieczenie OC „anglika” – dlaczego tak drogo?

Remigisz Szulc
14.12.2017

Mianem „anglika” określa się w Polsce samochód z kierownicą po prawej stronie, a więc przystosowany do poruszania się w ruchu lewostronnym (jak chociażby na Wyspach Brytyjskich). Od 2015 roku w naszym kraju można legalnie zarejestrować taki pojazd bez konieczności dokonywania tzw. przekładki. Ponieważ używane auta z UK są wyraźnie tańsze niż w Polsce, wydaje się, że mamy do czynienia ze złotym interesem. Jest tylko jeden problem – ubezpieczenie OC. O co chodzi? Tego dowiesz się z naszego poradnika.

Drastycznie wyższa składka

Każdy ubezpieczyciel na wieść, że klient chce wykupić obowiązkową polisę OC na samochód z kierownicą po prawej stronie, automatycznie podnosi oferowaną stawkę. O ile? Różnie z tym bywa. Przeciętnie właściciele „anglików” za OC płacą więcej o 50-60%. To naprawdę sporo.

Zdarza się także, że proponowana przez ubezpieczycieli składka jest wyższa aż o 100, 200 czy nawet 300%! Do takich sytuacji zwykle dochodzi w przypadku aut marek luksusowych oraz znajdujących się na liście podwyższonego ryzyka, czyli przede wszystkim BMW, Skoda, Toyota, Audi oraz Honda.

Dlaczego tak jest?

Z prostego powodu: ubezpieczyciele nie są w ciemię bici i zdają sobie sprawę, że jazda w ruchu prawostronnym samochodem przystosowanym do ruchu lewostronnego, jest bardzo ryzykowna i znacząco podnosi prawdopodobieństwo spowodowania stłuczki czy wypadku. Właściciel „anglika” potencjalnie jest więc o wiele bardziej problematycznym klientem, dlatego zostanie mu zaoferowana zawyżona składka.

W tym rozumowaniu ubezpieczycieli nie ma żadnego błędu czy złej woli. Faktem jest, że jazda „anglikiem” po polskich drogach oznacza znaczny spadek komfortu, przy jednoczesnym wzroście ryzyka wystąpienia niebezpiecznej sytuacji. W naszym kraju wciąż dominują drogi jednopasmowe, po których poruszają się pojazdy ciężarowe. Wyprzedzenie tzw. TIR-a samochodem z kierownicą po prawej stronie jest gehenną i często stanowi ogromne niebezpieczeństwo.

Chcesz kupić „anglika”? To zły pomysł

Choć teoretycznie taka transakcja może być bardzo opłacalna, to na dłuższą metę decyzja o zakupie pojazdu z kierownicą po prawej stronie będzie Ci się odbijać czkawką. Nie dość, że będziesz ponosić znacznie wyższy koszt ubezpieczenia OC (nie wspominając o AC), to jeszcze ryzykujesz niski komfort jazdy po kraju i narażasz się na większe zagrożenie wypadkiem.

W praktyce więc lepiej jest kupić samochód z kierownicą po lewej stronie lub – w przypadku posiadania już „anglika” – zainwestować w tzw. przekładkę. Biorąc pod uwagę, że różnica w koszcie ubezpieczenia OC może wynieść nawet kilka tysięcy złotych, taka operacja dość szybko się zwrócić. Nie bez znaczenia jest również wyższe bezpieczeństwo kierowcy i pasażerów.

 

Zgłoś swój pomysł na artykuł

Więcej w tym dziale Zobacz wszystkie