Czwartkowa (3 kwietnia) sesja na nowojorskiej giełdzie zapisała się jako jedna z najgorszych w ostatnich latach. Po zapowiedzi wprowadzenia zaporowych ceł na niemal cały import spoza Ameryki Północnej, inwestorzy wpadli w panikę. Indeksy S&P500 i Nasdaq zanotowały najgłębsze spadki od 2020 roku, co zwiastuje strach przed recesją i skokiem inflacji.
Takich spadków nie było od lat
Indeks szerokiego rynku S&P500 spadł aż o 4,84%, osiągając poziom 5396,52 punktów – najniższy od sierpnia zeszłego roku. Nasdaq Composite stracił niemal 6%, kończąc dzień na poziomie 16 550,61 pkt. Dow Jones cofnął się o niemal 4%, osiągając 40 545,93 pkt. Tym samym wymazane zostały niemal wszystkie zyski z okresu tuż po wyborze Donalda Trumpa na prezydenta.
Najmocniej oberwał sektor technologiczny – przez ostatnie dwa lata motor napędowy wzrostów na Wall Street. Akcje Apple’a potaniały o 9,25%, Mety o niemal 9%, Nvidii o 8%, a Broadcomu o ponad 10%. Spadki zanotowały też Amazon (-9%) i Palantir (-4,4%). Microsoft, który stracił „tylko” 2,4%, w tym kontekście wyglądał jak bezpieczna przystań.
Obawy inwestorów dotyczą możliwego odwetu ze strony Azji i Europy. Zagraniczne rządy mogą odpowiedzieć nowymi podatkami na amerykańskie korporacje technologiczne. Analitycy ostrzegają, że może to doprowadzić do załamania globalnego handlu, recesji i równoczesnego wzrostu inflacji.
Recesyjne sygnały płyną również z gospodarki. Indeks ISM dla sektora usług spadł mocniej niż oczekiwano – z 53,5 do 50,8 pkt., a subindeks zatrudnienia zanurkował aż do 46,2 pkt. Fala zwolnień objęła według raportu Challengera 275 tys. osób. To dane, które potwierdzają, że rynek pracy i konsumpcja zaczynają słabnąć.
Przegląd wydarzeń gospodarczych tygodnia 31.03.-06.04.2025