45 dni – zaledwie tyle trwała kadencja brytyjskiej premier Liz Truss. To najkrócej urzędujący szef rządu w historii parlamentaryzmu Wielkiej Brytanii. Truss zrezygnowała ze stanowiska po tym, jak do kosza trafił cały jej program gospodarczy. Wciąż nie wiadomo, kto będzie nowym brytyjskim premierem.
Szykuje się burzliwy czas dla Wielkiej Brytanii
Liz Truss objęła fotel premiera na fali obietnic związanych z obniżeniem podatków, w tym dla najbogatszych. Jednak po przedstawieniu projektów ustaw światowe rynki finansowe mocno uderzyły w funta szterlinga, który zaczął się gwałtownie osłabiać. Jednocześnie drastycznie wzrosły rentowności brytyjskich obligacji, co zwiastowało bardzo wysokie koszty emisji i obsługi długu.
Ostatecznie rząd wycofał się z tych propozycji, a do dymisji podał się minister finansów. W ślad za nim poszła też szefowa gabinetu. Liz Truss stwierdziła, że w obecnej sytuacji nie jest w stanie zrealizować mandatu, na podstawie którego została desygnowana na stanowisko premiera.
Nowy premier ma zostać wybrany do końca października, o ile w ogóle będzie to możliwe. W grze jest również scenariusz rozpisania nowych wyborów, czego oczekuje większość Brytyjczyków. Wśród kandydatów do zastąpienia Truss wymienia się jej poprzednika, kontrowersyjnego Borisa Johnsona.