Polska bez gazu ziemnego z Rosji. Mamy się czym martwić?

Krzysztof Jagielski
29.04.2022

Stało się to, czego musieliśmy się spodziewać. Rosyjski Gazprom wstrzymał dostawy gazu ziemnego do Polski w ramach kontraktu jamalskiego. To skutek odmowy płacenia za surowiec w rublach. Gazprom odciął dostawy gazu – z tego samego powodu – również Bułgarii. Polski rząd zapewnia, że jesteśmy zabezpieczeni energetycznie, jednak na dziś trudno wyrokować, czy rzeczywiście decyzja Gazpromu jest nam obojętna.

Magazyny pełne, ale co z zimą?

Na ten moment polskie magazyny gazu ziemnego są zapełnione w około 80 procentach. To dobra informacja. Zła jest taka, że nie wiemy, jaka będzie kolejna zima. Polska potrzebuje gazu ziemnego nie tylko do ogrzewania, ale także do zasilania wielkich zakładów i turbin generujących energię elektryczną. Na tym polu wciąż panuje więc duża niepewność.

Decyzja Gazpromu nie jest oczywiście zaskoczeniem. Co więcej, Polska i tak nie zamierzała przedłużyć wygasającego z końcem roku kontraktu, dlatego prędzej czy później stanęlibyśmy w obliczu konieczności rozwiązania problemu ewentualnych niedoborów błękitnego paliwa.

Nasze potrzeby gazowe mają być zaspokojone gazem z innych źródeł. Około 6,5 miliarda metrów sześciennych gazu zapewnią dostawy LNG przez gazoport w Świnoujściu. Gaz będziemy też pozyskiwać z Niemiec (poprzez wsteczne dostawy gazu rosyjskiego) oraz prawdopodobnie z Czech i Litwy.

Największe nadzieje pokłada się natomiast w uruchomieniu gazociągu Baltic Pipe, którym Polska będzie pozyskiwać gaz z norweskich złóż. Instalacja ma być oddana do użytku 1 października, jednak już teraz wiadomo, że nie ruszy od razu z pełną wydajnością (w okresie rozruchu gazociąg ma być eksploatowany w granicach 25% przepustowości).

Zgłoś swój pomysł na artykuł

Więcej w tym dziale Zobacz wszystkie