Budowanie odporności u dziecka – jak uchronić malucha przed częstym chorowaniem?

Remigisz Szulc
21.03.2016

To problem, który z autopsji znają chyba wszyscy rodzice. W pewnym momencie dziecko zaczyna często chorować, a my martwimy się, co może być tego przyczyną. Szczególnie wtedy, gdy przez pierwszy rok od narodzin maluch był prawdziwym okazem zdrowia. Budowanie odporności i dziecka nie jest niestety procesem łatwym i nie daje 100% gwarancji skuteczności. Warto jednak spróbować, aby przynajmniej ograniczyć częstotliwość chorowania naszej pociechy.

Kiedy dziecko zaczyna chorować

Dzieci najczęściej zaczynają chorować w wieku 2-3 lat. Ma to oczywiście związek z faktem, że z reguły idą wtedy do żłobka czy przedszkola. W nowym środowisku stykają się z innymi dziećmi, a nagromadzenie maluchów stwarza idealne warunki dla rozwoju wirusów i bakterii oraz ich przenoszenia między dziećmi. Problem gotowy.

Dlatego każdy lekarz rodzinny potwierdzi, że normą dla dziecka tzw. przedszkolnego jest nawet kilkanaście chorób rocznie. Oczywiście mówimy tu o infekcjach wirusowych, rzadziej o chorobach o podłożu bakteryjnym. Dziecko może mieć notoryczny katar, często uskarżać się na ból gardła czy kaszel. Dopuszczalne jest gorączkowanie kilka razy w miesiącu. Rodzicom trudno jest się z tym pogodzić (szczególnie po kolejnej, kosztownej wizycie w aptece), ale naprawdę nie ma to w pełni skutecznej rady.

Owszem, niektóre dzieci chorują rzadziej, inne jednak dużo częściej. Z czego to wynika? Z naturalnej oraz nabytej odporności. Na tę pierwszą rodzice nie mają większego wpływu. Tę drugą mogą natomiast konsekwentnie budować.

Budowanie odporności u dziecka – jak się za to zabrać?

Budowanie odporności u dziecka jest długotrwałym procesem, którego skuteczność zależy wyłącznie od konsekwencji rodziców. Zaczynamy już od pierwszych miesięcy życia malucha. Podstawa to częste spacery, wietrzenie pomieszczeń w domu. Starym sposobem jest tzw. werandowanie. Latem możemy noworodka ułożyć w wózku i wystawić na kilka chwil na świeże powietrze. Zimą natomiast otwieramy okna w pokoju i także zostawiamy śpiącego malucha w wózku lub łóżeczku. Koniecznie bez czapki!

Dziecko trzeba też oswajać z niskimi temperaturami. Idealnym sposobem jest np. schładzanie mu stópek przy pomocy zimnej wody. Z czasem możemy przejść do skrapiania główki. Pamiętamy też o regularnych kąpielach w letniej wodzie.

Gdy maluch jest starszy i zaczyna jeść normalne posiłki, przyzwyczajmy go do spożywania zdrowych produktów. Dieta dziecka powinna być oparta na warzywach i owocach. Herbatkę słodzimy miodem, który można też dodawać do ciepłego mleka.

Bardzo ważny jest ruch

Generalna zasada brzmi: nie ma złej pogody, jest tylko zły ubiór. Spacerujemy codziennie, chyba że panuje bardzo niska temperatura lub wieje porywisty wiatr. To świetnie wspomoże młody organizm w budowaniu odporności. Na świeżym powietrzu warto też zachęcać dziecko do aktywności ruchowej – chodzimy zatem na place zabaw, wprowadzamy elementy sportu (bieganie, gra w piłkę). Pamiętajmy, aby nigdy nie przegrzewać pociechy. Ubieramy malucha na cebulkę.

Staramy się również jak najczęściej kojarzyć pociechę z innymi dziećmi, aby organizm malucha przyzwyczaił się do starć z wirusami. Wówczas pierwsze dni w przedszkolu czy żłobku będą dla niego mniejszym szokiem. Nie przesadzamy też z higieną – dziecko ma prawo, a nawet powinno się ubrudzić. Pozwólmy mu na grzebanie w piasku czy w ziemi, skakanie po kałużach, dotykanie różnych przedmiotów w przestrzeni publicznej.

Są to podstawowe i skuteczne metody na budowanie odporności u dziecka. Kluczowe jest jednak uświadomienie sobie, że maluch prędzej czy później i tak zachoruje, co jest niezbędne do tego, aby jego organizm sam nauczył się, jak radzić sobie z infekcjami.

Zgłoś swój pomysł na artykuł

Więcej w tym dziale Zobacz wszystkie