LARP ad hoc

Jerzy Biernacki
07.09.2015

(26.06.2010)

Na dzień 26 czerwca zaplanowany był mój LARP "107 i pół stopni Fahrenheita", jednak frekwencja był stanowczo za niska, żeby zaczynać ten scenariusz. Szczęściem w nieszczęściu było to, że Krzysztof "Alluin" wykazał się trzeźwością umysłu i naprędce sklecił bardzo udanego LARPa Wampira: Maskarada.

Fabuła przedstawiała się pozornie prosto: Książę obudził się po pięćsetletniej drzemce i zastał w mieście, a był to Nowy Jork, przeogromny burdel. Wiele dzielnic zostało przez przybyłych z Japonii Queijinów i wampiry opuszczające Camarillę na rzecz Sabatu – to jeszcze nic. Zamieszanie powodował przede wszystkim potężny łowca, który z ukrycia terroryzował zarówno stronników Księcia, jak i azjatyckich przybyszy.

Na dodatek na spotkaniu wampirów pojawił się biskup Sabatu, snując swoje mroczne plany. Ostatecznie Queijini znaleźli i zabili łowcę, jako dowód ich wyższości i panowania nad sytuacją. Biskup Sabatu, po uprzednim zaplanowaniu podziału miasta, zabił Księcia – kończąc jego krótkie i pozbawione sensu rządy. Miasto zostało podzielone na pół: część portową otrzymali Queijini, drugą zaś Sabat oraz gangi motocyklowe Brujah. Pomiędzy nimi wyznaczono wąski pas neutralności dla Gangreli – choć jasne jest, że z czasem skurczy się on i zniknie, pochłonięty nowymi walkami.


Jan "Talhor" Zygmuntowski

Informator GFK

Zgłoś swój pomysł na artykuł

Więcej w tym dziale Zobacz wszystkie