PRAWDZIWY TWÓRCA KOMIKSOWY - Fantastyka Christa

Antoni Kwapisz
07.09.2015

W zeszłym numerze zamieściłem swe refleksje po śmierci Michaela Crichtona. A ten wstępniak także ma charakter nekrologu. Niewiele później zmarł bowiem Janusz Christa.

Jeden z niezliczonych wilniuków dołączający swój talent i swoją pracę do powojennego dorobku Pomorza. Autor jednych z najpopularniejszych polskich komiksów. Nie lubił, gdy określano go mianem artysty. Zwykł się nazywać twórcą komiksowym (to on zresztą wyznaczył, dla własnego rozróżnienia, taki podział w tej branży: „scenarzysta” – autor komiksowych fabuł; „rysownik” – autor komiksowych plansz; „twórca” – taki autor komiksowy, który sam rysuje komiksy do własnych scenariuszy).

Młodsze pokolenie odbiorców zna go głównie z jego najpóźniejszego cyklu komiksowego (który zresztą przyniósł mu największą popularność) – opowieści o dwóch słowiańskich wojach: Kajku i Kokoszu. Jeden z albumów tego cyklu został przetłumaczony na dialekt śląski i na język kaszubski. Powstała gra komputerowa z tymi bohaterami. Od dłuższego czasu trwają prace nad filmem animowanym (z głosami Artura Barcisia i Cezarego Żaka – którzy notabene równie doskonale pasowaliby do wersji aktorskiej!). Niektórzy krytycy zarzucają Kajkowi i Kokoszowi zbytnie podobieństwo do najsłynniejszego duetu europejskiego komiksu, czyli do Asteriksa i Obeliksa; zdają się tym samym nie pamiętać, że Kajko i Kokosz narodzili się przed laty jako dwaj marynarze – i nazywali się Kajtek i Koko.

Opowieści o Kajtku i Koku oraz profesorze Kosmosiku, w formie poziomych gazetowych pasków, drukowała przed laty trójmiejska popołudniówka „Wieczór Wybrzeża” – i moje (oraz nieco starsze od mojego) pokolenie od tych właśnie historyjek poznało twórczość Mistrza. Nie wiem zresztą, czy słowo „historyjki” pasuje do tych długich, rozbudowanych opowieści z dość powikłaną fabułą i licznymi wątkami sensacyjnymi lub fantastycznymi oraz z potężną dawką wyśmienitego humoru (tu z kolei można by na siłę dopatrywać się inspiracji klasycznym belgijskim Tintinem). Janusz Christa zresztą mówił w wywiadach, iż snuje te swoje opowieści na bieżąco, bez jakiegoś z góry rozpisanego scenariusza; jeśli nie była to z jego strony kokieteria – to dramaturgicznego talentu oraz dobrego smaku autorzy rozmaitych dzisiejszych tasiemców mogliby mu tylko pozazdrościć!

W pełni świadomie, jako uczeń podstawówki, czytałem na bieżąco dopiero jego fantastyczną epopeję „W Kosmosie”. Był to zresztą ostatni komiks o Kajtku i Koku. Następną opowieścią był pierwszy komiks z ich praprzodkami – Kajkiem i Kokoszem właśnie. Nosił on tytuł „Złote prosię”; w następnych edycjach publikowany już (cenzura!?) jako „Złoto Mirmiła” albo „Złoty puchar”. Co odróżnia zresztą słowiańskie opowieści z „Wieczoru Wybrzeża” od tych późniejszych, z barwnych albumów: nie ma w nich w ogóle czarów – ciotka-czarownica jest ukazana jako po prostu mądra kobieta, psychologicznie wykorzystująca panujące wokół ciemnotę i zabobon.

Dopiero później, głównie dzięki prywatnym zbiorom Marka Górnisiewicza, przeczytałem niektóre wcześniejsze komiksy Janusza Christy. Szczególnie rozbawiły mnie surrealistyczne, oparte głównie na nieustającej grze słów, „Opowieści Koka”.

Wydawnictwo Egmont Polska przypomniało sporo czarno-białych prac Mistrza – wydając kilka opasłych tomów (niektóre już doczekały się wznowień). Nie wszystko jednak udało się odnaleźć, odtworzyć, ocalić. W czasach największej weny twórczej Janusza Christy – komiks jako taki traktowany był jako coś gorszego, niegodnego, zaledwie tolerowanego... Właściwe docenienie i oficjalne uhonorowanie artysty przyszło, niestety, stanowczo zbyt późno.

Obok obu wspomnianych cyklów Janusz Christa miał w swym dorobku również inne utwory (jak np. drukowane w magazynie „Relax” przewrotne parafrazy baśni) – ale o tym wszystkim można dokładniej poczytać chociażby na stronach internetowych poświęconych sztuce komiksu.


 JPP
Informator Gdańskiego Klubu Fantastyki. 2008

Zgłoś swój pomysł na artykuł

Więcej w tym dziale Zobacz wszystkie