Kto by pomyślał: tyle lat i tyle numerów czegoś tak brzydkiego, tak... czarno-białego. Nic dziwnego, że za friko. No, przynajmniej u mnie będzie inaczej. Stereo i w kolorze. Szanuję samego siebie, nie mogę być tandetą, u mnie musi błyszczeć jak hrabskiemu na wiosnę, dawać po oczach n-wymiarami i n2 barwami, katować uszy z n3 głośników. To jest dobre, za co chce się bulić, co się kocha, co się nagradza.
A ty czym jesteś?
„Tak, to tutaj - znowu lampka K wpadła w oscylację. Spalił się obwód. Jedną ręką szarpnął ściankę czołową, drugą zaczął grzebać w panelu”.
Biedną żarówą... Nie wyciągasz kwietnych rączek, nie urzekasz wdziękiem, nie olśnisz egzotyczną urodą, w której nic, tylko się zakochać. Nie liczysz czasu pieśniami. To jest błąd takich ciemniaków jak ty.
„Tułów był przysadzisty, o długich kończynach, silnie umięśniony; łysa głowa okrągła, szerokonosa, z wielkimi, głęboko osadzonymi oczami i mocnymi szczękami, ale to rzeczywiście przypominało ludzką twarz. Barwa ogólna była niebieskoszara”.
Tylko barwa prawie się zgadza ☺ A twoja ludzka twarz... toż to obraza. Kop w jaja. I te wartości, kto by pomyślał. Usprawiedliwić je może wyłącznie wstydliwa zaściankowość wszystkiego, od wyglądu do poglądu.
„Będą myśliwi, górnicy, rzemieślnicy, farmerzy, gospodynie domowe, fabryki. Wywyższą grupę kluczowych członków - rodzaj kapłaństwa. A kapłaństwo to będzie kontrolowane metodami psi, tak jak Joe. Potrzebne jest wyłącznie po to, by wytworzyć narzędzia, zająć się nauką czytania, przeprowadzić eksperymenty i informować nas o tym, na czym nam zależy”.
I co ty na to?
Tak, drogi Informatorze, właśnie sam sobie założyłeś pętlę na szyję. Jestem tu po to, by bronić Cameronów tego świata przed Ellisonami i Andersonami. Usprawiedliwiać jawną kradzież, jeśli służy czemuś naprawdę wartemu służby: politpoprawności z cyckami Pameli Anderson. Zachęcać do bezmyślenia i temu, co niegdyś, pokazywania odwrotnej strony człowieka.
Nie pozostaje ci nic innego niż mnie wyrzucić, póki czas.
Krzysztof Sokołowski
PS. Zacofańców tego świata broni wyłącznie to, że nam służą za mierzwę. Anderson napisał nie tylko „Nazywam się Joe”, ale nawet powieść pod tytułem „The Avatar”. Było co wziąć na widły i to jego jedyna zasługa.
Gdański Informator Fantastyki