Władca Pierścieni - recenzja - filmy fantastyka

Maciej Piwowski
09.09.2015

Wybierając się na film dwa tygodnie po premierze sądziłem, że jestem ostatnią osobą, która jeszcze nie widziała filmu. Myliłem się, ledwo dostałem bilet. Poniżej przedstawiam trochę wrażeń i przemyśleń dotyczących filmów.

Władca Pierścieni
„Brzmiało to jak TIR”
- Nader trafny komentarz do rogu Boromira

Wybierając się na film dwa tygodnie po premierze sądziłem, że jestem ostatnią osobą, która jeszcze nie widziała filmu. Myliłem się, ledwo dostałem bilet. Poniżej przedstawiam trochę wrażeń i przemyśleń dotyczących filmów.

Film jest rewelacyjny. Nie piszę „oczywiście”, szczególnie w obliczu klęski, jaką jest „Wiedźmin”. Jackson jednak sprostał zadaniu i przedstawił cudowny obraz Śródziemia. Ku mojemu wielkiemu zdziwieniu żadna scena nie wypadła poniżej moich oczekiwań. Część z nich pasowała idealnie do mojego wyobrażenia, część była inna, lecz równie dobra. Najlepsze były jednak te, które przerosły moje oczekiwania. Jak często zdarza się to w filmowej adaptacji powieści?

Jeśli chodzi o fabułę, to nie uważam wprowadzonych zmian za złe. Oczywiście puryści mogą się nie zgodzić – mają takie prawa. Należy jednak pamiętać, że większość widzów nie zrozumiałaby dosłownej adaptacji lub wydłużyłaby ona zbędnie film. Najlepszym przykładem jest tu wątek Arweny. Usunięcie Glorfindela ze scenariusza eliminuje możliwość przedstawienia ważnej dla Śródziemia postaci, która jednak ma rolę epizodyczną w powieści. Jednocześnie pozwala lepiej przedstawić postać Aragorna.

Wstęp do filmu jest jak najbardziej słuszny. Skrócona historia Pierścienia jest niezbędna dla widza, który wcześniej nie miał styczności z twórczością Tolkiena.

Przejdę teraz do elementów, które mi się nie podobały. Nie będę wymieniał kilku szczegółów, gdyż mogę się z nimi pogodzić i nie mają one wielkiego znaczenia. Dwie rzeczy mnie jednak szczególnie uraziły. Pierwsza to zobrazowanie Saurona na początku powieści. Nie pasuje mi to absolutnie do moich wyobrażeń i nie dam się przekonać. Druga to jedna z końcowych scen, kiedy Aragorn wie, że Frodo chce opuścić drużynę i się na to zgadza. Moim zdaniem – wypacza to postać przyszłego Króla i akurat tu reżyser nie musiał zmieniać fabuły.

Najbardziej żałuję, że – idąc na film – znałem jego fabułę. Z drugiej strony twórcy filmu zaskoczyli mnie obrazem świata i interakcją między postaciami (rada u Elronda, pierwsze „kuszenie” Boromira na Przełęczy Mgieł).


Adam Cetnerowski
Informator Gdańskiego Klubu Fantastyki

PS.
Teraz, jak chyba wszyscy, oczekuję wersji DVD – i zastanawiam się, gdzie zostanie dodane te 60 minut filmu.

PPS.
Przy okazji „Władcy Pierścieni” obejrzałem zapowiedź „Ataku Klonów”. Ewidentnie Lucas próbuje uzasadnić zejście na Ciemną Stronę Mocy konfliktem pomiędzy lojalnością wobec Zakonu Jedi (który wymaga celibatu? a jak to tłumaczy jego ojca?) a miłością do kobiety (Amidala nie postarzała się, może zażywa melanż?). Uzasadnienie to może miałoby sens, gdyby nie kłóciło się z pierwszą trylogią. Może jednak się (na szczęście) mylę...

Zgłoś swój pomysł na artykuł

Więcej w tym dziale Zobacz wszystkie