Avatar - filmy fantastyka

Krzysztof Jagielski
07.09.2015

Słowo las znaczy Pandora Nie, tego jeszcze nie ma na DVD w chwili, gdy piszę te słowa (koniec marca 2010). Po prostu wysunąłem nos zza swojej półki i w drodze wyjątku poszedłem do kina na Avatar Jamesa Camerona. I nie pożałowałem tego.

Po pierwsze – ponieważ już chyba wszyscy obejrzeli film, mogłem się cieszyć urokami prywatnego seansu dla dwojga. Ominęły mnie w ten sposób słowne komentarze sąsiadów, nie musiałem się też zastanawiać, czy majaczące na bardzo bliskim pierwszym planie postaci należą do filmu, czy do widowni. Tak jakbym miał kino 3D w domu – porażające wrażenie.

Po drugie – z uprzedniej lektury różnych recenzji wniosłem, że film jest perfekcyjny technicznie, lecz ideologicznie dość banalny. O ile to pierwsze potwierdziło się w stu procentach, z tym drugim zupełnie się nie zgadzam. Nie jest on ani dziecinny, ani naiwny, jak można było przeczytać. Staje po prostu w obronie podstawowych, lecz jakoś ostatnio niemodnych wartości: sumienia, poczucia przyzwoitości, kierowania się głosem serca. Mówi o tym, że widząc jawną niesprawiedliwość należy opowiedzieć się po stronie pokrzywdzonego. Nie ma w tym jednak ani krzty nachalnego dydaktyzmu – film pokazuje jedynie, że są osoby zdolne do czynnego sprzeciwu wobec działań większości na podstawie tych właśnie staroświeckich motywacji. A jeśli akurat te postaci zdobywają sympatię widza, to chyba jeszcze nie jest z nami wszystkimi tak źle.

Inna rzecz, że happy end tego filmu jest dość gorzki. Nie ma wątpliwości, jak zareaguje Ziemia na swoją porażkę w Kosmosie, zwłaszcza że w grę wchodzi odpowiednik ropy naftowej czy też melanżu z Diuny. Jedyna nadzieja w latach świetlnych odległości, dających pewien okres wytchnienia. Awataru 2 już jednak wolałbym nie oglądać (a plotki głoszą, że ma być…)

Wracając do ocen (bo streszczać chyba nie muszę) – chciałbym stanowczo zaprzeczyć stwierdzeniu, że film jest mało odkrywczy dla fana SF. Oby inne filmy tego gatunku były choć w części tak inspirujące! Pomińmy tu zupełnie wyjątkową pomysłowość w kreowaniu warstwy wizualnej świata Pandory (Oscar, BAFTA, ADG, Saturn). Chodzi mi raczej o sposób funkcjonowania tego świata, oparty o możliwość bezpośredniego połączenia neuralnego każdej istoty z inną, a przede wszystkim z roślinnym supermózgiem obejmującym całą planetę, będącym dla tubylców czymś w rodzaju boskiego bytu (Eywa). Jest to oczywiście alegoria naszej własnej kondycji: to, co na Ziemi nie jest oczywiste i z reguły odrzucane jako przejaw ideologii New Age (Gaja) – tutaj zyskuje wymiar całkowicie materialny i dosłowny, zmuszając przez to do refleksji. Wnioski mogą być różne – ktoś może to uznać za trywializację myślenia ekologicznego, ktoś inny za jego poglądową popularyzację, a jeszcze inny za banał i zwykłe zawracanie głowy. Nie ma jednak wątpliwości, że tego rodzaju pomysły są obecne w fantastyce, i to tej najwyższych lotów. śeby nie być gołosłownym, wyeksponuję tutaj moje skojarzenia z powieścią Słowo „las” znaczy „świat” Ursuli LeGuin, której tytuł sparafrazowałem powyżej.

Mimo zasadniczych różnic między książką i filmem, pewne podobieństwa są uderzające. Poza tytułowym lasem (w powieści niemal ziemskim, w filmie wysoce egzotycznym) jest ten sam „problem dzikich tubylców”, którzy jakoś nie chcą, żeby im wchodzono na głowę i plądrowano ich świat. W powieści są to małe, kudłate i potulne (do czasu) stworzątka, a w filmie wysocy i dumni Na’vi, ale ta różnica nie ma w sumie znaczenia. Jedni i drudzy traktują Ziemian jak niedorozwinięte dzieci, nie rozumiejące najbardziej podstawowych spraw życiowych i w konsekwencji zachowujące się jak słonie w składzie porcelany. Ci z kolei są w większości aroganccy i przekonani o swej wyższości. Nieliczne osoby (głównie naukowcy) przejawiają zainteresowanie obcą kulturą, na przeciwnym biegunie natomiast usytuowane są takie indywidua jak kapitan Don Davidson z książki czy jego niemal idealna kopia, pułkownik Miles Quaritchz filmu, które aż się palą do tego, żeby „pokazać dzikim, gdzie jest ich miejsce”. By przeciwstawić się eksterminatorom konieczna jest, niestety, pomoc „istot wyższych”. W filmie to Eywa przychodzi z odsieczą w decydującym momencie, posiłkując się wcześniej wybrańcem (Jake Sully), w książce tubylców jednoczy Selver, który na ten czas staje się bogiem (bądź równoważnie tłumaczem), gdyż potrafi przekształcić czas snu w czas świata. Można więc powiedzieć, że powieść i film mówią o czymś innym, a jednocześnie dokładnie o tym samym. To dwie wersje tej samej historii, rozgrywające się w różnych uniwersach.

Jeśli zaś chodzi o uniwersum Pandory, to doskonałym przewodnikiem po nim jest wydana przez Amber książka Avatar Jamesa Camerona. Jest to fikcyjny dokument, funkcjonujący na podobnej zasadzie, jak „prawdziwy dziennik Indiany Jonesa”. Mimo pewnego wyłomu z konwencji w postaci podziękowań – trudno stwierdzić, na ile to wyczerpujące kompendium pandorologiczne jest rezultatem wstępnej pracy koncepcyjnej nad filmem, a na ile ekstrapolacją dokonaną przez autorów książki. Można się z niej jednak dowiedzieć wielu interesujących rzeczy o tym świecie – poczynając od astronomii, fizyki i geologii, poprzez zoologię i botanikę do życia codziennego i kultury Na’vi. Wszystko to – o dziwo – brzmi wiarygodnie i sensownie, przynajmniej dla mnie. A oto kilka bardziej ekscytujących „faktów”.

Po pierwsze – Pandora jest piątym lub szóstym (nie ma tu jasności) księżycem Polifema, drugiego spośród trzech gazowych olbrzymów obiegających Alfę Centauri A. Znak szczególny giganta to podobny do oka wir większy niż Wielka Czerwona Plama na Jowiszu, podczas gdy planeta jest mniejsza od Saturna. Stąd jej nazwa – Polifem bowiem to cyklop z Odysei Homera.
Po drugie – Pandora posiada jedyne w znanym Kosmosie złoża unobtanium (od ang. un-obtain, niemożliwy do uzyskania), czyli wysokotemperaturowego nadprzewodnika będącego podstawą całej ziemskiej technologii. Jego nietypową cechą jest to, że wytwarza silne pole magnetyczne, a więc i cała Pandora ma go w nadmia-rze. Sam minerał lewituje na poduszce magnetycznej, skutkiem czego mamy na Pandorze latające góry Alleluja, widowiskowo obecne także w filmie.
Po trzecie – Pandora ma grawitację rzędu 0,8 g i atmosferę znacznie gęstszą od ziemskiej, co umożliwia latanie bardzo dużym stworzeniom (cała fauna jest zresztą raczej gigantyczna). Pomaga w tym mocna konstrukcja kości wszystkich zwierząt, wynikająca z zawartości w nich włókien węglowych. Powietrze jest toksyczne dla ludzi z powodu wysokiego stężenia CO2 (ponad 18%) i obecności siarkowodoru, skąd między innymi wynika sensowność użycia awatarów.
Po czwarte, po piąte i tak dalej – długo można by jeszcze pisać, ale po co: jest przecież książka. Nie zastąpi ona filmu, ale póki na mojej półce z DVD nie pojawi się Avatar, jest ona dla mnie jedynym łącznikiem z fascynującym światem Pandory. Co też się zmieni niebawem – premierę DVD zapowiedziano na 22 kwietnia.

Andrzej Prószyński
GFK

P. S. Oprócz mnie także paru osobom w sieci skojarzył się Avatar z książką Ursuli LeGuin.
Oto linki do ich wypowiedzi:
http://doktorno.boo.pl/content/avatar-jamesa-camerona-megarecenzja
http://okruhy.salon24.pl/148145,wokol-avataru

Avatar (Avatar / James Cameron's Avatar), 2009
Średnia ocena: FilmWeb – 8,54/10 (rewelacyjny), IMDb – 8,5/10
Scenariusz i reżyseria: James Cameron (2x Saturn, Złoty Glob)
Zdjęcia: Mauro Fiore (Oscar), muzyka: James Horner (Saturn), czas trwania: 162 min.
Obsada: Sam Worthington (Jake Sully), Zoe Saldana (Neytiri), Sigourney Weaver (doktor Grace Augustine), Stephen Lang (pułkownik Miles Quaritch) – 4x Saturn, Michelle Rodriguez (Trudy Chacon), Maria Wilhelm, Dirk Mathison, Avatar Jamesa Camerona,
tłum. Agnieszka Kabala, Agata Kowalczyk, Cezary Murawski, Amber, Warszawa 2010 (Avatar: A Confidential Report on the Biological and Social History of Pandora, Twentieth Century Fox Film Corporation, 2009)

Ursula LeGuin, Słowo „las” znaczy „świat” ,
tłum. Agnieszka Sylwanowicz,
Fenix / CIA-Books, Warszawa – Poznań 1991
(The Word for World is Forest, 1972

Tytuł: Avatar
Reżyseria: James Cameron
Scenariusz: James Cameron
Muzyka: James Horner
Zdjęcia: Mauro Fiore
Obsada: Sam Worthington, Zoe Saldana, Sigourney Weaver, Stephen Lang, Giovanni Ribisi, Laz Alonso, Trudy Chacon, Wes Studi
Kraj produkcji: USA
Rok produkcji: 2009
Data premiery: 18.12.2009
Zgłoś swój pomysł na artykuł

Więcej w tym dziale Zobacz wszystkie