Film, który dzięki swojemu niepowtarzalnemu klimatowi wpisał sie od razu (jak dla mnie) do klasyki gatunku - nie tylko jako obraz komediowy, ale również jako świetna fantastyka.
Wyprawa do sklepu po chleb i makaron kończy się niespodziewanie podróżą na inną planetę - Plyuk w galaktyce Kin-dza-dza. O ile planeta pod wieloma względami technologicznie przerasta ziemską, to relacje społeczne - jeśli nie nazwiemy ich prymitywnymi - są conajmniej dziwne. Jednak to one są fundamentem przygód naszego bohatera, który stara się wrócić do domu, na ziemię.
Jakkolwiek nie patrzeć na ten obraz rosyjskiego reżysera- czy widząc w nim groteską, czy "naturalne sf - na pewno film ten jest lekturą obowiązkową, każdego kto się mieni fanem fantastyki.
WuG