Kto dał na to pieniądze?! Polskie filmy, których trzeba się wstydzić

Maciej Piwowski
05.10.2017

Polska kinematografia ma na swoim koncie lata chwały, ale też mroczne karty, o których wszyscy chcielibyśmy jak najszybciej zapomnieć. Nie da się, bo różne telewizje z uporem maniaków co jakiś czas serwują nam szybką podróż do wstydliwej przeszłości. Są takie polskie filmy, które są aż tak złe, że naprawdę trudno zrozumieć, kto mógł dać pieniądze na ich produkcję. Choć ten ranking sprawia ból, to jednak zdecydowaliśmy się go przygotować.

„Wiedźmin”

To jedna z największych szmir w dziejach. Film z 2001 roku jest obrazą dla dzieła Andrzeja Sapkowskiego, a to, co wyprawia na ekranie Michał Żebrowski, trudno w jakikolwiek logiczny sposób uzasadnić (chyba tylko tym, że aktor pilnie potrzebował pieniędzy). To nędza do kwadratu i film tak zły, że powinno się spalić wszystkie jego kopie. Nie wierzysz? Znajdź sobie na YouTube scenę ze smokiem. Tylko nie mów, że nie ostrzegaliśmy.

„Klątwa doliny węży”

To symbol najgorszych dokonań w historii polskiej kinematografii. Film autorstwa Marka Piestraka jest czymś tak złym, że można go obejrzeć do końca wyłącznie w celach naukowych. Aż dziw bierze, że na udział w tym czymś zgodzili się tacy aktorzy, jak Krzysztof Kolberger czy Roman Wilhelmi. Podsumowaniem absurdalności tego „dzieła” jest fakt, że mieszkańcy wietnamskiej wioski posiedli jakąś niezwykłą umiejętność mówienia po polski.

„Szamanka”

Ten film znalazł się w zestawieniu, choć jest wiele od niego gorszych. Jednak za kamerą stanął tutaj sam Andrzej Żuławski, który przecież swego czasu uchodził za reżysera wybitnego. Film miał być artystycznym thrillerem erotycznym, za scenariusz odpowiadała Manuela Gretkowska, a jednak wyszło kiczowato i zbyt blisko pospolitej pornografii klasy C.

„Ciacho”

Głupota do kwadratu i swego rodzaju podsumowanie smutnej ery w polskiej kinematografii, która była naznaczona serią komedii przeznaczonych dla ludzi ograniczonych intelektualnie. „Ciacho” przebiło wszystko, co wcześniej widzieliśmy. Plejada modnych w owym czasie aktorów robi z siebie błaznów, najwyraźniej nie mając z tego powodu żadnej przyjemności. Twórca tego kiczu (a to przecież Patryk Vega) powinien zostać pociągnięty do odpowiedzialności finansowej.

„Smoleńsk”

Typowe kino propagandowe, tworzone tylko po to, aby podlizać się władzy. Takie próby nigdy się nie udawały i „Smoleńsk” nie jest tutaj żadnym wyjątkiem. To słaby film, niegodny tego, aby opowiadać jedną z najboleśniejszych historii w dziejach naszego narodu.

W ramach podsumowania napiszemy tylko jedno: nigdy nie oglądaj żadnego z tych filmów, choćby jedyną alternatywą w telewizji była powtórka Familiady!

Zgłoś swój pomysł na artykuł

Więcej w tym dziale Zobacz wszystkie