Jeśli masz trochę więcej niż 30 lat, to z pewnością przeżyłeś erę pirackich filmów dystrybuowanych na kasetach VHS. Można je było kupić na każdym miejskim targowisku, na giełdach odzieżowych i samochodowych. Ten przejaw polskiej przedsiębiorczości przeżywał szczyt popularności na przełomie lat 80. i 90., kiedy to byliśmy spragnieni amerykańskiej kinematografii, a o kablówce wciąż mało kto słyszał. Oto zestawienie filmów, które w tamtym okresie wywoływały dreszcze na plecach i były prawdziwymi obiektami pożądania.
Absolutny klasyk. Film z 1989 roku do dziś jest uznawany za jedno ze szczytowych osiągnięć kina klasy B. Choć grający główną rolę Jean-Claude Van Damme był gwiazdą na długo przed premierą tego obrazu, to właśnie po „Kickboxerze” stał się bohaterem zbiorowej świadomości. W tamtym okresie nie było chyba chłopca, który nie błagał rodziców, aby pozwolili mu obejrzeć choć fragment ekranowych popisów Van Damme’a.
Film-instytucja, przynajmniej dla fanów nurtu nazywanego potocznie „kinem karate”. I znów w roli głównej mamy Jean-Claude Van Damma. Obraz powstał w 1988 roku i jest klasycznym przykładem produkcji o niezbyt wygórowanych ambicjach, za to dostarczającej czystej rozrywki. Bez wątpienia był to jeden z największych hitów ery pirackich kaset VHS.
Ten film z 1988 roku ugruntował gwiazdorską pozycję Stevena Seagala. Historia jest nad wyraz wtórna i sztampowa, ale i tak wciąga. Tytułowy Nico w pojedynkę rozprawia się z gangsterami, przy okazji wysadzając połowę miasta w powietrze. Ważne, że jest skuteczny. Zdecydowanie był to jeden z najbardziej pożądanych filmów na VHS.
Abstrahując od dziwacznego polskiego tłumaczenia tytułu (co zemściło się przy okazji kolejnych części), można spokojnie stwierdzić, że „Szklana pułapka” była jednym z największych kinowych hitów końca lat 80. To od tego filmu z 1988 roku zaczęła się wielka kariera Bruce’a Willisa. To solidny przedstawiciel kina akcji, z dość interesującą historią i mnóstwem uproszczeń, za które tak lubimy tego typu filmy.
Ten film był gigantyczną trampoliną do sławy dla Eddie’go Murphy’ego. Obraz to modne w tamtym czasie połączenie komedii z kinem sensacyjnym. Humor momentami rzeczywiście jest zabawny, Murphy później już nigdy nie zbliżył się nawet do swojej gry w „Gliniarzu z Beverly Hills” (notabene też nie najwyższych lotów). Ten film krążył na pirackich kasetach VHS jeszcze na początku lat 90.
Umówmy się: żaden z tych filmów nie jest wybitnym dziełem kinematografii. Jednak nie tego oczekujemy po kinie akcji. Mają być emocje, przerysowani bohaterowie i szczęśliwe zakończenie. Te produkcje dostarczyły nam tego aż w nadmiarze!