Surogaci - filmy fantastyka

Remigisz Szulc
09.09.2015

W filmie Jonathana Mostowa ludzie żyją w zupełnej izolacji, kontaktując się między sobą jedynie za pośrednictwem robotów zwanych surogatami, które są lepszymi wersjami swoich ludzkich odpowiedników. Za charakteryzację odpowiadał laureat Oscara Jeff Dawn. Jego zadaniem było stworzenie kilku wersji jednej postaci - podkreślenie nienaturalnej doskonałości surogatów oraz naturalnej niedoskonałości ludzi. Willis był, jak zgodnie twierdzili, idealny do współpracy - nie miał najmniejszego problemu z tym, by podkreślić swe zmarszczki i znużony wygląd. Za to surogat Greera jest całkowicie pozbawiony zmarszczek i ma blond włosy. Efekt przekształcania aktorów w surogatów osiągnięto głównie poprzez intensywną charakteryzację oraz za pomocą technik komputerowych 2D i 3D.

Świat, w którym ludzi zastępują ich sztuczne, lepsze wersje, nie jest wcale aż tak abstrakcyjny, jak by się wydawało. - Ludzie chcą nieustannie coraz lepiej i młodziej wyglądać - zauważa reżyser. - Wystarczy przejść się do najbliższej księgarni czy stoiska z prasą, by zobaczyć, jak wiele miejsca zajmują magazyny o urodzie i jej pielęgnacji. Obsesja perfekcyjnego wyglądu na pewno jednak nie dotknęła Bruce'a Willisa. W filmie, prócz sztucznej, oglądamy także jego prawdziwą twarz - dojrzałą i przykuwającą uwagę.

Świat bliskiej przyszłości, w którym ludzi zastępują roboty, jest na pozór całkowicie bezpieczny, przemoc (jak się wydaje) skutecznie wyeliminowano. Agent FBI, Greer, a właściwie jego elektroniczny zastępca, pracuje w wydziale zabójstw. Pewnego dnia zostaje zmuszony do, wielce ryzykownego, opuszczenia domu. Nie ma jednak innej możliwości, bo tylko on, wraz z agentką Peters (Radha Mitchell), jest w stanie wyjaśnić zagadkę tajemniczych morderstw i zapobiec następnym. Zabito bowiem dwóch surogatów, a potem ludzi, których zastępowali - co nie zdarzyło się od lat. Okazuje się, iż utopijny świat, w którym żyją bohaterowie, oparty jest na mocno wątpliwych podstawach.

źródło: http://www.forumfilm.pl/

 

Krótka recencja:

Kolejna ekranizacja komiksu, ale nie o komiksie tutaj piszę. Powodem, dla którego obejrzałem ten film jest to, że w głównej roli   zobaczyłem znów starego niezmiennie "Twardego do zabicia" Bruce’a  Willisa. Bruce Willis mnie nie zawiódł. Jego gra jest dobra jak zawsze, jest brudny i poobijany, ale ciągle idzie do przodu. To   iestety wszystko w tym filmie. Fabuła filmu jest prosta i przewidywalna tak bardzo, że po 22 minutach wiadomo jak film się  skończy. Pomysł jest ciekawy, ale film jako całość nie zachwyca. 

Technicznie bez zarzutu, efekty specjalne-komputerowe dobre. Słaba natomiast jest ścieżka dźwiękowa, a muzyka w napisach końcowych  wdarła się siłą z jakiegoś innego filmu. Po tych wszystkich "za", a głównie "przeciw" mogę stwierdzić, że  film trzeba zobaczyć dla ciekawego pomysłu jak może wyglądać nasza przyszłość oraz dla Bruce'a Willisa. Film ogląda się przyjemnie, a czas szybko płynie. Jednak dobry film to taki, do którego powracamy wielokrotnie przez wiele lat. Tutaj tli się we mnie tylko malutka chęć, aby obejrzeć Surrogatów  jeszcze raz. Może za drugim razem będzie lepiej ? Przekonam się gdy obejrzę.

CRM

Zgłoś swój pomysł na artykuł

Więcej w tym dziale Zobacz wszystkie