Muzyka i film to dziedziny sztuki, które są ze sobą nierozerwalnie związane. Korzystają na tym artyści chcący spełniać swoje ambicje zarówno na scenie, jak i na ekranie. Takich przypadków było i wciąż jest mnóstwo – by wymienić chociażby Elvisa Presleya, Franka Sinatrę czy Marylin Monroe. W tym zestawieniu umieszczamy jednak muzyków-aktorów bliższych naszym czasom. Wiedzieliście, że mają na swoim koncie sporo ciekawych ról?
Rzadki przypadek artysty, który jest zarówno wybitnym muzykiem i aktorem. Reżyserzy zapraszają go do swoich produkcji nie z uwagi na sławę (i możliwość podbicia sprzedaży biletów do kina), ale rzeczywiste umiejętności aktorskie. Tom Waits zagrał w wielu filmach, by wymienić chociażby „Poza prawem”, „Drakulę”, „Parnassus”.
Jest to jeden z najpopularniejszych aktorów Ameryki. Miły chłopak z sąsiedztwa, niepasujący do stereotypu ekranowego super bohatera czy „ciacha”. Specjalizuje się w rolach komediowych i często wypada w nich świetnie – jak w „Płytkim facecie”. Jack jest jednak także wziętym muzykiem, liderem zespołu Tenacious D.
Lider zespołu Bon Jovi również wielokrotnie próbował swoich sił na wielkim ekranie. Bez wątpienia pomogła mu w tym uroda – Jon swoim spojrzeniem rozmiękcza niejedno kobiece serce. Muzyk ma na swoim koncie wiele ról, a te najbardziej znane zagrał w filmach „U-571”, „Podaj dalej”, „Młode strzelby II” czy „Kłamstwo”.
W przypadku tego muzyka-aktora trudno ocenić, w której sferze artystycznego rzemiosła odnajduje się lepiej. Szersza publiczność zna Jareda głównie z jego dokonań aktorskich. Ma na koncie naprawdę udane role, jak w filmach „Requiem dla snu”, „Legion samobójców” czy przede wszystkim „Witaj w klubie”, za którą otrzymał Oscara (najlepszy aktor drugoplanowy). Jednocześnie Leto jest liderem bardzo popularnego zespołu 30 Seconds to Mars, z którym wielokrotnie koncertował w Polsce.
Legendarny gitarzysta zespołu The Rolling Stones także pojawił się na wielkim ekranie, jednak lista jego dokonań aktorskich jest dość skromna. Za to ma na koncie rolę w jednych z najbardziej kasowych filmów ostatnich dwóch dekad. Mowa o serii „Piraci z Karaibów”. Richards wcielił się w postać Kapitana Teague’a, w czym bez wątpienia pomogła mu wyrazista, zmęczona „uroda”.