
Miniony tydzień był gęsty od wydarzeń, w których „tkanka społeczna” grała pierwsze skrzypce: od globalnych obchodów Tygodnia Edukacji Medialnej i Informacyjnej, przez raporty o wolności słowa i mobilizację ruchów obywatelskich w Europie, po przygotowania do Światowego Szczytu Rozwoju Społecznego. Poniżej zebraliśmy dziesięć najważniejszych wątków – z naciskiem na to, jak rezonują one w Polsce i regionie, a także jakie praktyczne skutki mogą mieć dla organizacji społecznych, szkół, samorządów i mediów.
Międzynarodowy Tydzień Edukacji Medialnej i Informacyjnej (24–31 X) skupił szkoły, biblioteki, NGO i administrację wokół jednego pytania: jak uczyć krytycznego odbioru treści w epoce algorytmów i generatywnej AI. Praktyczny wymiar obchodów to setki warsztatów, lekcji otwartych i hackathonów fakt-checkingowych – od Ameryki Łacińskiej po Europę – które mają zwiększać odporność na dezinformację i poprawiać nawyki „higieny informacyjnej”. Dla samorządów i placówek oświatowych to dobry moment, by włączyć do programów elementy MIL (Media and Information Literacy): moduły o źródłach, śladach cyfrowych, rozpoznawaniu manipulacji obrazem i dźwiękiem oraz podstawach prawa cytatu. Organizacje społeczne, które prowadzą profilaktykę uzależnień cyfrowych i przeciwdziałanie mowie nienawiści, mogą wykorzystać widoczność tygodnia do lokalnych kampanii: od plakatów w komunikacji publicznej, po webinary dla rodziców i nauczycieli. W wymiarze rynkowym MIL staje się też kompetencją zawodową – firmy coraz częściej szukają ludzi umiejących weryfikować treści oraz rozumieć, jak działają rekomendacje w social media i jakie niosą uprzedzenia.
Tegoroczna konferencja tygodnia MIL (Kolumbia) ułożyła debatę wokół styku ludzi i maszyn: jak rozpoznać treści syntetyczne, jak uczyć młodzież śladów cyfrowych i jak budować szkolne polityki korzystania z narzędzi AI. W praktyce idzie o trzy rzeczy. Po pierwsze – standardy oznaczania treści syntetycznych i odpowiedzialności wydawców (w tym szkół i uczelni) za przejrzystość. Po drugie – „diety informacyjne”: uważność na bańki filtrujące i świadome „odpuszczanie” kanałów, które systemowo wzmacniają polaryzację. Po trzecie – programy uodparniania na deepfake’i (obraz, wideo, głos), bo to właśnie formaty audiowizualne są dziś najsilniejszym nośnikiem emocji. Efekt dla Polski? Gotowe scenariusze lekcji, które można wpiąć w WOS, informatykę lub godziny wychowawcze; biblioteki i domy kultury dostają natomiast pod rękę zestawy ćwiczeń do pracy międzypokoleniowej – seniorzy i nastolatki uczą się nawzajem, co realnie zmniejsza samotność cyfrową i napięcia międzypokoleniowe.
W środę (29 X) sieć organizacji broniących wolności słowa opublikowała przekrojową analizę stanu ekspresji w Polsce. Wskazano na skumulowane efekty nacisków politycznych, pozwów SLAPP i upolitycznienia mediów publicznych w latach 2015–2023, a także na wyzwania stojące przed nowym ładem medialnym. Rekomendacje są konkretne: depenalizacja zniesławienia, gwarancje niezależności finansowej i redakcyjnej mediów publicznych, sprawniejsze środki odwoławcze w sporach wyborczych i transparentne reguły dla „third-party campaigning”. Dla NGO to mapa drogowa rzecznictwa, dla redakcji – argument do rozmów z regulatorami o ochronie źródeł i standardach korekt. W szkołach temat łatwo przełożyć na edukację obywatelską: co to jest SLAPP, jak rozróżnić ostrą krytykę od mowy nienawiści, po co nam prawo do satyry politycznej i gdzie są granice wolności wypowiedzi w sieci. Z biznesowego punktu widzenia największym zyskiem byłaby przewidywalność otoczenia prawnego – mniej autocenzury i kosztów compliance, więcej miejsca na rzetelną debatę publiczną.
W drugiej połowie października europejskie metropolie odnotowały ponowny wzrost frekwencji na demonstracjach pro-palestyńskich i akcjach o wydźwięku prosocjalnym (płace, świadczenia, budżety). Lokalne władze prewencyjnie komunikowały zmiany organizacji ruchu i wzmożoną obecność policji – co ma już charakter rutynowy, ale wciąż generuje koszty społeczne i polityczne: od pytań o proporcjonalność działań służb, po kontrowersje wokół ograniczeń symboliki i haseł. Dla organizatorów i uczestników oznacza to większą wagę logistyki i bezpieczeństwa – szkolenia stewardów, wyraźne kanały komunikacji kryzysowej, szybkie dementi plotek i manipulacji obrazem (np. wyrwane z kontekstu nagrania). Z punktu widzenia szkół i uczelni pojawia się z kolei zadanie budowania „korytarzy dialogu” wokół tematów najbardziej polaryzujących (Bliski Wschód, migracja), by protesty nie przeradzały się w wewnętrzne konflikty na korytarzach i uczelnianych kanałach społecznościowych.
Ambasady ostrzegały mieszkańców i turystów przed planowanymi demonstracjami w Rzymie, sugerując omijanie konkretnych placów i tras przemarszu. Ten formalnie „techniczny” komunikat ma szersze znaczenie: pokazuje, że kultura bezpieczeństwa zgromadzeń staje się częścią codzienności wielkich miast – z gotowymi scenariuszami na korki, przerwy w transporcie, zabezpieczenie atrakcji turystycznych i szybkie komunikaty wielojęzyczne. Samorządy w Polsce mogą kopiować takie standardy: mapy objazdów, live-updaty w mediach społecznościowych, dostępność informacji w językach obcych, a po wydarzeniu – raporty otwarte (ile interwencji, jakie wnioski). Dla organizatorów NGO to sygnał, że profesjonalizacja protestów (logistyka, stewardzi, „fact-check” na żywo) zwiększa zaufanie mieszkańców i zmniejsza ryzyko eskalacji.
Końcówka października upłynęła pod znakiem „przedbiegu” do Światowego Szczytu Rozwoju Społecznego: gospodarze komunikowali logistykę (8 tys. delegatów), a agendy ONZ i partnerzy publikowali materiały „ostatniej mili”. Dla sektora społecznego to szczególna okazja: zwykle towarzyszą jej fora młodzieżowe, panele „civil society” i spotkania z decydentami, gdzie realnie wykuwa się język przyszłych rekomendacji (zabezpieczenie socjalne, zdrowie psychiczne, edukacja, równość szans). Lekcja dla polskich organizacji: warto mieć gotowe „policy briefs” i studia przypadków – przykłady, które pokazują, jak małe programy (opieka wytchnieniowa, kluby seniora, mentoring młodych z mniejszych miejscowości) skalują się, gdy dostają stabilne finansowanie i wsparcie danych. Nawet jeśli nie ma się akredytacji, „echo” Szczytu przenika do mediów i debat, a dobrze przygotowane organizacje potrafią w tym czasie przebić się z rzecznikowaniem.
Raport Global Assessment (GAR 2025) zsyntetyzował wnioski na Szczyt Rozwoju Społecznego: jak chronić ludzi i dorobek rozwojowy w epoce splotu kryzysów – klimatycznego, geopolitycznego i technologicznego. Rdzeniem jest pojęcie „odporności” rozumianej społecznie: spójne systemy wczesnego ostrzegania, edukacja o ryzyku na poziomie szkół i lokalne strategie, które łączą dokumenty z ćwiczeniami praktycznymi (drogi ewakuacji, punkty wsparcia, listy kontaktów). W Polsce oznacza to m.in. aktualizację gminnych planów kryzysowych o scenariusze blackoutu, podtopień i przerw w dostawach oraz włączenie organizacji pozarządowych i OSP do ćwiczeń. Dla szkół – codzienny alfabet bezpieczeństwa (kontakt do opiekunów, apteczki, procedury „lockdown”), a dla domów kultury – warsztaty pierwszej pomocy i edukacji klimatycznej. Społeczna odporność to nie hasło – to kompetencja, którą trzeba ćwiczyć.
W regionie zakończył się kolejny Tydzień Celów Zrównoważonego Rozwoju – 30 wydarzeń w pięć dni. Czego uczy taki format? Po pierwsze, że partnerstwa lokalne (samorząd–NGO–biznes–uczelnie) są skuteczniejsze niż „odgórne” kampanie: szybciej dowożą mikroefekty (np. wyposażenie świetlicy, wsparcie poradni zdrowia psychicznego) i łatwiej je skalować do sąsiednich gmin. Po drugie, że tematy „miękkie” (samotność, kompetencje cyfrowe, zdrowie psychiczne) wymagają infrastruktury spotkań – klubów, biblioteki, TSO – a nie tylko postów w social media. Po trzecie, że kalendarze tygodni tematycznych są rewelacyjnym „krokiem milowym” dla szkół: można pod nie układać projekty, podsumowania semestralne i mini-festiwale wolontariatu. To inspiracja, by podobne tygodnie robić w polskich powiatach – z miernikami efektów (frekwencja, liczba konsultacji, ankiety satysfakcji).
W polskiej debacie pojawiła się ponownie statystyka o wysokim odsetku młodych dorosłych (25–34) mieszkających z rodzicami – w kontekście drożejących mieszkań i presji kosztowej. To miękka, ale ważna dana społeczna: wskazuje na opóźnianie decyzji o usamodzielnieniu, rodzinie i migracjach zarobkowych. Dla samorządów i państwa to sygnał do przeglądu oferty mieszkań na wynajem z umiarkowanym czynszem, wsparcia akademików i hosteli pracowniczych oraz lepszej koordynacji doradztwa zawodowego (przekwalifikowania, mobilność). Dla NGO – pole do programów mentoringowych i poradnictwa (finanse osobiste, prawo pracy, mieszkalnictwo). A dla szkół i uczelni – szansa na włączenie do zajęć praktycznych modułów o budżecie domowym i rynku najmu. W tle pozostaje kwestia zdrowia psychicznego: długie pozostawanie „na progu” dorosłości sprzyja poczuciu utknięcia i izolacji, co wymaga czułych interwencji środowiskowych.
Choć kulminacja wydarzeń na Morzu Śródziemnym i fale marszów miały miejsce wcześniej w październiku, w tym tygodniu widoczne były ich „echa”: międzynarodowe oświadczenia, wezwania do ochrony aktywistów i spory prawne o dopuszczalne formy sprzeciwu obywatelskiego. W praktyce wraca pytanie o balans między wolnością pokojowych zgromadzeń a bezpieczeństwem – oraz o rolę uczelni, kościołów i NGO jako przestrzeni mediacji. Organizacje społeczne, które chcą uczestniczyć w tej debacie odpowiedzialnie, powinny publikować transparentne zasady udziału (non-violence, brak mowy nienawiści), mieć przeszkolonych stewardów, a po wydarzeniach prowadzić jawne raportowanie (interwencje medyczne, incydenty, wnioski). To buduje kulturę obywatelską, która z czasem obniża temperaturę sporu, nie uderzając w prawo do protestu.