To symboliczna, ale ważna decyzja. Komisja Europejska zgodziła się przyznać Ukrainie i Mołdawii status krajów kandydujących do Unii Europejskiej. Oficjalnie rozpoczyna to długi proces dostosowywania przepisów obowiązujących w tych państwach do unijnych standardów – przede wszystkim w kwestiach gospodarki, praworządności, przeciwdziałania korupcji oraz praw człowieka. Szybkie stowarzyszenie jest w obu przypadkach mało prawdopodobne.
Sprzyjały okoliczności
Przyznanie Ukrainie i Mołdawii statusu krajów kandydujących do Unii Europejskiej ma oczywiście związek z trwającą wojną za naszą wschodnią granicą. Oba państwa są bezpośrednio zagrożone rosyjską agresją, dlatego kraje Europy Zachodniej chciały dać jasny sygnał, że Ukraina i Mołdawia nie mogą znaleźć się w strefie wpływów Kremla.
Sam status kandydata nie jest natomiast gwarancją przystąpienia do Unii Europejskiej. Zarówno Ukraina, jak i Mołdawia, obecnie nie spełniają warunków niezbędnych do stowarzyszenia i trudno się spodziewać, aby nastąpiło to w przewidywalnej przyszłości. Eksperci szacują, że w przypadku Ukrainy proces ten może zająć nawet 10-15 lat, w przypadku Mołdawii jeszcze dłużej.
Dobrym przykładem będzie tutaj Turcja, która ma status państwa kandydującego do Unii Europejskiej od 1999 roku i do tej pory proces akcesyjny nie został zakończony (nie jest do tego nawet blisko).
Dodajmy również, że Komisja Europejska na razie odrzuciła możliwość przyznania statusu kandydata Gruzji, która także się o to stara.