Życie liftera, mimo pozorów, nie jest tak słodkie i beztroskie, jakim mogłoby się wydawać. Idealną sytuacją przy uprawianiu liftingu jest posiadanie czwartej klasy intelektu. Zapewnia to dość już przyzwoite dochody, a jeszcze nie zmusza do podjęcia pracy. Druga sprawa to rzeczywisty poziom umysłowy. Najlepiej, oczywiście, być zerowcem. Sneer osiągnął oba te ideały. Zerowcem był niewątpliwie, wiedział o tym. Czwartą klasę zapewnił sobie już dawno temu i przezornie nie wspinał się wyżej. To, że miał zaniżoną klasę, nie było przestępstwem. Trudno udowodnić, że ktoś wykiwał komputer testujący. Co najwyżej można zarządzić weryfikację pod szczególnie zaostrzonym nadzorem. Zresztą ani władzom nie zależy specjalnie na tropieniu takich przypadków (ostatnio nawet nie każdy z trójką ma pracę), ani też nie ma wielu takich, którzy chcą ukrywać swój wyższy poziom. Raczej przeciwnie, każdy chce wypaść na testach jak najlepiej, bo to daje ewidentne korzyści. W przypadku Sneera zaliczenie do właściwej klasy oznaczałoby konieczność pracy i ostateczny koniec z liftingiem. Nie to jednak było najgorsze. Gdyby mu udowodniono, że zajmował się tym procederem, sytuacja byłaby nie do pozazdroszczenia. Lifting był przestępstwem grubszego kalibru."
Sneer, nigdzie nie zatrudniony lifter-zerowiec, spędza leniwie całe dnie na konsumpcji dóbr niedostępnych dla zwykłych obywateli Argolandu, od czasu do czasu podliftuje kogoś za kilka(set) żółtych. Sprawy komplikują się, gdy klucz Sneera zostaje zablokowany i trzeba się skontaktować z argolandzkim półświatkiem.
Fantastyczny opis nieistniejącego społeczeństwa, utopijnego porządku społecznego, relacji między mieszkańcami Argolandu. Wszelkie aluzje zamierzone.
Marcin Bielewicz