Najdziwniej spolszczone tytuły filmów

Mariusz Siwko
07.03.2022

W Polsce od wielu lat obowiązuje zwyczaj spolszczania tytułów zagranicznych filmów. W większości przypadków nie budzi to żadnych kontrowersji, ale bez trudu znajdziemy też przykłady produkcji, których tytuły po interwencji polskiego dystrybutora zaczęły brzmieć dość komicznie – zwłaszcza w kontekście fabuły. Najlepsze „kwiatki” przedstawiamy w naszym artykule.

„Elektroniczny morderca”

Konia z rzędem temu, kto domyśliłby się, że chodzi o „Terminatora” z Arnoldem Schwarzeneggerem, prawda? Tymczasem ten kultowy już film rzeczywiście wszedł do polskich kin właśnie pod takim dziwacznym tytułem. Pewnie miało to związek z tym, że w latach 80. XX wieku słowo „terminator” nadal mogło być kojarzone z uczniem czeladnika.

„Wszystko za życie”

Taki tytuł w polskiej dystrybucji miał film „Into the Wild” opowiadający historię Christophera McCandlessa, który pewnego dnia postanowił żyć w dziczy eksplorując piękną Alaskę. Choć w tytule książki, na podstawie której powstał film, rzeczywiście pojawia się dopisek „Wszystko za życie”, to jednak polski dystrybutor raczej nie musiał po niego sięgać.

„Za wszelką cenę”

Niby zwyczajny tytuł, do którego nie można się przyczepić, ale jednak trzeba go porównać z oryginałem, czyli „Million Dollar Baby”. Film z Hilary Swank opowiada historię pięściarki, która walczy o swoje marzenia, choć życie ani przez moment jej nie rozpieszcza. Swank otrzymała za tę rolę Oscara. Polski tytuł jest jednak mocno oderwany od zamysłu twórców.

„Starsza pani musi zniknąć”

Popularna komedia pomyłek, w której poznajemy młode małżeństwo próbujące pozbyć się uciążliwej sąsiadki. Biorąc pod uwagę fabułę tytuł jest więc jak najbardziej trafny, natomiast nie ma nic wspólnego z oryginałem – „Duplex”. Ten odnosił się do określenia budynku wielorodzinnego, w którym toczy się akcja filmu.

„Szklana pułapka”

Każdy doskonale zna ten film i wie, że jego oryginalny tytuł brzmiał „Die hard”. O tym, jak duży błąd popełnił polski dystrybutor mogliśmy się przekonać dopiero w momencie, gdy na ekrany kin weszła druga część filmu, którego akcja nie rozgrywała się już w szklanym wieżowcu.

„Wirujący seks”

Na koniec klasyk, czyli absolutnie dziwaczny tytuł filmu „Dirty dancing”. Trudno ocenić, co miał na myśli polski dystrybutor, jednak rodzima wersja brzmi komicznie i do dziś pozostaje najlepszym przykładem nieudanego spolszczania tytułów zagranicznych produkcji.

 

Zgłoś swój pomysł na artykuł

Więcej w tym dziale Zobacz wszystkie