Zapaleni gracze regularnie śledzą zapowiedzi wydawców, którzy co roku raczą nas co najmniej kilkunastoma dużymi premierami. Branża gier przypomina pod tym względem Hollywood i stała się mega przemysłem „wypluwającym” na rynek ogromną liczbę tytułów. Gracze są kuszeni świetnie zrealizowanymi trailerami, przychylnymi recenzjami wersji demonstracyjnych, a często nawet sami mogą zagrać w tzw. bety. Efekt? Miliony osób decydują się złożyć zamówienie na grę na wiele miesięcy przed jej oficjalnym wydaniem. Kolejne miliony robią to w dniu premiery. To jednak naprawdę zły pomysł. Dlaczego? Poznaj 4 powody, dla których nie warto kupować gier w dniu premiery.
- Cena – to najbardziej prozaiczny powód. Gry w dniu premiery są nieprzyzwoicie drogie, a już kilka tygodni później ich ceny zaczynają wyraźnie spadać. W dodatku jeśli grasz na konsoli, to możesz liczyć na to, że szybko pojawią się oferty odsprzedaży gier za połowę ich pierwotnej wartości. Kupując w dniu premiery po prostu przepłacasz, a w dodatku sięgasz po produkt, który może Cię niemile zaskoczyć. Jeszcze trudniej jest zrozumieć graczy, którzy zamawiają gry na długo przed premierą. W ten sposób zamrażają swoje pieniądze. Gry nie są towarem deficytowym i na pewno wystarczy egzemplarzy dla wszystkich.
- Błędy – od co najmniej kilku lat normą jest, że gry w dniu premiery są... niegrywalne. Dotyczy to przede wszystkim wersji pecetowych, które są portami z konsol. Klasyczne przykłady, to”GTA IV”, „Assasin's Creed: Unity” oraz „Mafia III”. Pojawienie się tych gier na rynku w wersjach tak bardzo niedopracowanych, było jawną kpiną ze strony wydawców i policzkiem dla graczy, którzy wydają na swoje hobby duże pieniądze. Wielu już się sparzyło i nigdy więcej nie kupi gry w dniu premiery.
- Obiecanki-cacanki – można odnieść wrażenie, że wydawcy bardziej niż na samej grze, skupiają się na tym, aby ją ładnie opakować marketingowo. Od lat kluczowym elementem zachęty dla graczy są efektowne trailery, które w niczym nie ustępują już tym filmowym. Problem w tym, że trailery zwykle nie są robione na silnikach gier, ale stanowią wyłącznie wizje twórców i speców od animacji. Gracz się nabiera, robi sobie wielkie nadzieje, a później jest srogo rozczarowany, bo gra okazuje się być jednym wielkim bublem.
- Wymagania sprzętowe – gry, szczególnie pod względem graficznym, wyciskają dziś ostatnie soki z pecetów (konsolowcy mają pod tym względem o wiele mniej problemów). To wymusza prowadzenie ciągłego wyścigu technologicznego, w którym udział wymaga posiadania naprawdę grubego portfela. Zamiast więc kupować gry w dniu premiery i martwić się, czy uda się je uruchomić, lepiej poczekać, poczytać o doświadczeniach innych graczy i ewentualnie spokojnie uzbierać na modernizację sprzętu.
Po tej lekturze nie powinieneś mieć już wątpliwości, że kupowanie gier w dniu premiery nie jest rozsądne. Będzie tak do czasu, aż wydawcy zaczną traktować swoich klientów poważnie.